Wodziłam wzrokiem za przesuwającymi się wskazówkami zegara na ścianie próbując unormować zdenerwowany oddech i uspokoić bijące zbyt szybko serce.
- Dlaczego nikt nie sprawdził artefaktów zaraz po powrocie z bunkra ? - dziadek Stan walnął pięścią o blat stołu a ja mimowolnie podskoczyłam z powodu hałasu.
- Miały być bezpieczne w sejfie - Warren oparł głowę o ścianę tuż obok okna - Jakim cudem ktoś go rozbroił?
- To nie jest teraz ważne - powiedziałam - Nie sprawdziliśmy ich od razu, okej może zapomnieliśmy lub ktoś rzucił na to bardzo mocny czar dekoncentrujący którego nawet ja z rozkojarzenia nie byłam w stanie pokonać, nie ważne czy stało się to kiedy byliśmy w bunkrze czy podczas naszej obecności w domu. Pytanie brzmi dlaczego wzięli tylko Oculusa i co zamierzają z nim zrobić.
- Pomimo wszystko - zaczął Marco - nasza wiedza o artefaktach jest bardzo mała, nie wiemy czy nie posiadają one innych właściwości, nie wiemy czy nie są one kluczem do czegoś innego.
- Porozmawiam z Agadem, szykujcie się na misję - Stan wstał od stołu i przetarł dłonią zmęczone oczy - Wyruszamy za cztery dni.
***
Wyszłam na werandę i kolejny raz tego ranka ogarnęło mnie dziwne uczucie bycia obserwowanym. Wiedziałam że sprawcą tego najprawdopodobniej była driada którą spotkałam wczoraj przy stawie. Wieczorami widziałam jak przysiadywała w wysokiej trawie i obserwowała dom lub jak kładła się na gałęzi skierowanej w moje okno i godzinami wpatrywała się w to co robię. Czasami mnie to przerażało lecz wiedziałam że to ona była teraz moimi oczami i uszami a żeby móc mi pomóc musiała wiedzieć tyle ile wiedziałam ja. Spojrzałam na parę małych rogów wystających zza jednego z drzew na granicy lasu i skierowałam się w tamtą stronę.
- Coś się stało ? - spytałam podchodząc do Dorena który opierał się o wielki pień drzewa tuż przy krawędzi ogrodu.
- Nie no co ty... - odpowiedział piskliwie obserwując ogród rozbieganym wzrokiem - Dobra... wydaje mi się że razem z Nowelem rozwścieczyliśmy pewną wróżkę.
- Tak ? - zapytałam czując jak moje zszargane nerwy i podwyższone ciśnienie dają się we znaki.
- Ale to nie była nasza wina - tym razem dobiegł mnie głos zza krzaka dzikiej maliny po mojej prawej stronie skąd wychyliła się lekko rudawa czupryna Nowela.
- Tak tak - wykrzyknął gorączkowo drugi satyr - Ta wróżka chciała zabrać nam nasze kremowe piwo i...
- I my nie chcieliśmy jej oddać tego piwa ponieważ potrzebowaliśmy zanieść je ... - pół kozioł zaczął szamotać się w krzewie z którego pospadało kilka owoców.
- Na pogrzeb - przyznał Doren.
- Co ? - powoli w mojej głowie zaczął tworzyć się wir informacji których nie byłam w stanie poskładać.
- Na pogrzeb jego babci - Noren wskazał racicą w stronę blondwłosego satyra - kocham jego babcie, cudowna kobieta.
- Kochałeś , bo nie żyje - Doren teatralnie złapał się za serce - biedna babcia
- Tak, nie żyje - Nowel wydał z siebie nerwowe beczenie i kiwnął w stronę pewnego krzaka róży - To ta wróżka!
- Torturowała nas ! - Doren ożywiony zaczął podskakiwać w miejscu - Zakneblowała i - i ...
- Zabrała nam piwo i świeciła latarką po oczach - Rudy koziołek również wyłonił się nerwowo zza krzewu maliny.
Czułam w głowie pulsujący ból. Odwróciłam się w stronę małej fontanny w kształcie kupidyna która naokoło porośnięta była krzewami dzikiej róży. Wirowało nad nią kilka małych wróżek ale moją szczególną uwagę zwróciła ta która zamiast przeglądać się w tafli wody siedziała na liściu i przyglądała się naszej konwersacji badawczo. Kiwnęłam w jej stronę a ta w mgnieniu oka znalazła się tuż przy nas.
CZYTASZ
Walka o świt
FantasyKiedy myślisz, że wszystko będzie dobrze dzieją się rzeczy których nie wyobrażałeś sobie w swoich najśmielszych snach. Baśniobór po raz kolejny staje w obliczu niebezpieczeństwa.