17. Baśń o Kopciuszku

271 25 28
                                    

- Cham, prostak, skończony idiota - powiedziałam otwierając drzwi wejściowe z hukiem. Była 5 nad ranem a ja dopiero co wróciłam z królestwa wróżek. Właściwie mój pobyt tam ograniczył się do poznania Celeste i ponownego przeniesienia mnie do Baśnioboru.

- Kendra to ty ? - Seth wyłonił się zza rogu kuchni trzymając w rękach talerz parującej jajecznicy.

- Nie, kurde Wróżka Zębuszka - warknęłam i opadłam na krzesło opierając łokcie na blacie stołu.

- Wiesz myślę, że ominęłaś parę ważnych lekcji biologii, więc pozwól że Cię doinformuję - wysyczał chłopak stawiając przede mną talerz - LUDZIE NIE UMIEJĄ ODDYCHAĆ POD WODĄ DO CHOLERY!

- Nie drzyj mordy Seth - bliks wyszła z pokoju i narzuciła na moje ramiona ciepły koc - Nie chcemy żeby reszta wiedziała jak głupią masz siostrę.

- Możecie przestać się na mnie wyżywać ? - stęknęłam - Paprot weźmie udział w misji to jest najważniejsze.

- Najważniejsze ? - usłyszałam za sobą męski głos na co automatycznie wyprostowałam się na krzesełku. Marco stał w korytarzu ze skrzyżowanymi na piersi ramionami i mocno zaciśniętą szczęką. Niemal mogłam usłyszeć jego szybko bijące serce , a napięte mięśnie dość mocno odznaczały się na jego skórze. Chłopak zeskanował mnie wzrokiem kilka razy i wszedł do swojej sypialni nie obdarzając nas żadnym słowem pożegnania.

- Nieźle namieszałaś - stwierdziła Vanessa obserwując z boku całą sytuację.

- Ja?! - wykrzyknęłam posyłając jej zdziwione spojrzenie - Co takiego niby zrobiłam ?

- Paprot pamiętasz naszą noc w bunkrze ? - Seth teatralnie przyłożył rękę do czoła i piskliwym głosem zaczął cytować moje wcześniejsze słowa - Powiedziałeś że mnie kochasz, zabije się jak mnie nie posłuchasz... bla,bla,bla

- Nie mówię tak - warknęłam na co chłopak jedynie przewrócił oczami.

- Dziewczyno, facet jest zakochany w tobie do szaleństwa, chce skoczyć za tobą do jeziora pełnego najad a ty wracasz do domu i nawet nie wyjaśnisz mu sytuacji z Paprotem ! - Warren wkurzony wyszedł ze swojej sypialni i skierował we mnie palcem w oskarżycielskim geście.

- Działacie mi wszyscy na nerwy - odparłam i chwyciłam Van za rękę ciągnąc ją po schodach na górę.

Zatrzasnęłam drzwi mojego pokoju i nasmarowałam je olejkiem z bzu by mieć pewność że nikt nie będzie w stanie nas podsłuchać. Usiadłam na łóżko a dziewczyna zajęła miejsce na puszystym dywanie opierając się plecami o szafki biurka.

- Co tak właściwie wydarzyło się kiedy byłaś z Paprotem ? - spytała widząc moja podenerwowaną minę.

- Najpierw wyznaje mi miłość , potem znika na kilka tygodni, nie daje znaku życia - zaczęłam sfrustrowana - potem ratuje mnie kiedy nieświadomie próbuję popełnić dla niego samobójstwo, mówi że chce coś zmienić między nami ale jednocześnie każe mi o sobie zapomnieć  a jako wisienka na torcie przedstawia mi swoją piękną narzeczoną !

- Czekaj co ? - Van wytrzeszczyła na mnie oczy a ja poczułam jak ze złości w kącikach oczy zbierają mi się łzy - Jak to narzeczoną ?!

- Normalnie - prychnęłam - Piękną, blondwłosą, długonogą, szczupłą ździre !

- Mówiłaś że nic do niego nie czujesz, a zachowujesz się jakby co najmniej zdradził cię z twoją najlepszą przyjaciółką - blisk przysunęła się bliżej mnie.

- Sama nie wiem Van, tyle razem przeszliśmy ... - ukryłam twarz w dłoniach - Ale to było kiedyś... jeśli by mu na mnie zależało powinien o mnie walczyć, a nie zaręczać się z przypadkową dziewczyną.

Walka o świtOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz