- Osądzasz własną siostrę o zdradę ? – zapytałam idąc ścieżką w stronę domu.
- Często nie mogę spać w nocy – odpowiedział – zacząłem zauważać że ktoś wychodzi z domu i idzie w stronę lasu. Dzisiaj zasnąłem, więc wyszedłem do jadalni żeby zobaczyć czy ktoś wejdzie przez drzwi. Na początku myślałem że to ty masz nocny patrol lub coś w tym stylu, ale wtedy weszłaś do domu z Cynthią.
- Oglądałyśmy spadające gwiazdy – powiedziałam.
- Potem wróciłem do pokoju – kontynuował – jakoś pół godziny później wszyscy zgromadzili się przed drzwiami Vanessy co uświadomiło mnie że tej nocy nikt nie mógł wyjść z domu a następnie wrócić niezauważony. Od momentu w którym poszłaś na górę po naszym wpadnięciu na siebie w kuchni obserwowałem ogród aż do momentu kiedy pobiegłaś do bliksa. Wszyscy byli wtedy w domu.
- Potem ktoś wyszedł niezauważony – domyśliłam się – a ty poszedłeś za tą osobą. Wisiorek należy do Rity a ona jako jedyna potrafi bezbłędnie przyrządzić eliksir przyspieszenia. To dlatego biegła tak szybko.
- Podczas używania tego eliksiru człowiek jest oderwany od rzeczywistości. Mamy przewagę, bo to my ją widzieliśmy a ona nas nie – Marco wszedł do ogrodu gdzie po chwili z domu wybiegła Vanessa z mieczem w ręce. Tuż za nią człapali Nowel i Doren
- Wszystko w porządku ? – kobieta skierowała klingę w klatkę piersiową chłopaka.
- W jak najlepszym - odparł z jadem meksykanin.
- Zajęłam się tym – powiedziałam – możemy wracać do domu, zanim obudzimy resztę osób.
- Dokładnie – Marco odwrócił się w moją stronę po czym złożył na moim policzku delikatny pocałunek i nachylił się nad moim uchem – od teraz to nasz mały sekret księżniczko. Nikt nie może się o tym dowiedzieć. Musimy zdobyć więcej dowodów.
- Słodkich koszmarów – mruknęłam parodiując jego latynoski akcent i chwyciłam zszokowaną Vanesse pod ramię ciągnąc ją do domu.
- Co to miało być ?! – wykrzyknęła Van opadając na moje łóżko.
- Myślałam że jest zdrajcą i poszłam go śledzić – mruknęłam próbując pominąć temat zachowania Marco.
- Młoda damo, dobrze wiesz że nie o to mi chodzi – przybrała na twarz wredny uśmiech – czyżby jednorożec opuścił twoje serce ?
- Nie powinnyśmy o tym rozmawiać zważając na to w jakiej sytuacji znajduje się Paprot – mruknęłam – a raczej czy w ogóle gdzieś się znajduje.
- Gadanie – zaśmiała się czarnowłosa i zakopała w pościeli na swoim materacu.
- Dobranoc – mruknęłam.
- Słodkich koszmarów księżniczko – Vanessa obniżyła swój głos i parsknęła głośnym śmiechem.
***
- Gotowi ? – mój tata krzyknął trzymając stoper w ręku.
Dzisiejszy trening mieliśmy zacząć ćwiczeniem na wytrzymałość. Na dźwięk gwizdka mieliśmy zacząć kopać jak największy dół. Następnie pobiec do wieży i z powrotem niosąc w rękach ciężki kamień. W tym czasie Vanessa miała napełnić doły wodą. Ten kto pierwszy wiadrem opróżni swój dół wygrywa dzisiejszą konkurencję.
- Wasze doły mają mieć dwa metry głębokości – uzupełnił Doren pokazując miarkę trzymaną w rękach – a po waszej prawej leżą kamienie.
Wszyscy chwyciliśmy łopaty a na dźwięk gwizdka wbiliśmy je w ziemię. Po jakiś 20 minutach Cynthia skończyła kopać swoją dziurę i ruszyła w stronę wieży z kawałkiem skały w rękach. Kilka minut po niej wybiegła także Rita.

CZYTASZ
Walka o świt
FantasyKiedy myślisz, że wszystko będzie dobrze dzieją się rzeczy których nie wyobrażałeś sobie w swoich najśmielszych snach. Baśniobór po raz kolejny staje w obliczu niebezpieczeństwa.