- Luke. - jęknęłam niezmiennie wciskając prawy policzek w miękką poduszkę. Myślę, że gdy wstanę będę miała ją odbitą na skórze, jednak w tej chwili nie grało to zbyt dużej roli. - Luke. - powtórzyłam czując jak jego gorący oddech po raz kolejny uderza prosto w moją twarz. Specjalnie dmuchał mi w nos jak psu bym w końcu się obudziła, ale to nie moja wina, że naprawdę nie miałam na to ochoty. - Lucas. - syknęłam nieco głośniej wiercąc się niesfornie, lecz to jedynie wywołało śmiech blondyna. - ROBERT. - warknęłam w końcu biorąc uprzednio głęboki wdech i unosząc się nieco na łokciach by spojrzeć na chłopaka z próbą zrobienia groźnej miny. Zauważając, że naprawdę jestem zła używając jego drugiego imienia co w zasadzie robiłam jedynie w specjalnych przypadkach dał mi spokój kładąc się obok mnie i podpierając głowę na ręce. Przyglądał mi się, czułam to będąc zwróconą twarzą w jego stronę. - Cholera. - jęknęłam i uchyliłam powieki unosząc się na przedramionach. - Co Ty chcesz? - zapytałam poddając się.
- Huh, czemu miałbym coś chcieć? - bąknął z rozbawieniem a ja załamana opadłam ponownie na poduszkę. Czasami wątpiłam w tego człowieka i jego IQ jeśli w ogóle przewyższało ono IQ natki od marchewki.
- Cóż.. Biorąc pod uwagę, że od jakichś pieprzonych trzydzistu minut robisz mi na złość próbując zwrócić na siebie moją uwagę to sądzę, że albo jesteś popieprzony albo czegoś ode mnie chcesz. - zdenerwowałam się.
- Whooaah, Ty naprawdę masz okres. - wygiął usta w podkówkę, a ja z niezrozumieniem wypisanym na twarzy uniosłam jedną z brwi ku górze. - Cóż, chłopcy mówili mi, że chciałaś pozabijać ich za płatki? - załkałam.
- Ja naprawdę kocham Froot Loops. Zawsze jem je na śniadanie. - posmutniałam spoglądając na niego jednym okiem, kiedy drugie zamknięte wciśnięte było razem a połową twarzy w jedwabną poduszkę. Luke westchnął.
- Dobrze, więc kupię Ci te płatki. - przewrócił oczami podnosząc się z łóżka. - Chcesz coś jeszcze? - zapytał, a ja czując jak moje policzki przybierając barwę, której na pewno nie lubiłam naciągnęłam na siebie kołdrę wciskając teraz już całą twarz w jaśka.
- Yh thfajhmkphohdnhhy. - wymamrotałam niezrozumiale. Mogłabym przysiąc, że chłopak zmarszczył brwi drapiąc się po karku.
- Ta, więc.. co? - zapytał jeszcze raz, a ja wzięłam głęboki wdech i biorąc się na odwagę uniosłam nieco głowę wciąż wbijając wzrok w materiał przed sobą.
- Tampony. - mruknęłam zawstydzona. Cisza. Bałam się na niego spojrzeć, bo nie wiedziałam co tam zastanę, ale z drugiej strony ciekawość.. cóż, wygrała. Zerknęłam na niego przez ramię. Zanotowałam w pamięci widok rumieniącego się, zakłopotanego Lucasa i zacisnęłam wargi tworząc z nich cienką linię. - Zapomnij. - pokręciłam głowę wracając do spania zaraz po tym jak chłopak opuścił moją sypialnię.
***
* Luke's POV*
Cóż, nie wierzę, że to zrobiłem, ale właśnie stoję w jakimś sklepie z wszystkim w alejce z tymi 'rzeczami' dla kobiet. Stałem tam już dobre dziesięć minut zupełnie nie wiedząc co powinienem zabrać, bo, cholera.. Było tyle kolorów, rodzajów.. Skąd miałem wiedzieć, które będą dobre dla Minnie? Nie powiem, że nie czułem się zażenowany, kiedy jakieś kobiety mijały mnie posyłając dziwne spojrzenia, ale w końcu obok mnie pojawiła się jakaś młoda dziewczyna sięgając po różowe pudełko z kwiatkami.
- Ekhm, przepraszam. - zagadnąłem ją. - Pomożesz mi z wyborem? - zapytałem sięgając ręką do karku i z lekkim zakłopotaniem go pocierając. Nastolatka spojrzała na mnie z rozbawieniem.
- Wolisz tampony czy podpaski? - zapytała luźno, na co ja poczułem, że robi mi się gorąco, bo hej, huh, skąd mam to wiedzieć? Jestem pieprzonym facetem! Po chwili jednak zaśmiała się z mojej miny.
- Czym to się różni? - spanikowałem rozglądając się po półkach i dopiero po chwili zauważając po rysunkach na opakowaniach te różnice. - Huh, okay, więc jestem w takiej sytuacji pierwszy raz i naprawdę czuję się dziwnie, ale moja dziewczyna potrzebuje ich i zupełnie nie wiem które mam wziąć. W zasadzie chyba mówiła coś o ta- tam.. o tych pierwszych. - zakaszlałem unikając spojrzenia brunetki. Ta znów się zaśmiała sięgając po kolejne, takie samo opakowanie i wyciągając rękę w moją stronę.
- Weź te. Myślę, że będą pasować. - posłała w moją stronę ciepły uśmiech na co ja odetchnąłem z ulgą odbierając od niej paczkę. Już miała odejść, kiedy odwróciła się bokiem zerkając na mnie ostatni raz. - W zasadzie to całkiem urocze kiedy wy faceci tak się dla nas poświęcacie. Ta dziewczyna to prawdziwa szczęściara. - teraz to ja się do niej uśmiechnąłem kiwając głową w ramach podziękowania. Pomachała mi i odeszła, a ja ruszyłem w stronę kasy zgarniając po drodze kilka smakołyków dla Minnie oraz jej płatki.
***
- NIE WIERZĘ. NOŁ ŁEJ!- krzyknęła wyciągając w górę ręce z opakowaniem tam.. no tych takich. Sięgnąłem ręką do swoich włosów przebiegając przez nie palcami w wyniku czego zapewne utworzyłem sobie na głowie artystyczny nieład. - I JESZCZE KUPIŁEŚ MI PŁATKI! - zapiszczała podskakując w miejscu z dwoma opakowaniami w dłoniach. Zaśmiałem się, kiedy nieco zawstydzona swoim zachowaniem odkaszlnęła próbując zachować powagę, ale mimo wszystko w jej oczach widziałem te szalone iskierki radości. Podeszła do mnie zarzucając ręce na moje ramiona. - Jesteś najlepszym chłopakiem na świecie. - szepnęła wywołując uśmiech na mojej twarzy. Miło było słyszeć coś takiego od najważniejszej osoby w moim życiu. Objąłem ją umieszczając dłonie na jej biodrach. Stanęła na palcach, żeby dosięgnąć moich warg i złączyć je ze swoimi w czułym pocałunku.
***
No ten jest troche słaby, ale Luke no , ugh! Chciałabym faceta co by się tak dla mnie poświęcił hahaha :D No i w ogóle to zapraszam na prolog mojego nowego fanficka pt. I', an asshole baby! o Horanie w wersji Punka, mam nadzieję, że wam się podoba! :D
+ KOMENTUJCIE,GWIAZDKUJCIE bo bardzo zależy mi na waszej opinii ;*
See ya
xoxo
CZYTASZ
Battle Wound ll 5sos & 1d
FanfictionSą historie, których nigdy nie poznamy. Są też takie, których nie chcielibyśmy poznać..