Rozdział 24

66 10 12
                                    

Oparty o szafkę w kuchni obserwuję Chanyeola, który tego dnia ma naprawdę dobry humor. Nie wiem, czy to wczorajszy wyjazd moich rodziców tak na niego zadziałał, ale w żaden sposób mi to nie przeszkadza. Wręcz przeciwnie - lubię takiego Yeola. Zwłaszcza tego, który śpiewa pod nosem kiczowate piosenki i tańczy do nich tak, jakby poza muzyką nie liczyło się dla niego nic innego, w związku z czym dlatego tak bardzo poddaje się jej rytmom. 

Uśmiecham się szeroko, gdy rozpoczyna się najbardziej żenujący kawałek piosenki, a Chan podchodzi do mnie tanecznym krokiem i nachyla się nade mną. Cmoka mnie w policzek i powraca do wypowiadania słów tuż przy moich wargach, co chwilę dotykając ich swoimi. Parskam cicho, wspinając się na palce, aby w ciągu tych dwudziestu sekund refrenu zdołać choć raz skraść pocałunek, co nie jest takie proste, jak się wydawało. Udaje mi się nieumiejętnie cmoknąć mężczyznę dopiero na sam koniec, kiedy zaczyna się już nowa zwrotka, a Yeol wspiera dłonie na blacie. Wtedy też czuję więcej swobody, ponieważ póki co Yeol przestępuje tylko z nogi na nogę i kręci biodrami, dlatego też zarzucam ręce na jego ramiona. Przez moment wpatrujemy się sobie w oczy, w międzyczasie inicjując serię leniwych buziaków. 

W duszy dziękuję niebiosom za to, że moi rodzice postanowili wrócić już do siebie, a ja i mój chłopak mamy jeszcze dwa dni zanim dopadnie nas rzeczywistość. Mówiąc o tym... Świadomość, że gdy rozpocznę kolejny semestr nauki, a Chanyeol wróci do pracy w sklepie muzycznym,  jak i również poświęci więcej czasu na to, by dokończyć remont studia oraz pozwoli rozwinąć skrzydła, sprawia że czuję się przytłoczony. Boję się, że w pewnej chwili rutyna i natłok obowiązków oddali nas od siebie i da mi do zrozumienia, że nasz związek faktycznie mógł być tylko wakacyjną przygodą. Przeraża mnie samo zastanawianie się, jak potoczy się dalej nasza relacja, skoro w ciągu nieco ponad trzech miesięcy doszliśmy do punktu, z którego wyjście w przypadku najgorszego będzie bolesne, szczególnie dla mnie. Zderzenie ze ścianą mojej kolorowej bańki może okazać się znacznie bardziej krzywdzące niż to, które przeżyłem podczas poprzedniego związku. 

Moje uczucia mieszają się ze sobą, mącą mi w głowie i to właśnie przez pojawiające się wątpliwości czy też wszelkie sprzeczności, podświadomie ograniczam swój kontakt ze światem zewnętrznym. Unikam wyjść z przyjaciółmi, obawiając się rozmów na temat Chanyeola, studiów, miłości i przyszłości. Wiem, że Kyungsoo i Jongin nie mają mi tego za złe, aczkolwiek doskonale widzę to, jak ich zaniedbuję. Przestałem ich wspierać tak, jak powinienem i chcę to zmienić, ale najtrudniejszym krokiem jest to, by przebić się przez bariery strachu przed usłyszeniem słów "a nie mówiłem", które mogą paść z ust któregoś z nich.

Najgorsze jest jednak to, że zacząłem uciekać przed Chanyeolem. Choć nie widać tego gołym okiem, każdy z nas zapewne zauważył to, na czym opierają się nasze rozmowy, chwile wolnego lub dni, podczas których się nudzimy. Nawet jeśli, Chan stara się za nas obu, ja i tak ulegam własnym obawom, ukrywając stres i przygnębienie za kurtyną uśmiechu. Nie chcę, aby czuł, że musi mi coś uświadamiać, a już na pewno nie chcę, aby był przeze mnie smutny.

Jest to głównym powodem, dla którego dzisiejszego dnia decyduję się nie słuchać umysłu. Postanawiam wyłączyć wszystkie szare komórki i dać się ponieść spontaniczności, i temu, czego chce moje serce. I choć początkowo podczas pocałunku uciekam myślami, tak szybko wracam do bycia przyziemnym materialistą, bo chyba tak powinienem się dziś określać, zwłaszcza kiedy zamierzam tylko brać, ile dam radę. 

— Masz plany na dzisiaj? — słyszę pytanie, wypowiedziane przez Chanyeola i od razu kiwam przecząco głową w odpowiedzi. — To dobrze — uśmiecha się — bo dzisiaj mamy małą imprezę — oznajmia, natomiast ja marszczę czoło zaskoczony jego słowami. 

My sweet soulmate | chanbaek [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz