**
* Michael's POV*
Zagryzłem mocno dolną wargę, aż poczułem metaliczny smak krwi. Nie mogłem znieść tego widoku. Widoku naszego przyjeciela, którego właśnie chowali w ziemi. Wciąż nie mogliśmy się pogodzić z jego odejściem, a najgorzej radził sobie Luke i Minnie. To zrozumiałe, że Hemmings nie radzi sobie z zaistniałą sytuacją, bo w końcu z Calumem przyjaźnił się od zawsze, jeszcze za czasów nie istnienia gangu, ale ona? Nie spodziewałem się po niej tak szybkiego przywiązania do osoby Hooda chociaż spójrzmy prawdzie w oczy.. Wszyscy go kochali i byli z nim zrzyci. Może znalazła się tutaj przez przypadek, ale kiedy już zrozumiała, że nie prędko opuści to miejsce postanowiła spróbować się z nami dogadać i właśnie z mulatem jej się udało. Ja osobiście nie miałem zbyt wielu okazji do poprowadzenia z nią jakiejkolwiek rozmowy, jednak nie wydaje mi się, by była jak jedna z lasek Ashtona - pusta, pozbawiona wszystkiego co posiada człowiek rozumny. Ksiądz wypowiedział ostatnie słowa pożegnania, a ludzie zaczęli się rozchodzić. Staliśmy w ciszy wpatrując się nieobecnym wzrokiem w kamienną tablicę z imieniem, nazwiskiem oraz datą narodzin i śmierci jednego z nas. Wydaje się, że każdy myślami był zupełnie gdzieś indziej. Jedni zastanawiali się jak to teraz będzie, inni próbowali przemówić sobie do rozsądku i zrozumieć co tak właściwie się stało, a reszta modliła się by jednak okazało się to nie śmiesznym żartem lub koszmarem. Niestety.
Nagle usłyszałem przeraźliwy krzyk. Spojrzałem na Minns, która upadła na kolana i kuląc się łkała i szarpała się z próbującym podnieść ją z ziemi Lukiem. Była cała we łzach, a resztki makijażu spływały po jej twarzy. Emanował z niej jedynie ból zmieszany z rozpaczą i może żaden z nas tego nie pokazywał, ale wszyscy czuliśmy to samo. Sam miałem ochotę do niej dołączyć, jednak pieprzona duma nam nie pozwalała na chwilę słabości.* Niall's POV*
Obraz załamanej Minnie wcale mi się nie podobał. Kochałem ją. Kochałem ją jak siostrę, przyjaciółkę i wszystko inne. Była dla mnie zawsze najważniejsza i kiedy cierpiała serce mi się krajało. Lucas nie dawał sobie z nią rady, ale ja wiedziałem co zadziała. Podszedłem do nich kładąc następnie rękę na ramieniu Luke'a. Spojrzał na mnie posyłając nie zrozumiałe spojrzenie. W jego oczach widać było, że czuł się źle. Był smutny, załamany wręcz, ale i wściekły. Nie do końca docierało do niego to wszystko, ale do Minns już dotarło.
- Pozwól mi.. - zacząłem, ale on jedynie kiwną głową zaciskając usta w cienką linijkę. Zrobił krok w tył, a ja kucnąłem przy dziewczynie. Nie musiałem czekać zbyt długo, bo ta od razu wcisnęła się w moje ramiona trzęsąc się i płacząc. Objąłem ją jednym ramieniem, zaś drugą rękę wsunąłem pod jej kolana i uniosłem ją stając na równych nogach. Przytuliła się do mnie zaciskając palce na koszulce. Ruszyliśmy w kierunku samochodów, a kiedy już dotarłem do mojego czerwonego mustanga kiwnąłem do Michalea na znak, by usiadł za kierownicą. Ja natomiast wsunąłem się razem z Minnie na tylne siedzenia. Rociągnęła się na nich podkulając kolana, a głowę kładąc na moich udach. Zacząłem głaskać jej głowę oraz ramiona próbując ją uspokoić i najwyraźniej działało, bo wkrótce przestała płakać. Nie odzywałem się, bo wiedziałem, że ona po prostu potrzebuje czasu, by to wszystko przemyśleć. Znałem ją zbyt długo i zbyt dobrze. Zdziwiło mnie jednak, kiedy to ona poczęła próbę konwersacji.
- Dlaczego on? - szepnęła drżącym głosem. Uniosła na mnie parę zamglonych, czekoladowych tęczówek. Dostrzegłem w nich coś czego już dawno u niej nie widziałem. Przerażenie. Minnie była z reguły bardzo twardą osobą i nigdy nie dawała po sobie poznać jak cierpi, ale ostatnie dni dały mi wiele do myślenia. Nie wiedziałem co jej odpowiedzieć, więc jedynie westchnąłem i znów ucałowałem czubek jej głowy. Ta nie spodziewając się ode mnie żadnych słów znów położyła głowę na moich kolanach zamykając oczy. Wkrótce zasnęła.**
CZYTASZ
Battle Wound ll 5sos & 1d
FanfictionSą historie, których nigdy nie poznamy. Są też takie, których nie chcielibyśmy poznać..