Podczas gdy Sero i Kirishima otwarcie wyśmiewali Bakugou i jego włosy, Hayashi zasłoniła usta, by powstrzymać nieco chichot, który wydobył się z jej ust. Przecież on wyglądał komicznie.
- Zamknijcie mordy i przestańcie się śmiać! - warknął Bakugou. - Moje włosy się przyzwyczaiły do tego stanu!
- Bez urazy, Bakugou. - odezwała się Kimiko. - Ale wyglądasz jakbyś podczas tych praktyk... Wyłysiał. To ze stresu? Nerwów?
- Gdyby to było z nerwów. - śmiał się Kirishima. - Byłby łysą pałą już od dzieciaka!
- Coś powiedział?! - wrzasnął Bakugou, a jego włosy wystrzeliły w górę, wracając do normalnego stanu.
Cała trójka na nowo zaczęła się śmiać i teraz nawet Hayashi się nie powstrzymywała. Bakugou usiadł wielce urażony obok niej, ciskając pioruny z oczu. Kimiko odwróciła się do niego i zapytała:
- Czyżby twoje praktyki nie były takie wymarzone, jak ci się wydawało? - przywołała na twarz spokojny uśmiech.
- Morda w kubeł! - krzyknął. - Całe te praktyki to pic na wodę!
I zaczął coś zbulwersowany mamrotać pod nosem. Do Hayashi podbiegła Mina.
- Hayashi, Hayashi! - zawołała. - A ty? Co robiłaś na praktykach?
- Miss Magician i ja patrolowałyśmy najciemniejsze zakamarki miasta. - powiedziała. - Było czasem dość niebezpiecznie, nawet raz zmierzyłyśmy się ze złoczyńcą.
- Czad! - Jiro i Mina spojrzały na nią, teraz już maksymalnie zaciekawione.
Rozległ się dzwonek na lekcje. Kimiko uśmiechnęła się do dziewczyn.
- Opowiem wam o tym potem.
- Mam nadzieję! - zakrzyknęła Mina. - Musiało być niebezpiecznie i ekscytująco! Super! - i w podskokach zajęła swoje miejsce.
- Ej. - usłyszała głos Bakugou. - Jak coś takiego jeszcze się zdarzy, to mnie wołaj, głupia. - miał na myśli tę sytuację ze złoczyńcą. - Przez ciebie przegapiłem dobrą akcję.
Kimiko uniosła brwi. Bo od Bakugou, tak właśnie wyglądała deklaracja pomocy. „Jak kiedyś będziesz mnie potrzebowała, jestem gotowy do pomocy".
Hayashi uśmiechnęła się do siebie i spuściła wzrok na swoje paznokcie. Dzisiaj w kolorze jasnej zieleni.- Dobrze. - powiedziała. - Następnym razem, Bakugou.
~*~
- Zwalony Deku. - warknął Bakugou.
- Daj już spokój. - Kimiko zrobiła kilka podskoków. - Nie możesz zabraniać mu rozwijania się. Sam wiesz, jakie miał problemy ze swoim Darem.
- Gówno mnie to obchodzi! - wrzasnął. - Jeszcze go bronisz?! Małpuje moje ruchy, idiotko!
- Uczy się. - westchnęła dziewczyna. - Powinieneś czuć się doceniony, skoro uznał, że twoje ruchy są tak dobre i godne naśladowania.
- Co ty pieprzysz?! - krzyknął wściekły. - Niech sobie wymyśli jakieś swoje!
- Bakugou... - Kimiko się zawahała. - Chyba troszkę przesadzasz. Może skończmy ten temat...?
Prychnął jedynie w odpowiedzi. Kimiko uniosła brew. Co on sobie myśli? Najpierw deklaruje jej pomoc, a potem zachowuje się ten sposób?
Kimiko odetchnęła głęboko. Nie, nie może się tym tak przejmować. Przecież to był Bakugou, on zawsze się tak zachowywał.
Stanęła na linii startu. Skupiła się, wyczuła stres i presję. Sięgnęła głębiej. Wyciągnęła małą cząstkę Furii. Niegroźną, nierozwiniętą. W sam raz na to zadanie. Nogi pokryły się szarą skórą, aż po kolana, podobnie jak ręce do łokci, a u stóp i dłoni wyrosły pazury. W ten sposób będzie silniejsza i zwinniejsza. Dodatkowo wypuściła ogon, w razie konieczności zachowania lepszej równowagi.
CZYTASZ
Furia - Bakugou Katsuki x OC
FanfictionStrach. Niepokój. Stres. Presja. To wszystko potrafiła opanować. Ale gdy pojawiała się Furia, zupełnie traciła kontrolę. Spotkała jednak kogoś, kto kilkoma słowami potrafił ją z niej wytrącić. Cóż za dziwny przypadek...