V.

502 36 2
                                    

Pukanie do drzwi całkowicie mnie rozbudziło, chociaż nie jestem pewna czy pukanie jest odpowiednim określeniem. Ktoś z całej siły uderzał pięściami o drewnianą płytę. Najwyraźniej był bardzo zniecierpliwiony. Ociężale podniosłam się z materaca szczelniej owijając sweter wokół swojego drżącego, rozespanego ciała. Podeszłam i wzięłam głęboki wdech, by po chwili nacisnąć klamkę. Sekundę później wpadłam w czyjeś ramiona, które z ogromną mocą przyciskały mnie do swojego torsu. Po unoszących się w powietrzu perfumach śmiało mogłam stwierdzić, że ów postacią był..- Niall. - bąknęłam wzdychając cicho oraz starając się wcisnął swoje niewielkie dłonie pomiędzy nasze ciała, by odepchnąć od siebie blondyna. Niestety nie udało mi się to, bo był on stanowczo zbyt silny, jednak po chwili sam odsunął mnie na odległość ramion mierząc dokładnie wzrokiem.
- Jak dobrze.. jesteś cała. - odetchnął z ulgą ponownie mnie przytulając, a ja zupełnie nic nie rozumiejąc zrobiłam potężny krok w tył.
- Ej, ej, ej. O co Ci chodzi? Co mi miało być? - zapytałam nie rozumiejąc co chłopak miał na myśli. Lekko zdenerwowany podrapał się po karku i wzruszył niewinnie ramionami wzdychając cicho. Podszedł do drzwi, które zamknął i usiadł na łóżku klepiąc miejsce obok siebie, by dać mi do zrozumienia, że mam zrobić to samo. Wykonałam jego polecenie splatając wyprostowane nogi w kostkach.
- Luke mówił, że w domu była rozruba i doszło do starcia Malików, więc.. - zaczął się jąkać próbując odnaleźć odpowiednie słowo. - Wróciliśmy do domu, ale wtedy Calum powiedział, że zamknęłaś się w pokoju i nie chcesz z nikim rozmawiać. Rozumiałem to, ale kiedy nawet jemu nie chciałaś powiedzieć co się wydarzyło między Tobą a Zaynem i zupełnie nie dawałaś znaku życia zaczęliśmy się bać, że sobie co zrobiłaś.. - streścił przebieg wydarzeń, które były wywołane jej nagłym zaśnięciem. Zmieszana spuściłam wzrok bawiąc się palcami swoich dłoni.
- Zasnęłam. P-po prostu zasnęłam. -  wydukałam zagryzając wewnętrzną część policzka. Nie lubiłam robić wokół siebie zamieszania, nie lubiłam znajdywać się w centrum uwagi zbyt dużej grupy ludzi, bo z reguły nigdy nie wróżyło to nic dobrego, tak jak i tym razem.
- Harry chciał z Tobą porozmawiać. - powedział nagle, a krew z mojej twarzy odpłynęła sprawiając, że zrobiłam się całkiem blada. Pokręciłam energicznie głową jak oparzona podskakując w miejscu i wymierzając palec wskazujący w przyjaciela.
- Ale ja z nim nie chcę i powinieneś mu to przekazać. - spojrzałam na niego znacznie, a on uniósł ręce do góry w geście obronnym. Odwróciłam wzrok przełykając głośno ślinę.
- Minnie.. Myślę, że jednak powinniście porozmawiać na ten temat, bo to co on chce Ci przekazać naprawdę może mieć znaczenie. - wzruszył ramionami mówiąc cicho i spokojnie, więc kiedy ja uniosłam głos wzdrygnął się zupełnie zaskoczony siłą mojego tonu.
- Do cholery jasnej tu nie ma co wyjaśniać Niall ! - oburzyłam się, a on przewrócił oczami. - Co? Jesteś teraz po jego stronie? Uh, okay, więc idź sobie do niego, a mnie zostaw w świętym spokoju! - warknęłam i chwyciłam pierwszą lepszą poduszkę następnie ciskając nią w Horana. Wstałam gwałtownie ze swojego miejsa i podeszłam do okna siadając teraz na parapecie i tępo wpatrując się w ciemność. Musiałam spać jakiś czas, bo na zewnątrz już niemalże całkowicie zapadł zmrok, a jedyne co można było zobaczyć to fragmenty chodnika oświetlone ulicznymi latarniami. Chłopak podszedł powoli do drzwi jakby mając nadzieję, że jeszcze zmienię zdanie, po czym nacisnął klamkę, posłał mu smutne spojrzenie niebieskich oczu i wyszedł z pokoju zostawiając mnie samą ze swoimi myślami.

- Minnie. Minnieeeee.. Minnie! - ktoś potrząsał moim ciałem. Zupełnie zdezorientowana rozglądnęłam się na boki, aż w końcu napotkałam rozweseloną twarz Caluma. Zmarszczyłam lekko brwi i zamrugałam oczami poprawiając się na fotelu pasażera. - Jesteśmy na miejscu. - odparł otwierając szerzej drzwi samochodu i podając mi rękę, by pomóc wysiąść. Najwyraźniej zauważył już, że często mam problemu z koordynacją ruchową, którą mam zwyczaj zwać fajtłapostwem. Skinęłam głową i podałam mu dłoń. Po długich i ciężkich godzinach błagania udało mi się przekonać Hooda do wyskoczenia na niewielkie zakupy, bym mogła w końcu ubrać na siebie coś swojego i damskiego, a nie paradować po domu w za dużych dresowych spodniach któregoś z chłopaków, przydługich rurkach wiszących na mnie w każdym możliwym miejscu i koszulkach z logami zespołów rockowych. Naprawdę dobrze jest mieć kilka swoich rzeczy i pryatną bieliznę, a nie męskie bokserki z batmanem na tyłku. Uwierzcie mi na słowo.
- Bierz co chcesz, kupuj ile chcesz, i w ogóle wszystko! Ja stawiam. - wskazał na siebie kciukami obu dłoni, a ja skinęłam głową. Skoro okazywał mi tak dużo dobroci to czemu miałabym nie skorzystać z tej okazji? Rozglądnęłam się i kiedy na horyzoncie pojawiły się obcisłe rybaczki z szelkami zwane również ogrodniczkami uśmiechnęłam się chytrze i od razu popędziłam w ich stronę zabierając po drodze wszystko co wpadło mi w ręce, aż prosto do przymierzalni.

- Mins, wystarczy już? - jęczał Calum, kiedy podawałam mu kolejną torbę z zakupami, które oczywiście on musiał nosić. Stanęłam w miejscu kładąc dłonie na biodrze i robiąc dziubek po jednej stronie twarzy w zamyśleniu. Utkwiłam wzrok daleko w przestrzeni przypominając sobie czy aby wszystko co było mi potrzebne kupiłam. Kiedy doszłam do wniosku, że mam już nadstan ciuchów i innych bibelotów skinęłam głową. Chłopak odetchnął i ruszył pędem do swojego samochodu obawiając się, że jeszcze mogę zmienić zdanie. Zostałam w tyle idąc jakieś dziesięć metrów za nim. Zaśmiałam się, gdy mulat zrzucił z siebie ciężar wrzucając wszystkie torby oraz pudełka do bagażnika i zamykając go z ulgą. Nagle wyraz jego twarzy zmienił się zupełnie i uśmiech zamienił się w przerażenie. Nie wiedziałam o co chodzi, więc posłałam mu pytające spojrzenie, ale ten zamiast cokolwiek odpowiedzieć rzucił się biegiem w moją stronę, ale zanim znalazł się obok mnie ja poczułam jak coś ostrego wbija się w moje plecy i przeszywa moje ciało. Moje usta rozwarły się w celu wydobycia z siebie krzyku, lecz nic z nich nie wypłynęło. Spojrzałam w dół, a wtedy dostrzegłam srebrne ostrze wystające z mojego brzucha wokół którego pojawiała się coraz większa plama krwi. Zachłysnęłam się powietrzem, a później była już tylko ciemność.

**

Battle Wound ll 5sos & 1dOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz