Rozdział 17

86 12 9
                                    

W salonie wynajętego przez nas domku rozlega się piosenka "Accidentally In Love" z repertuaru Counting Crows, a ja ganiam po pomieszczeniu w koszulce Chanyeola, tańcząc wesoło do melodii, której słowa niemal wykrzykuję. Cóż, mój taniec musi wyglądać komicznie, gdyż siedzący na kanapie Chanyeol śmieje się bezustannie, zerkając na mnie znad laptopa. Mnie jednak nie obchodzi nic, prócz tego, że dobrze bawię się sam ze sobą, a przy okazji mogę trochę poprzeszkadzać swojemu ukochanemu w odpisywaniu na maila od kogoś, kto jeszcze zajmuje się rozkręceniem jego studia. 

Kiedy rozpoczyna się najlepsza według mnie część piosenki, a kilka słów powtarza się przez dobre kilkanaście sekund, podchodzę do kanapy i wpycham się między ręce Chana, zasłaniając mu ekran swoim ciałem. Zmuszam tym szatyna, by poświęcił mi całą swoją uwagę, gdy nucę głośno i pewnie, choć wyraźnie łamanym angielskim powtarzający się wers i następne kilka. 

Accidentally in love — wyśpiewuję pochylony nad twarzą Parka. — Accidentally — uśmiecham się delikatnie, co zostaje od razu odwzajemnione, po czym zaczynam kolejny zapętlony wers —  I'm in love, I'm in love, I'm in love, I'm in love, I'm in love, I'm in love — ujmuję policzki swojego ukochanego w dłonie, po chwili uciekając od niego na środek pokoju, zabierając ze stolika pilot do telewizora, na którym włączona została playlista z bajki o zielonym ogrze. 

Wywijam biodrami do samego końca utworu, włączając go ponownie. Z uniesioną brwią, patrzę na inne piosenki z listy, przeskakując z nogi na nogę, wsłuchując się po raz kolejny w mocne brzmienie piosenki, która tego dnia naprawdę pasuje do mojego nastroju. Nie znajduję już nic ciekawego, co mogłoby sprawiać mi taką samą radość, dlatego zostawiam pilota oraz muzykę w spokoju. 

W podskokach pokonuję drogę do aneksu kuchennego i tam zaczynam kroić owoce, co nie trwa długo, ponieważ zaraz wracam do salonu. Stawiam miseczkę na stoliku obok laptopa Chana, a sam wskakuję na kanapę, od razu przyciągając na siebie spojrzenie starszego. Moja imitacja gry na niewidzialnej gitarze oraz śpiewanie mu nad uchem, najwyraźniej go nie denerwuje, a bawi, co niebywale mnie zaskakuje, ponieważ Kyungsoo kazałby mi się uspokoić, bądź wyłączyć jazgot płynący z głośników odbiornika. Chanyeol, w przeciwieństwie do Soo, uśmiecha się szeroko, nuci pod nosem i patrzy na mnie swoimi ogromnymi oczami, które lustrują całą moją osobę, postawę oraz to, jak jestem ubrany, co chyba zwróciłoby uwagę każdego. 

Nie codziennie widzi się młodego chłopaka w czerwonych slipkach w chmurki i przydużej, czarnej bluzce w nietoperze, symbolizujące jednego z popularniejszych superbohaterów. Sam jeszcze dziwię się, że Chanyeol ma do mnie tyle cierpliwości, aczkolwiek dzięki temu jestem w stanie sprawdzić, jak daleko mogę się posunąć. Jestem w stanie znaleźć granice wytrzymałości swojego partnera.

Szeroki i jednocześnie chytry uśmiech wpełza na moje usta, wraz z nieco misternym planem odciągnięcia Parka od pracy. Zamierzam zamknąć stopą przenośny komputer, co nie jest prostym zadaniem, zważywszy na pozycję, w której znajduję się od kilkudziesięciu sekund. Trudno jest dosięgnąć ekranu siedząc na czworakach, dlatego jestem zmuszony usiąść w miarę normalny sposób, lecz wciąż nie jestem wystarczająco wysportowany, aby trzasnąć klapką. W tym celu przybliżam się do Chanyeola i dzięki temu nic już nie może pokrzyżować mi zamiarów, no chyba, że będzie to ręka Chanyeola, łaskocząca spód mojej stópki, czego wyjątkowo nie lubię. Może to też skutkować kopniakiem w jego przystojną, wciąż nieogoloną buźkę. 

Ku mojemu zaskoczeniu, z łatwością i bez przeszkód zamykam laptop, natomiast Chanyeol parska pod nosem, opierając się o wezgłowie kanapy. Mrużę powieki, przechodząc szybko do kolejnego punktu, gdyby pierwszy nie poskutkował tak, jakbym tego oczekiwał, a mianowicie szturcham drugą stopą jego udo, jednak tym razem szatyn reaguje, chwytając moją kostkę. 

My sweet soulmate | chanbaek [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz