XI.

410 30 0
                                    

**
- Ta jest idealna. - skwitował Luke kiwając głową w górę i w dół kilkakrotnie.
- Och tak, zdecydowanie wyglądasz w niej sexy. - przyznał Michael za co dostał kuksańca w bok od wcześnej wspomnianego blondyna. - Ej! Nie musisz być zazdrosny. Po prostu cieszę się, że moja mała Minnie nabrała przyjemnych dla oka kształtów. - uniósł dłonie w geście obronnym.
Odwróciłam się przodem do lustra wygładzając dłonią materiał obcisłej sukienki. Zmierzyłam dokładnie swoje obicie i z dumą stwierdziłam, że faktycznie wróciłam do wcześniejszej wagi, jednak zawdzięczam to jedynie Niallowi, który dzień w dzień zabierał mnie na obiad na przeróżne fast foody przez ostatnie dwa tygodnie i pilnował mnie bym wszystko zjadła. Udało się. Sukienka, którą wcześniej mierzyłam, która wisiała na mnie teraz leżała idealnie. Nic nie odstawało, a okalała moje ciało ukazując odpowiednie fragmenty ciała.
- Bierzemy ją. - odparł po krótkiej ciszy Hemmings podchodząc do mnie i obejmując od tyłu. Położył dłonie na moim brzuchu i cmoknął lekko mój policzek. Spojrzał w oczy mojego odbicia, a ja z zachwytem podziwiałam nas razem. Wyglądaliśmy idealnie. Sięgnęłam po jedną z jego dłoni i splotłam ją razem w swoją przypatrując się im chwilę. Nie widziałam twarzy Lucasa, ale byłam pewna, że uśmiechnął się. Uniósł nasz ręce do ust i ucałował wierzch mojej przez co uśmiechnęłam się pod nosem.
- Ekhem. To kupujemy czy jak? Bo wiecie.. Ogólnie to super słodko razem wyglądzie i myślę, że mógłbym tak patrzeć na was wiecznie, ale ktoś chyba ma inne zdanie. - nie rozumiejąc słów przyjaciela obydwoje odwróciliśmy się i wtedy ujrzeliśmy kogoś kogo zupełnie się nie spodziewaliśmy.
- Witaj Lucas. - dziewczyna uśmiechnęła się przebiegle zakładając ręce na piersi i przekładając ciężar ciała na jedną z nóg.
- Aleisha. - wydukał robiąc wielkie oczy na blondynkę.
- Aleisha! - ucieszyłam się wyswobodzając z ramion Luka, a rzucając się w objęcia rówieśniczki. - Dobrze Cię widzieć. - szepnęłam jej do ucha obejmując ją chudymi rękami.
- Tak, Ciebie też Minnie. - przyznała i roześmiała się cicho. Zaczęłyśmy się kołysać w swoich ramionach i robiłyśmy to tak długo, aż w końcu Luke chrząknął znacząco.
- A więc.. Co tutaj robisz? - zapytał zdziwiony nie ukrywając niechęci do blondynki. Dziewczyna również nie pałała do niego miłością, jednak ze względu na więzi łączące ją z Calumem oraz wyrzuty sumienia pojawiające się przy okazji nie mógł być dla niej nie miły.
- Odwiedzam starych znajomych. - wzruszyła obojętnie ramionami widocznie znudzona. Żuła gumę co nie było grzeczne, ale lubiłam ją, więc byłam w stanie jej to wybaczyć.
- Huh, jakbyś jeszcze jakichś miała. - bąknął pod nosem blondyn za co dostał ode mnie z łokcia prosto w żebra. Skrzywił się przez nieprzyjemne uczucie i zrobił krok w bok. Spojrzał na mnie z niesmakiem robiąc minę naburmuszonego dziecka.

- I wtedy on powiedział.. NIE, ogórek! - Niall skończył opowiadać kawał, a wszyscy wybuchnęli głośnym śmiechem. Louis już od dawna leżał na podłodze turlając się i gryząc panele. Sądzę, że Harry już niedługo do niego dołączy. Spojrzałam na niego i mimowolnie się uśmiechnęłam. Co prawda nie rozmawialiśmy wcale, a nasze starcia sam na sam ograniczałam do minimum z minimum, ale jego uśmiech wciąż działał na mnie w ten sam sposób. Zayn nadal nie wrócił do domu, a Liam siedział w swoim fotelu kiwając głową na boki z zażenowaniem. Mimo to wciąż się uśmiechał i byłam pewna, że ledwo powstrzymywał się od śmiechu. Siedziałam na kanapie razem z Lukiem i Mikiem opierając się plecami o klatkę piersiową pierwszego z nich. Wszyscy bawiliśmy się jak za starych dobrych czasów. Brakowało jedynie..
- Och, Ashton. Co się stało, że wróciłeś do domu? Burdel nieczynny? - rzucił zgryźliwie Harry, który ze względu na zachowanie Irwina w stosunku do mnie nie koniecznie miał z nim dobre kontakty. Nie chciałam, by przeze mnie się kłócili i jasno im to wyjaśniłam, ale najwyraźniej i tak robili po swojemu.
- Ja przynajmniej korzystam z życia, a nie podkochuję się potajemnie w lasce kumpla, która i tak ma na mnie wyjebane. - warknął w jego kierunku mierząc wzrokiem, a następnie posyłając mi krótkie znaczące spojrzenie. Nikt tego nie skomentował. Nagle podszedł do mnie i trzymając ręce w kieszeniach nie odrywał ode mnie zielonkawych tęczówek. - Musimy pogadać. - oznajmił głosem nie znoszącym sprzeciwu, a ja zdjęłam niepewnie nogi z kanapy i tymczasowo żegnając Luka pocałunkiem w policzek ruszyłam za blondynem na korytarz.
- Chodźmy się przejść. Ściany mają uszy. - powiedział półszeptem, a ja kiwnęłam delikatnie głową, po czym wsunęłam buty do moich ulubionych, bordowych trampek, po czym narzuciłam na ramiona bluzę tego samego koloru, której właścicielem był.. Calum. Była jedną z niewielu rzeczy, które pozostawiłam po nim i nie potrafiłam się z nimi rozstać. Mając ją na sobie czułam jakby on wciąż tutaj był.
Przez dłuższą chwilę szliśmy ramię w ramię, a żadne z nas nie odezwało się słowem. Nie miałam zamiaru rozpoczynać rozmowy, o którą on sam mnie prosił, jednak patrząc na wyraz jego twarzy byłam przekonana, że chłopak nad czymś się zastanawia. Dałam mu więc czas na pozbieranie wszystkich myśli, aż w końcu się doczekałam.
- Flynn nie jest tak naiwny jak Ci się wydaje. Po śmierci Hooda wcale nie odpuścił sobie Ciebie. Jesteś jego celem. - przeszedł do sedna. Poczułam, że kręci mi się w głowie, jednak wcale nie chciałam pokazać mu swojego strachu. Przełknęłam ślinę i skinęłam zachęcając go do kontynuowania. - Nie wiem czego on może od Ciebie chcieć, ale jeśli coś wiesz łatwiej mi będzie Cię ochronić. - spojrzał na mnie przez chwilę, a moje oczy powiększyły się do nienaturalnie dużych okręgów. Ashton pieprzony-dupek Irwin chce mnie chronić? Mimo, że to przeze mnie nie żyje jego przyjaciel? Mimo, że mnie nienawidzi? Nie rozumiem..
- Nie rozumiem.. - wydukałam swoje myśli na głos. Zmarszczył brwi i westchnął zatrzymujac się i zmuszając mnie do tego samego poprzez złapanie mojego łokcia.
- Czego nie rozumiesz Minnie? - zapytał wprost, a ja poczułam się skołowana. Moja twarz na pewno mówiła sama za siebie, jednak jemu to nie wystarczało.
- Dlaczego robisz to wszystko? - zlustrowałam go na co on wysunął jedną z rąk, które jak do tej pory spoczywały w kieszeniach jego obcisłych spodni, po czym sięgnął nią do swoich włosów i potargał je jeszcze bardziej niż wcześniej. - Dlaczego chcesz mi pomóc? Dlaczego chcesz mnie ochronić? Dlaczego nie pozwolisz Flynnowi po prostu się mnie pozbyć? Nie byłoby Ci to na rękę? Przecież mnie niecierpisz. - blondyn roześmiał się cierpko kręcąc głową na boki.
- Zadajesz za dużo pytań. - stwierdził z rozbawieniem, po czym znów westchnął. - Ale dobrze. Skoro.. tak bardzo chcesz to wiedzieć.. Nie nie cierpię Cię Minnie. - wbił swój wzrok prosto w moje tęczówki. Czułam jak wiercą mi dziury w źrenicach. - Jestem dupkiem, bo jestem nim z natury i powinnaś się przyzwyczaić do tego po tak długim czasie, jednak co do całej tej sprawy.. Luke Cię kocha. Nie chcę widzieć jak kolejny z moich przyjaciół powoli traci zdolność do życia, bo pozwoliłem na odebranie mu czegoś najcenniejszego. - zmarszczył brwi. Kopnął pobliski kamyk. Ten poturlał się podskakując kilkakrotnie, aż natrafił na krawężnik. Odbił się od niego i upadł nieruchomiejąc. - Zresztą.. Jestem pewny, że Twoja śmierć byłaby jedynie początkiem całej tej wojny. Jestem pewien, że ani Lucas, ani Harold czy nawet Niall i Michael nie popuścili by Flynnowi. A Malik ? Proszę Cię. Chyba nawet nie wiesz czemu teraz go nie ma, prawda? - zapytał patrząc na mnie wyczekująco. Pokręciłam głową na boki wsuwając zmarznięte dłonie do kieszeni bordowej bluzy. - Próbuje zbratać sobie kilka innych gangów, by te stanęły po naszej stronie, gdy będzie taka potrzeba. On Cię chroni Minnie. - ostatnie zdanie powiedział tak dosadnie, że poczułam się.. głupio. Robiłam mu wyrzuty i krzyczałam na niego mówiąc non stop jak bardzo go nienawidzę, jednak on po prostu próbuje trzymać mnie przy życiu. Jak wszyscy tutaj zresztą.
- Ty wiesz dlaczego on wtedy nas zostawił, prawda? Dlaczego pozwolił umrzeć mojej matce. - uniosłam skupiony wzrok na twarz Ashtona. Wzruszył lekko ramionami.
- Twoja matka nie była fair wobec was i waszego ojca. Gdyby wtedy pozwolił jej przeżyć już dawno byłabyś pod Ziemią. - powiedział używając dziwnego tonu głosu. Jak gdyby to wszystko było tak bardz oczywiste. Okej, może dla niego było, ale dla mnie na pewno nie. Nagle coś sobie uświadomiłam. I wtedy wszystko stało się jasne..

***

Dość krótki, ale istotny ;)

See ya!

xx

Battle Wound ll 5sos & 1dOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz