- Spójrz. - rzucił Luke lekko kiwając w stronę nieopodal rosnącego drzewa. - Wydaje się, że jest zupełnie bezradne i samotne, ale czy widzisz tą wiewiórkę i te ptaki? One wciąż są prz nim. - Mocniej ścisnął moją dłoń, a ja marszcząc brwi próbowałam znaleźć głęboko ukryty sens jego słów. W zasadzie nie do końca byłam pewna czy wyjście z domu było dobrym rozwiązaniem, bo od kilku dobrych dni siedziałam jedynie w swoim pokoju na krótką chwilę wychodząc jedynie do łazienki do niego należącej. Jedzenie na siłę wciskał we mnie Niall, Zayn co chwila pytał czy aby na pewno wszystko jest w porządku, a ja miałam ochotę pozabijać ich wszystkich za to jak bardzo się nade mną użalali, kiedy potrzebowałam jedynie chwili samotności. Potrzebowałam przemyśleć to wszystko, zrozumieć i pogodzić się z rzeczywistością, ale oni zupełnie tego nie rozumieli i jak gdybym była niedoszłą samobójczynią bali się zostawić mnie samą bym czegoś sobie nie zrobiła.
Zmarszczyłam lekko brwi przenosząc wzrok na blondyna. Uśmiechnął się do mnie w wyniku czego jego w jego policzku pojawiło się wyraźne zagłębienie dodające mu niewinnego uroku chłopca.
- Tak, fajnie, i co? - zamrugałam niemrawo wciąż nie rozumiejąc całego tego cyrku. Patrzyłam na niego wyczekująco kiedy roześmiał się lekko pod nosem.
- Pamiętaj, że nigdy nie jesteś sama i masz nas. - posłał mi ciepłe spojrzenie, a ja ze złością puściłam jego dłoń zatrzymując się w miejscu. Założyłam ręce na piersi patrząc na niego spod przymrużonych powiek.- Oszaleję, jeśli ktoś jeszcze raz spróbuje mnie pocieszyć.. Cholera! - przeklęłam pod nosem spuszczając wzrok na swoją dłoń. Skóra ozdobiona była wgłębieniami w kształcie księżyców, których autorami były moje paznokcie. Zmarszczyłam nos pocierając obolałe miejsce, kiedy w międzyczasie Luke podszedł do mnie owijając palce wokół jednego z moich nadgarstków zaś drugą ręką unosząc mój podbródek.
- Martwimy się o Ciebie. - usprawiedliwił siebie i swoich przyjaciół. Moim ciałem wstrząsnął dreszcz kończący się u dołu pleców. Zrobiłam krok w tył łapiąc palcem wskazującym i kciukiem nasadę swojego nosa. Przymknęłam oczy biorąc jeden głęboki wdech i powoli wypuszczając powietrze przez usta.
- Nie mam pięciu lat, naprawdę dam sobie radę, a wy swoim zachowaniem ani trochę mi nie pomagacie. - zachowując jak najspokojniejszy ton głosu próbowałam przemówić mu do rozsądku. - Więc jeśli będziecie tak łaskawi bierzcie przykład z Ashtona i po prostu wyluzujcie. - jęknęłam naciągając rękawy swojej bluzy na zmarznięte dłonie. Temperatura na pewno przekraczała grubo ponad dwadzieścia pięć stopni, jednak ja zawsze byłam zmarzluchem.
- Sama tego chciałaś. - wzruszył ramionami, po czym znienacka podniósł mnie przerzucając przez swoje ramię i nawet piski ani krzyki czy błagania nie były w stanie przerwać mu transportowania mnie w tajemnicze miejsce.
***
Strzał za strzałem. Kolejne ciała upadały na kolana znajdując następnie swoje miejsce na brudnej ziemi po środku lasu. Liście fruwały poruszone przez wiatr świszczący groźnie pomiędzy drzewami. Każde z nas wstrzymało oddech wymieniając krótkie spojrzenia. Głęboki wdech. Wystarczył jeden ruch, by wszystko, cały ten plan poszedł w zapomnienie. Wysoki mężczyzna z kapturem osłaniającym jego twarz doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że ktoś go obserwuje. Na samym początku starał się zignorować to chore uczucie, jednak w końcu spojrzał za siebie na krótką chwilę tracąc z oczu zakładnika. Ten w mgnieniu oka sięgnął ręką za pistolet i wymierzył w swojego oprawcę naciskając spust raz za razem.
- Wygraliśmy! - ucieszył się Michael unosząc ręce z padem wysoko w górę w zwycięskim geście, gdy na ekranie pojawił się wielki napis WINNER. Ashton posłał szyderczy uśmiech w kierunku Harrego, który od początku krytykował każdy wybór Irwina. Siedziałam jedynie na podłokietniku na fotelu obok siedzącego na nim Nialla z politowaniem oglądając ich zaciętą rywalizację.
- Myślałam, że bycie w gangu w prawdziwym życiu wam wystarcza. - przewróciłam oczami przesuwając się na zagrzane miejsce, które blondyn opuścił w celu znalezienia przekąski w kuchni. Usiadłam po turecku wciskając się w oparcie mebla.
- Nic nie rozumiesz. - machnął na mnie ręką wyraźnie sfrustrowany loczek.- Jesteś kobietą. - bąknął bez namysłu na co zesztywniałam wpatrując się w niego wielkimi oczami. Cała reszta zrobiła tak zwane ' oooo ' dając do zrozumienia Harremu, że popełnił błąd pozwalając tym słowom opuścić jego usta. Przekrzywiłam głowę mrużąc oczy.
- Czyli twierdzisz, że nie byłabym w stanie Cię pokonać? - zagadnęłam znając go na tyle by móc to wywnioskować z jego zachowania. Spojrzał na mnie wzruszając ramionami.
- To oczywiste. - prychnął. Podniosłam się ze swojego miejsca podchodząc do Mickeya i wyciągając rękę w jego kierunku, by podał mi pada. Usiadłam obok niego na kanapie zaraz po tym jak Liam przesunął się by zrobić mi trochę miejsca.
- Szczerze.. Hazz, myślę, że jeszcze możesz się wycofać. - Payne zaśmiał się patrząc na przyjaciela z rozbawieniem.
- Och przestań.. Przecież ona nawet nie wie jak trzymać pada. - zakpił. Moje brwi powędrowały do góry. Strzeliłam palcami i złapałam odpowiednio pilot do konsoli, po czym rozpoczęłam wielką rozgrywkę.
/ godzinę później /
Styles wpatrywał się w wyłączony już dawno ekran telewizora z rozdziawioną buzią i niezrozumieniem wypisanym na twarzy. Usiadłam ponownie w fotelu wzdychając z rozbawieniem.
- A temu jeszcze nie przeszło.. - pokręciłam głową na boki łapiąc pilot do wieży i włączając muzykę.
- Myślę, że naprawdę miał nadzieję na wygraną, ale cóż, jesteś mistrzem! - Niall przybił mi piątkę, a ja zaśmiałam się kiwając głową w sposób godny celebrytów. Założyłam nogę na nogę przewieszając je wcześniej przez podłokietnik i wpatrując się w Harrego z uniesioną brwią.
- Hazz, chcesz buzi? - zapytałam głośno i wyraźnie na co chłopak gwałtownie wstał w miejsca i spojrzał na mnie błyszczącymi tęczówkami. Prychnęłam pod nosem wciąż się głupkowato uśmiechając. - Witamy wśród żywych. Nareszcie. - puścłam mu oko na co ten domyślając się, że to był jedynie żart odwrócił się na pięcie i wyszedł z salonu.
***
Kolejny głupkowaty rozdział, a teraz informuję że zostają nam jeszcze dwa, dość burzliwe i myślę, że będzie koniec, ale postaram się to jakoś ładnie ułożyć, sama jeszcze nie wiem jak będzie to wyglądało : o
Z góry przepraszam za błędy, ale rozdział nie był sprawdzony, bo pisałam go późno w nocy i jakoś nie miałam do tego głowy. :(
Gwiazdkujcie, komentujcie!
See ya!
xoxo
CZYTASZ
Battle Wound ll 5sos & 1d
FanfictionSą historie, których nigdy nie poznamy. Są też takie, których nie chcielibyśmy poznać..