Rozdział 27

70 9 15
                                    

Gdyby ktokolwiek powiedział mi jakiś rok temu, że zakocham się w sprzedawcy ze sklepu muzycznego, który lubił ten sam zespół to najprawdopodobniej wyśmiałbym tę osobę, stwierdzając, że przecież nie można ot tak się zauroczyć w dodatku w kimś, kto z pozoru odwzajemnia nasze zainteresowania. Jakbym usłyszał, że będę stalkował faceta zza regałów z płytami i magazynami, zapewne parsknąłbym i popukałbym palcem swoje czoło, uznając, że mój rozmówca ma wybujałą wyobraźnię, bo nie oszukujmy się, wystawianie głowy zza rogu, byleby tylko kogoś zobaczyć jest żałośnie dziecinne. Natomiast gdyby ktoś wywróżyłby mi to, że w przeciągu kilku miesięcy zamieszkam z tym mężczyzną, a moje życie rozkręci się niczym roller-coaster za sprawą moich przyjaciół, to chyba roześmiałbym się w głos, wcześniejsze uwagi łącząc w jedno i prawdopodobnie powielając uzasadnienia. Nie wiem, co bym dokładnie zrobił, ale stwierdzenie, że poziom zażenowania czy też rozbawienia osiągnąłby apogeum byłoby najbardziej adekwatnym, którego mógłbym w takiej chwili użyć. 

Życie jednak zaskakuje nas w najmniej oczekiwanym momencie. Stawia przed nami wyzwania, które często wszystko komplikują. Skłóca nas z dotychczasową rutyną oraz tymi najbliższymi.Pojawiają się sytuacje pozornie niemożliwe do rozwiązania, lecz z biegiem czasu i zebranym doświadczeniem wręcz banalne. Los sprawia, że idąc ulicą wpadamy na nieznajomych, którzy mogą nieświadomie wywrócić nasz świat do góry nogami.

Mój spokój zakłócił Park Chanyeol, który zaopatrzony w ekran jakiegoś urządzenia do sprawdzania kodów kreskowych wyszedł z trzeciej alejki wpadając wprost na mnie i Kyungsoo. Właśnie wtedy mój świat stanął na głowie. Stałem się stalkerek, który stracił trzeźwość umysłu, byleby każdego dnia móc zobaczyć uśmiech sprzedawcy, którego imienia albo nie znałem, bo ze stresu nie patrzyłem na plakietkę albo zwyczajnie zapomniałem będąc zbyt zaabsorbowanym jego osobą. 

Nigdy nie pomyślałbym, że wakacyjny romans okaże się czymś wyjątkowym, co zdoła przetrwać niedopowiedzenia, tajemnice i kryzysy, jakie zdążyły się w tym czasie rozwinąć. Nawet jeśli wiele nieprzyjemnych, niejednoznacznych sytuacji wychodziło z mojej inicjatywy, to teraz wiem, że do związku z takim facetem musiałem po prostu dorosnąć i przestać żyć w mydlanej bańce, która w pewnym momencie sama z siebie postanowiła się rozbryzgnąć niczym dźgnięta igłą. 

Z dnia na dzień czuję jakby Chanyeol odkrywał przede mną coraz więcej. Obnażając się ze swoich słabości czy marzeń sprawia, że moje uczucia do niego jedynie przybierają na sile. 

Pamiętam, jak początkowo strach paraliżował mnie przed pierwszym pocałunkiem w latanie rodziców Chana podczas picia importowanego piwa. Często świadomie przywołuję moment jak próbowałem nie uciec ze spotkania z Yoon Mirae - moją idolką, jak i również wspólnikiem Chanyeola, który rozkręca własne studio, a Mirae i jej mąż pomagają mu w tym, traktując przy okazji jak drugiego syna, który swoją drogą ma cudownych rodziców, których właśnie dziś mam poznać na żywo.

Stres towarzyszy mi więc od kilku dni. Daję z siebie ponad sto procent, aby nasze mieszkanie lśniło w momencie wizyty państwa Park. W związku z tą nieopanowaną chęcią pokazania się z jak najlepszej strony sprzątam każdy kąt, co chwilę sprawdzając czy na wieży stereo nie pojawiły się drobinki kurzu lub czy na pewno dobrze umyłem podłogi. Biegam po naszym gniazdku niczym zaprogramowany do wykonywania prac domowych, co oczywiście Chanyeol bezustannie komentuje. Często utrudnia mi porządkowanie domagając się uwagi, której faktycznie poświęcam mu zbyt mało i chyba właśnie dlatego zawsze przerywam to, co mam do zrobienia, by pozwolić zarówno swojemu ukochanemu, jak i sobie na chwilę odpoczynku i czułości. Daję mu wolną rękę po to, by mnie przytulił albo zmusił do zjedzenia posiłku, o którym zapominam zważywszy na huragan obowiązków. Oczywiście nie jest to dla mnie kłopotliwe, bo przecież odpoczywam i mam czas na to, aby pomyśleć nad dalszym planem działania, aczkolwiek wolałbym mieć już z głowy takie robótki. Nie chciałbym uchodzić za kurę domową, ale z drugiej strony chcę aby państwo Park mieli o mnie dobre zdanie; aby wiedzieli, że też potrafię dobrze zadbać o ich syna oraz miejsce naszego zamieszkania.

My sweet soulmate | chanbaek [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz