Rozdział 28

1.9K 165 22
                                    

- Hayashi, jaki masz pomysł na swój ruch specjalny? - zapytał Ectoplasm.

- Ja... - Kimiko zaśmiała się nerwowo. - Nie mam zbytnio pomysłu...

- Nie ma nic, co chciałabyś wypróbować?

- Ja... Trochę boję się eksperymentować. Nie wiem, na czym miałabym się skupić.

- Zaraz coś wymyślimy. - Ectoplasm na chwilę się zastanowił, po czym zapytał: - W twojej formie potwora... Ile potrafisz wytrzymać z pełną kontrolą?

- Po półgodzinie zaczynam tracić panowanie. - odparła Hayashi.

- Zwróciłem uwagę na twój ryk. - powiedział Ectoplasm. - Myślę, że byłby dobrym narzędziem, gdy zaszłaby potrzeba dezorientacji lub ogłuszenia przeciwnika.

- Racja! - Hayashi złapała się za głowę. - Dlaczego wcześniej o tym nie pomyślałam?

Faktycznie, to wydawało się przydatne. Manipulacja swoim rykiem, natężeniem jego dźwięku... Może być silną bronią. Razem z klonem Ectoplasma była w oddalonym miejscu od reszty uczniów. Bohater podszedł do Cementosa.

- Stwórz tutaj ścianę. - powiedział. - Nie chcemy, żeby inni ogłuchli.

- Już się robi.

Cementos odgrodził Ectoplasma i Kimiko od reszty klasy grubą betonową ścianą. Mimo to, Kimiko nie była pewna, czy to wystarczy. Może powinni pójść gdzieś indziej...?

- Nie masz się czego obawiać. - powiedział Ectoplasm. - Tam po drugiej stronie i tak jest hałas.

Kimiko pokiwała głową i skupiła się. Nauczyła się już, jak budzić w sobie Furię. Doszła do wniosku, że jej Dar jest całkiem ciekawy, gdy mu się bliżej przyjrzy. Jej Furia cały czas w niej była. Nigdy nie znikała. Hayashi wyobrażała ją sobie jako kłębek pulsujących emocji. Drażniła ten kłębek i wtedy Furia się budziła. Wylewała się na całe jej ciało i Kimiko przechodziła do postaci potwora.
Teraz stanęła, przewyższając Ectoplasma, i potrząsnęła łbem. Ectoplasm skinął głową.

- W takim razie zaczynajmy. - powiedział. - Zaraz zobaczymy, jakiego ryku powinnaś używać.

Kimiko skinęła wilczą czaszką. Potem rozwarła szczęki i z jej gardła wydobył się pierwszy ryk.

~*~

Bakugou dostrzegł, jak w ścianie, za którą ćwiczyła Kimiko tworzy się wyjście, a Ectoplasm wychodzi i przywołuje Aizawę gestem dłoni. Po krótkiej wymianie zdań, bohaterowie cofnęli się nieco, a Ectoplasm zawołał w kierunku Kimiko:

- Możesz wychodzić!

Wyjście powiększyło się i wyszła przez nie Kimiko. A raczej zgarbiona, wychudzona istota, którą teraz była. Bakugou zmarszczył brwi. Co oni kombinowali?
Hayashi zrobiła kilka powłóczystych kroków w ich stronę. I wtedy Aizawa związał ją swoimi bandażami. Kimiko nieco się naprężyła, ale zaraz zrezygnowała z próby uwolnienia się. Spuściła wilczy łeb i chwilę się nie ruszała.

Nagle jakby prychnęła i podniosła wzrok. Jej spojrzenie błysnęło wściekłością. A potem rozległ się okropny ryk. Bakugou zasłonił uszy. Kimiko rozwarła szczęki i wydała z sobie głośny, przeciągły wrzask. Za chwilę wzięła krótki wdech, by kontynuować. To było coś strasznego. Jakby jej własny krzyk był zmieszany z jakimś dziwnym wrzaskiem i został zwielokrotniony. Uczniowie zasłaniała uszy, a siła ryku sprawiła, że zerwał się nawet wiatr który mierzwił włosy Bakugou. Chłopak zmrużył oczy, by nie dostał się do nich pył, ale dostrzegł Aizawę, który wciąż trzymał swoje bandaże, którymi owinął Kimiko. A ona dalej ryczała, aż ziemia drżała. I nagle Aizawa skrzywił się i zasłonił uszy, rozluźniając chwyt na bandażach. Kimiko przestała ryczeć i od razu wyswobodziła się z więzów.

Powoli uczniowie zaczęli odejmować ręce od uszu. Bakugou patrzył nieco zaskoczony na Hayashi, która teraz jedynie ciężko dyszała. W końcu spuściła wzrok na ziemię i zaczęła się przemieniać z powrotem w człowieka. To było coś nowego. Brzmiało zupełnie inaczej niż jej zwykły, dotychczasowy ryk. Bo Bakugou nigdy nie czuł czegoś takiego. Wydawało mu się, że za chwilę eksplodują mu uszy, a potem głowa.
Patrzył, jak Ectoplasm podchodzi do Kimiko, która zmęczona podparła się o kolana.

- Dobra robota. - powiedział. - I to się nazywa porządny ryk.

Kimiko się uśmiechnęła. Bakugou zrozumiał, że zapewne Hayashi miała za zadanie przetestować swój ryk na większej przestrzeni.
Dziewczyna przeciągnęła się i pokiwała głową, a potem ruszyła do wyjścia. Bakugou odprowadził ją wzrokiem. Czy z nią wszystko w porządku? Ten trening pewnie ją zmęczył. Może powinien pójść z nią...? Zaraz odtrącił te myśli. Na pewno wszystko jest dobrze. A poza tym... Poza tym, i tak potem do niej zajrzy. Już wcześniej miał zamiar do niej wpaść, tak bez powodu.

- Wow, to było mocne. Jakby uszy miały zaraz wybuchnąć. - odezwał się Kirishima. - Prawda, Bakugou?

Katsuki jeszcze raz zerknął w stronę wyjścia, gdzie zniknęła Kimiko.

- Ta... - odparł. - Mocne...

~*~

Kimiko patrzyła na Bakugou z raczej skołowanym wyrazem twarzy. Widząc to, Katsuki szybko przybrał swój nieprzyjemny ton głosu:

- Przyszedłem tu, głupia, żeby sprawdzić, czy jeszcze dychasz! - wszedł do jej pokoju. - Miałem nadzieję, że po tamtym wrzasku już wykitowałaś. - dodał.

Kimiko uśmiechnęła się i pokręciła z rozbawieniem głową. Zamknęła drzwi i usiadła na łóżku. Bakugou patrzył, jak bierze butelkę z wodą i podlewa kaktus, który stał na stoliku nocnym.

- Dlaczego tak bardzo lubisz te wszystkie kwiatki? - zapytał w końcu.

Kimiko spojrzała na niego i zastanowiła się.

- Tak po prostu. - wzruszyła ramionami. - To bardzo spokojne zajęcie. Spodobało mi się.

Bakugou usiadł obok niej. Kimiko przyjrzała mu się, a potem chwyciła go za dłoń.

- Co ty robisz? - zapytał Katsuki, opierając się.

- Daj spokój, przecież nic ci nie zrobię. - uśmiechnęła się spokojnie.

Poprowadziła jego dłoń w kierunku kaktusa. Ostrożnie naprowadziła jego palce na kolce. Potem odwróciła jego dłoń wierzchem do dołu i przyjrzała jej się.

- Masz... Duże dłonie. - powiedziała i położyła swoją dłoń na jego. - Zupełnie inne niż ja. I nie masz śladów po kolcach. Kiedy ja tak dotknęłam kaktusa po raz pierwszy, miałam takie małe ranki. To był pierwszy raz, kiedy się zregenerowałam. - przesunęła palcami po jego dłoni.

Bakugou przyjrzał się jej twarzy. Taka spokojna, ale jednocześnie skupiona. I te lekko szpiczaste uszy, które nadawały jej wygląd elfa. Zupełnie jakby przyszła z fantastycznego świata. Katsuki pomyślał, że nie zasłużył sobie na jej przyjaźń. Ciekawe, dlaczego ona go nie znienawidziła. Byli zupełnie inni charakterami. Ona spokojna i łagodna, a on wybuchowy i agresywny. Ale gdyby przyszło co do czego... Byłby w stanie się za nią bić.
Nagle Kimiko poderwała wzrok i przestała dotykać jego dłoni. Uśmiechnęła się nieco zawstydzona.

- Przepraszam, nie chciałam...

- To... Było całkiem przyjemne. - spojrzał na swoją dłoń.

Wciąż wydawało mu się, że czuje spokojny dotyk jej delikatnych palców. Pomyślał, że to niesamowite, że te palce mogły w każdej chwili stać się śmiercionośną bronią.
Kimiko przekrzywiła głowę i uśmiechnęła się łagodnie. Bakugou... Cóż to był za dziwny człowiek.
Ponownie zaczęła gładzić palcami jego dłoń.

- Chcesz listek mięty? - zapytała. - Ja lubię o trzymać w ustach, gdy się nad czymś zastanawiam.

To mówiąc, urwała dwa listki z rosnącej mięty. Jeden wsadziła sobie do ust, a drugi wyciągnęła w stronę Bakugou. Blondyn chwilkę się zastanawiał, ale w końcu wziął listek mięty. Przyjemny, charakterystyczny smak jakoś sam tak zadziałał, że Katsuki się rozluźnił.
Długo jeszcze siedział w pokoju Kimiko, zastanawiając się nad tym, jakim cudem spotkało go takie szczęście jak przyjaźń z tą dziewczyną.

Furia - Bakugou Katsuki x OCOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz