XIX. / epilog

401 30 5
                                    

Wszystko wokół utonęło w gęstej chmurze białego dymu. Nie do końca świadoma tego co się dzieje starałam się jak najszybciej założyć maskę na twarz wstrzymując oddech. Powieki stawały się coraz cięższe, a kolejne wykonywane przeze mnie kroki ociężałe i powolne. Upadłam na podłogę potykając się o porzucony pistolet. Zakaszlałam czując wzbierające się w oczach łzy. Nie tak wyobrażałam sobie własną śmierć. W zasadzie miałam nadzieję, że pożyję nieco dłużej niż zaledwie dziewiętnaście lat.

Zaczęłam rozglądać się gorączkowo poszukując kogoś lub czegoś co pomogłoby mi ocalić siebie, lecz nic takiego nie wpadło mi w oczy. Wtedy nagle dostrzegłam blond czuprynę umorusaną brązowym pyłem. Doczołgałam się do wykrytej przeze mnie postaci dociskając rękaw bluzy do swoich ust oraz nosa krztusząc się dymem, który z każdą chwilą wypełniał moje płuca drażniąc je niemiłosiernie. Podciągnęłam się na łokciach sięgając ręką do ramienia chłopaka i potrząsając nim na tyle mocno na ile pozwoliły mi siły.

- Luke.. - wysapałam cicho ledwo słysząc swój głos. Opary ściskały moje gardło zabierając zdolność do mówienia czy nawet oddychania. - Luke. - udało mi się nieco głośniej wypowiedzieć imię nieprzytomnego chłopaka, lecz i to nie pomogło mu się ocknąć. Czując się coraz słabsza przysunęłam się bliżej niego i wtulając policzek w jego ramię starałam się uspokoić swoje szaleńczo bijące serce. Ostatnia łza spłynęła po moim policzku pozostawiając na brudnej twarzy czystą ścieżkę. Zasnęłam wtulona w ciało ukochanego.

/ trzy godziny wcześniej /

- Nie będziemy się w to bawić okej? To nie ma najmniejszego sensu! - Harry wyrzucił ręce wysoko w powietrze nie kryjąc swojej frustracji postanownieniem kolegów. Siedziałam cicho na stołu barowym przyglądając się jedynie ich ostrej wymianie zdań.

- Nie wkurwiaj mnie Styles. - warknął Zayn. - Mogliśmy się domyślić, że Flynn nie był sam i nawet jeśli pozbyliśmy się jego to ktoś został by zemścić się za jego śmierć. - wyjaśnił już spokojniej zerkając na mnie kątem oka. Dalej nie docierało do mnie, że to właśnie moja najlepsza przyjaciółka knuła za moimi plecami. Była jedyną osobą, która wiedziała o mnie wszystko, dosłownie każdy najmniejszy sekrecik ! Maddie oszukiwała mnie przez cały ten czas będąc wspólniczką Rachela i jedynie czekając, aż powinie mi się noga by móc się mnie pozbyć. Bolało, jednak nie na tyle bym znów musiała zamknąć się w swoim pokoju i płakać w poduszkę. Tak zrobiłaby stara Minnie, ale nie ta, którą się stałam teraz.

- Dobra, chłopaki, plan jest taki.. - głos zabrał Liam wstając i kładąc obie dłonie na stoliku. Spojrzał na każdego z nas chcąc zwrócić na siebie uwagę. - Okrążymy galerię i podłożymy Minnie jako przynętę, która wcześniej umówi się z przyjaciółką na pogaduszki. - Payne widząc Luke oraz Zayna, którzy chcą się sprzeciwić uderzył pięścią w stół kontynuując. - Kiedy Paxton spróbuje wykonać jeden fałszywy ruch.. po prostu ją sprzątniemy. - wzruszył ramionami.

- Jeśli mogę się wtrącić.. - zaczęłam sprowadzając na siebie ciekawskie spojrzenie wszystkich tu zebranych. - To ja chciałabym wykonać ostateczny strzał. - oznajmiłam. Mój brat zmarszczył brwi, lecz nawet jeśli próbowałby mnie powstrzymać nie wskórałby nic. Postanowiłam. Liam skinął głową.

/ półtorej godziny później /

- Ojejku! Minnie! Tak się o Ciebie martwiłam! - zapłakała Madison rzucając mi się na szyję. Zacisnęłam usta w cienką linijkę starając się nie roześmiać z jej słabego żartu. Oczywiście nie miałam w planach udawania, że nic nie wiem. Wręcz przeciwnie. Poklepałam ją pocieszająco po plecach i odsunęłam się robiąc niewielki krok w tył.

Battle Wound ll 5sos & 1dOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz