Rozdział 11

129 15 8
                                    

 Melodia coveru Bad Liar od Imagine Dragons w wykonaniu J.Fla wypełnia drewnianą altanę, oświetloną tylko delikatną poświatą lampek, a wśród poduszek porozrzucanych dookoła leżymy ja i Chanyeol.

Trzymam na brzuchu niemal pustą butelkę importowanego piwa i uśmiecham się pod nosem na samą myśl o tym, co spotkało mnie w ciągu całego dnia. Przewrotny dzień sprawił, że teraz nie wiem czy to, co właśnie ma miejsce jest prawdziwe, czy może zaraz obudzę się w swojej sypialni, uderzając twarzą w ścianę szklanego domu. Patrzę w jeden punkt, znajdujący się na łączeniu kantówek spajających dach altany i nie wiem, co mógłbym powiedzieć. Mrugam powoli, ale często, a kąciki moich ust są nieznacznie uniesione, co ma świadczyć o tym, że jesteś szczęśliwy, lecz także trochę przerażony.

Mam wrażenie, że to tylko sen. Wydaje mi się, jakby to, że Chanyeol zorganizował randkę w altanie i dał mi w prezencie album Yoon Mirae, jest wytworem mojej wyobraźni. Dlatego też nie ruszam się ani o milimetr, czekając w pewnym sensie na jakikolwiek krok Chana, który leży obok mnie z rękoma pod głową. Nie wiem czy zmieniał swoją pozycję, nie mam także pojęcia, jaką ma minę, ponieważ tak bardzo boję się obudzić, jeśli to naprawdę tylko sen. Chcę trwać w tej chwili, niezależnie czy wydarzy się coś więcej, niż tylko leżenie i gapienie się w sufit.

Czas upływa nieubłaganie szybko, ale mam wrażenie, jakby zatrzymał się w miejscu. Zaczynam drętwieć, a kończyny mrowią nieprzyjemnie, lecz strach paraliżuje mnie znacznie bardziej niż mógłbym się tego spodziewać. Podniesienie się jest trudne, ale udaje mi się to, czym na pewno zwracam uwagę Parka. Upijam powoli kilka łyków piwa, które jest już moim czwartym tego wieczoru, gasząc przy tym pragnienie. Odstawiam butelkę na drewnianą podłogę i wsunąwszy się głębiej na materac, odwracam się przodem do starszego od siebie mężczyzny, zderzając niechcący z jego torsem. Dopiero teraz dociera do mnie fakt, że za bardzo uśpiłem swoją czujność.

Unoszę głowę, wpatrując się w twarz Chanyeola. Czuję zakłopotanie i wkradający się na policzki rumieniec, gdyż odległość między naszymi twarzami drastycznie zmalała, zwłaszcza, kiedy Chanyeol podparł się ręką z boku swojego ciała, zniżając się do mnie.

— Chanyeol — odzywam się cichutko, przerywając tym niezręczną ciszę.

Park jedynie wzdycha, uśmiechając się delikatnie. Odsuwa się, jakby zrozumiał, że nie czułem się pewnie w takiej pozycji, nawet jeśli sam próbował pokazać mi, iż coś było między nami na rzeczy.

Piosenka zmienia się na następną i ku mojemu zaskoczeniu jest to Dancing on my own w wykonaniu Caluma Scotta. Uwielbiam tę piosenkę, ale nie mogę w tej chwili nawet wydusić z siebie jakiegokolwiek słowa, a co dopiero z taką samą łatwością, jak zazwyczaj śpiewać pod nosem. Teraz po prostu się boję.

Słucham więc początkowych wersów piosenki, nie spuszczając wzroku z Chanyeola, który sięga telefon i odrobinę zmniejsza głośność. To, co robi po chwili wprawia mnie w totalne osłupienie. Park Chanyeol, sprzedawca ze sklepu muzycznego, mój obiekt westchnień, facet, który zawsze słuchał mojego głosu i mojego kaleczonego angielskiego, zaczął śpiewać najpiękniejszą piosenkę, jaką w życiu słyszałem.

Uśmiecham się szerzej, wsłuchując się w lekko zachrypnięty, męski głos, który brzmi tak dobrze, doprowadzając do tego, że w pewnym momencie moje oczy robią się wilgotne. Jestem wzruszony. Porusza mnie to, co właśnie się dzieje, a sam Chanyeol imponuje mi w tym momencie, jak nikt inny. Zaszklonymi oczami lustruję jego osobę, gdy śpiewa cicho co jakiś czas zerkając w moją stronę.

Ma zaróżowione policzki, możliwe, że od alkoholu, który wypił, ale także możliwe, że się wstydzi, niemniej jednak według mnie nie ma do tego powodów. Jest idealny i roztapia właśnie moje serce, śpiewając mi piosenkę, której nie słyszałem od dobrych kilkunastu miesięcy. O dziwo, nie czuję się, jak w najsmutniejszym momencie mojego życia, podczas którego słuchałem tego kawałka i kółko, wylewając łzy w poduszkę. Tym razem czuję się jak najszczęśliwsza osoba na świecie, mogąc słuchać głosu ulubionego faceta i nie muszę obawiać się o to, że ochrona wyprosi mnie za brak biletu.

My sweet soulmate | chanbaek [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz