VI.

460 36 0
                                    

**
Syknęłam z bólu. Czy każdy mój poranek musi być tak paskudny? Po przebudzeniu próbowałam podnieść się lekko na łokciach, jednak nie udało mi się to przez wciąż odczuwalny ból brzucha. Rzuciłam krótkie spojrzenie w dół zauważając, że nadal jestem w tych samych ubraniach, po czym rozglądnęłam się. Nie musiałam długo się zastanawiać, żeby wiedzieć, że nie jestem w żadnym z pokojów w domu chłopaków ani w swoim własnym. Nie rozpoznawałam otoczenia, a to jedynie bardziej mnie przeraziło.
- Minnie.. - usłyszałam niewyraźnie wypowiedziane imię. Skierowałam wzrok w kierunku, z którego dochodził dźwięk i spostrzegłam mocno poobijanego Caluma. Był ostro poturbowany, cały brudny z błota, kurzu, ziemi oraz krwi, na pewno swojej własnej, a może i napastnika oraz mojej. Próbowałam wstać z zimnej posadzki i podejść lub chociaż doczołgać się do pozbawionego sił, opartego o skalistą ścianę chłopaka, jednak nie szło mi to najlepiej. Przy najmniejszym ruchu odczuwałam cholernie mocny ból w każdym miejscu na swoim ciele. Napotkałam trudność nawet podczas zwyczajnego, spokojnego oddychania. Opadłam więc na lodowatą podłogę i załkałam cicho.
- Ćśśś.. Będzie dobrze. - wyszeptał ostatkami sił mulat, a ja czułam jak powoli tracę przytomność. - Tylko nie zasypiaj Mins.. - dodał patrząc na mnie nieprzytomnym spojrzeniem, które zniknęło, gdy mimo jego prośby zamknęłam powieki.

* Calum's POV *

Nie mogłem się ruszyć, ale wciąż do niej mówiłem, mimo że dziewczyna najwyraźniej już straciła przytomność. Zebrałem się w sobie i obróciłem się na brzuch, by zacząć powoli czołgać się w stronę Minnie. Wyglądała jak Anioł, śpiący Anioł. Jej długie, brązowe włosy porozrzucane były wokół jej bladej twarzy, która jako jedyna nie poniosła żadnych obrażeń. Gładka skóra i wyraźnie zarysowane kości policzkowe. Jej powieki nawet nie drgały, a jej usta były delikatnie rozchylone, jednak nie wydobywało się z pomiędzy nich najmniejsze pochrapywanie. Nic nie wskazywało na to, by spała. Zacisnąłem oczy i warknąłem uderzając pięścią w podłogę. Jak mogłem pozwolić ją dotknąć.. skrzywdzić. Kiedy jakimś cudem znalazłem się obok niej powróciłem do swojej wcześniejszej pozycji w poprzednim miejscu pobytu i przyciągnąłem ją do siebie zamykając ją w swoich ramionach. Ostrożnie podciągnąłem jasny materiał bluzki do góry, a moim oczom ukazała się ogromna rana, z której wciąż sączyła się krew. Moje oczy zaszły słonym płynem, a zęby samoistnie zagryzły dolną wargę. Była w naprawdę opłakanym stanie. Musiałem zrobić coś jak najszybciej, bo jeśli nie zdążę na czas.. Muszę zdążyć.

Drzwi otworzyły się z hukiem wybudzając mnie tym samym z pół snu. Potrząsnąłem głową zerkając wciąż zaspanymi oczami w kierunku stalowej płyty. Ujrzałem sylwetkę mężczyzny w czarnej bluzie z kapturem, ale po posturze od razu mogłem dostrzec kim był.
- Flynn. - splunąłem z grymasem na twarzy na co chłopak zsunął kapuzę ze swoich przydługich, brązowych loków ukazując zarówno je jak i perfidny uśmiech wymalowany na paskudnej gębie.
- Również miło mi Cię znów widzieć Hood. - parsknął wsuwając ręce do kieszeni swoich spodni. Nagle jego wzrok zawiesił się na nieprzytomnej twarzy Minnie, a ja odruchowo mocniej ją do siebie przyciągnąłem wywołując tym szerszy uśmiech na twarzy Rachela. Zawsze bawiło mnie jego imię, ale kiedy tylko się z niego nabijałem od razu się obruszał jakbym co najmniej zwątpił w jego męskość. Och.. Już rozumiem. - Ładna jest, gdzie ją kupiłeś ? - zapytał nagle, a we mnie się aż zagotowało.
- To nie jest jakaś pieprzona dziwka skurwielu. - wysyczałem, a jego wargi zacisnęły się w cienką linię. Podszedł do mnie i zamachnął się kopiąc stopą w mój brzuch. Zakaszlałem zginając się w pół. Odciągnął ode mnie Mins na co syknąłem. - Zostaw ją w spokoju. - warknąłem, jednak jego to nie ruszyło ani odrobinkę.
- Chyba sobie kpisz. Mogłaby być z niej świetna kurwa. - stwierdził odsuwając czubkiem buta jej niewielką dłoń na bok. - Chyba że.. - zaczął myśląc na głos.
- Chyba, że kurwa co? Zrobię wszystko tylko ją wypuść, ona nie jest niczemu winna. - zerwałem się próbując wstać podpierając ręce o ścianę. Flynn obserwował moje poczynania z zaciekawieniem zakładając ręce na brzuchu.
- Ona będzie wolna jeśli Ty zdecydujesz się poświęcić dla niej życie. - wzruszył ramionami z bezczelnym uśmiechem. Zacisnąłem mocno oczy kiedy dotarły do mnie jego słowa. Jeśli pozwolę mu się zabić Minnie będzie wolna. W sumie to właśnie przeze mnie tutaj jesteśmy.. Nie chciałem schodzić z tego świata w tak młodym wieku, jednak dla niej jestem w stanie się poświęcić. Tego dnia kiedy włamaliśmy się do firmy Williama i zabraliśmy ją ze sobą zniszczyliśmy jej życie, a teraz mogę to wszystko naprawić. Jest okazja.
- Zgoda. - powiedziałem pewny siebie na co Rachel ukazał dwa rzędy zębów w szerokim uśmiechu.
- Miło robi się z Tobą interesy Hood. - skinął głową, a ja odwróciłem wzrok zatrzymując go na niczego nieświadomej Minnie.

**

* Zayn's POV *

Zamknąłem za sobą drzwi, a kurtkę zarzuciłem na wieszak w przedpokoju. Słysząc przyciszone rozmowy dochodzące z salonu zaniepokoiłem się i szybko ruszyłem w ich kierunku. Stając w progu pomieszczenia zlokalizowałem Ashtona, Luke, Nialla i Harrego siedzących na dwóch kanapie zaś Liam krążył tam i spowrotem dumając nad czymś. Założyłem ręce na piersi, a jedna z moich brwi powędrowała do góry.
- Co to? Spotkanie jakiejś potajemnej sekty czy jak? - zakpiłem na co spojrzenie piątki moich przyjaciół wylądowało na mojej sylwetce. Niall pobladł odwracając szybko wzrok, zaś Luke zerwał się z miejsca i wyszedł ciężkim krokiem po chwili trzaskając drzwiami wejściowymi. Harry ukył twarz w dłoniach wzdychając ciężko, a Liam podszedł do okna wpatrując się tępo w przestrzeń za kawałkiem szkła. Jedynie Ash zachowywał się wciąż tak samo.
- Calum zabrał Minnie dzisiaj na zakupy. - odparł krótko wzruszając ramionami.
- No i ? Dlatego Luke wybiegł w popłochu, Niall wygląda jakby miał zaraz stracić przytomność, Harry to już nawet nie mówię, a .. gdzie jest Calum? - zauważyłem. Doskonale wiedziałem, że on jest zawsze tam gdzie Luke i ze wzajemnością, a Mike wraz z Lou ostatnio wyjechali w sprawach biznesowych. Poruszyłem się niespokojnie, kiedy Liam spojrzał na mnie tym spojrzeniem. Tym cholernym współczującym spojrzeniem. Spiąłem się automatycznie opuszczając ręce wzdłóż swojego ciała.
- Oni.. Oni nie wrócili Zayn. - wydukał blondasek spoglądając na mnie z przerażeniem. Wiedziałem jak ważna jest dla niego moja siostra, zawsze była, dlatego widząc w jakim stanie jest zacząłem się obawiać.
- Jak to kurwa nie wrócili?! - krzyknąłem patrząc na wszystkich zgromadzonych.
- Poszli rano, ale wciąż ich nie ma. Próbowaliśmy dodzwonić się do Cala, ale nie odbiera. - mruknął Payne, a ja zmroziłem go spojrzeniem. Może i był szefem naszego gangu, ale to ja zdecydowanie najbardziej lubiłem się rządzić. Nigdy nie dawałem sobą pomiatać. Kiedy jednak dotarło do mnie co powiedział mój przyjaciel znieruchomiałem. Hood nie odbierał telefonu tylko wtedy kiedy naprawdę coś złego się działo. Zawsze miał komórkę przy sobie i nawet będąc w trakcie aktu seksualnego potrafił zostawić dziewczynę i odebrać rozmowę. - Wstępnie doszliśmy do wniosku, że jedyną osobą, która mogłaby chcieć krzywdy Caluma i kogoś mu bliskiego jest...
- Flynn. - wycedziłem przez zaciśnięte zęby. Zauważyłem jak Mins zaczęła nawiązywać bliższe relacje z Hoodem i nie miałem nic przeciwko temu. W końcu z mojej winy po części się tutaj znalazła, a więc należało jej się trochę rozrywki, a mulat był zdecydowanie tym, który był w stanie jej ją dostarczyć każdego dnia. Może i był idiotą, ale miał poczucie humoru i potrafił zaopiekować się kobietą. Zerwałem się z miejsca i wybiegłem z domu nie zważając na nawoływania chłopaków. Chwyciłem po drodze kluczyki i wsiadłem do czarnego Audi.

**

Battle Wound ll 5sos & 1dOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz