Rozdział 20

1.8K 155 35
                                    

- Hayashi. - odezwała się Mina. - Czy twój Dar pomaga ci również w pływaniu?

- Tak. - uśmiechnęła się Kimiko. - Pływam szybciej, kiedy wykształcam moje kończyny i ogon.

- O rany, super! - klasnęła w dłonie Ashido. - Jest przydatny do tylu rzeczy!

Hayashi uśmiechnęła się niepewnie i odwróciła wzrok. Tsuyu przyjrzała jej się. Wiedziała, gdzie powędrowało spojrzenie Kimiko. W stronę Bakugou, do którego od kilku dni się nie odezwała ani słowem. Tsu nie wiedziała, co się wydarzyło między nimi, ale wyraźnie poważnie naruszyło to relację, która ich łączyła. Asui się martwiła. Bądźmy szczerzy, niewielu ludzi było w stanie wytrzymać z Katsukim więcej niż pięć minut, a sam blondyn miał tendencję do odstraszania od siebie ludzi. Kimiko za to nie tyle wytrzymywała jego towarzystwo, a wręcz cieszyła się nim. Dlatego Tsuyu zauważyła, że oboje uczniowie chodzą nieco przygnębieni.
Skorzystała z okazji, że zamyślona Hayashi odeszła trochę na bok i zbliżyła się do niej.

- Hayashi-chan. - odezwała się Asui.

- Tsu-chan! - Kimiko aż podskoczyła, budząc się z zamyślenia.

- Zauważyłam, że ty i Bakugou się do siebie nie odzywajcie, a sam Bakugou stara się nawet na ciebie nie patrzeć. - powiedziała Tsu. - Coś się stało? Pokłóciliście się?

- Ja... Chyba można tak powiedzieć. - westchnęła Kimiko.

- Wydaje mi się, że oboje jesteście z tego niezadowoleni. - Tsuyu przyjrzała się zasmuconej twarzy Hayashi. - Więc dlaczego się nie pogodzicie?

- Ja... Nie wiem, czy on chce się ze mną pogodzić. - wyjaśniła Kimiko. - Powiedział mi coś bardzo przykrego i obawiam się, że to była prawda.

Asui chwilę milczała. Spojrzała w stronę Bakugou, który wyraźnie był znacznie bardziej nerwowy niż zwykle. Tsu nawet nie wiedziała, że to możliwe, aż do teraz. Znów zwróciła wzrok ku Hayashi i przytknęła palec do brody.

- Bakugou ma tendencje do mówienia różnych przykrych rzeczy. - powiedziała. - Wciąż wszystkich wyzywa, ale mam wrażenie, że te słowa są puste. Nie znam go dobrze, ale wydaje mi się, że jeśli nawet powiedział ci coś przykrego i bardzo cię to skrzywdziło, Bakugou powiedział to pod wpływem emocji i nie ma tego na myśli.

Hayashi chwilę milczała. Potem spojrzała na Tsu, a kąciki jej ust drgnęły w uśmiechu.

- Dziękuję, Tsu-chan. - powiedziała. - Mam do ciebie jeszcze pytanie. Mogę?

- Pytaj, Hayashi-chan. - pokiwała głową.

- Czy uważasz, że jestem nienormalna? Inna niż wy?

Tsuyu nawet nie wiedziała, jak trudno było Hayashi zebrać się na to pytanie. Ale ona chciała je zadać z prostego powodu - wciąż myślała o tym, czy Bakugou nie chciał zrezygnować z przyjaźni z nią właśnie z tego powodu. Bo była nienormalna.
Asui przekrzywiła głowę i wbiła w nią wnikliwe spojrzenie.

- Wcale tak nie uważam, Hayashi-chan. - powiedziała. - Nie wiem, dlaczego przyszłoby ci to do głowy. Jesteś naszą przyjaciółką. Nie ma znaczenia, jaki masz Dar i jak działa. Liczy się to - dotknęła jej klatki piersiowej tam, gdzie znajduje się serce. - Co znajduje się tutaj. W twoim sercu. A ty masz bardzo dobre serce, Kimiko-chan. Jesteś jak najbardziej normalna.

Kimiko ledwo powstrzymała łzy zbierające się w jej oczach. Kiedy ostatnio ktoś jej coś takiego powiedział? Albo coś podobnego? Ile to już lat? Pięć? Kiedy tata też jej powiedział, że „jesteś jak najbardziej normalna".
Uśmiechnęła się do Tsu.

- Dzięki, Tsu-chan. - powiedziała.

Tsu skinęła głową.

- Nie ma za co, Kimiko-chan.

~*~

- Bakugou! - Hayashi biegła w jego kierunku.

Blondyn nawet się nie odwrócił. Po prostu szedł dalej, jakby w ogóle jej nie słyszał. Kimiko zacisnęła zęby i przyspieszyła. W końcu dogoniła go i chwyciła go za ramię. Katsuki łaskawie się odwrócił i spojrzał na nią, zadzierając podbródek do góry.

- Czego chcesz? - burknął.

- Jak to „czego"? - uniosła brwi. - Bakugou, ja nawet nie wiem, za co ty się tak naprawdę złościsz!

- Domyśl się. - skrzywił się i już chciał się odwrócić.

- Dlaczego nie chcesz ze mną pogadać? - wzmocniła ucisk na jego ramieniu. - Co ja takiego zrobiłam? Chodzi ci o to, że wzięłam stronę Midoriyi?

- Tak, dokładnie o to mi chodzi. - obrócił się do niej, wbijając w nią spojrzenie bez przyjaznej nuty.

- Nie rozumiem cię. - westchnęła i puściła jego ramię. - Dlaczego tak go traktujesz?

- A po co ty się w to wtrącasz? - prychnął. - Nie wtykaj nosa w nie swoje sprawy, mutancie. Spadaj. Nie chce mi się z tobą gadać. Idź sobie do Deku.

- Ale... - Kimiko bezradnie patrzyła, jak Katsuki odwraca się i odchodzi. - Ja wciąż nie rozumiem... - wyszeptała.

Ale Bakugou już jej nie słyszał. Szedł w stronę swojego domu. Nie chciał z nią rozmawiać. Nie zrozumiałaby, jak się czuł, gdy powiedziała mu wtedy, że faktycznie pójdzie do Deku, a jego wyzwała od egoistycznych durniów. Może taki był, ale znów czuł się, jakby przegrał z tym walony nerdem. Cholera, najpierw stara się prześcignąć go, by zostać bohaterem numer jeden, a teraz... A teraz... Zabiera mu kogoś ważnego.
Bakugou prychnął pod nosem. Nie, Hayashi wcale nie jest taka ważna. Nie potrzebuje jej do szczęścia. Sam sobie doskonale ze wszystkim poradzi. Wystarczy tylko, że będzie ją ignorował. W końcu i tak już jej powiedział, że jej nienawidzi. Więc za chwilę sama powinna się po prostu odczepić.

Furia - Bakugou Katsuki x OCOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz