- Co miałaś na myśli mówiąc że to Marco go znalazł ? – spytała Van – Czytał go ?
- Nie – powiedziałam – upadł na schody, deska się odczepiła a po chwili wyciągnął z niej dziennik i od razu mi go oddał.
- Kiedy dokładnie to się stało ? – czarnowłosa przyjrzała się czemuś na ostatniej stronie.
- To było jeszcze przed tym jak się poca... - przerwałam uświadamiając sobie co miałam powiedzieć.
- Wiedziałam ! – wykrzyknęła Vanessa oskarżycielsko wskazując na mnie palcem – wystarczy zostawić was samych na kilka chwil i od razu pcha ci język do gardła.
- Fuuuu – jęknęłam.
- Pośmiałabym się z ciebie jeszcze ale mamy pewien problem – kobieta spoważniała – ktoś otworzył ten dziennik niedługo prze nami.
- Jak to ? – spytałam przyglądając się jak kobieta wyciąga z książki świeże źdźbło trawy.
- Taki kawałeczek już dawno by wyschnął, ktoś musiał go tam włożyć maksymalnie kilka godzin temu – powiedziała – do rezydencji mają wstęp tylko ludzie żadne magiczne stworzenie nie wejdzie tam bez naszego zaproszenia.
- Wśród nas jest zdrajca – powiedziałam pewnie – wydaje mi się że wiem kto nim jest.
- Podejrzewasz kogoś ? – wysyczała oburzona bliks – Kendra, przecież są z nami tylko zaufani ludzie.
- Nie mogę Ci nic powiedzieć – odparłam – muszę porozmawiać z Marco.
- Co ? Kendra, stój, nie możesz mu o tym powiedzieć – narkobliks złapała mnie za ramię – nikt oprócz nas nie może wiedzieć o tej wiadomości.
- Wydaje mi się że jego pomoc bardzo nam się przyda – powiedziałam – tym bardziej że jest wtajemniczony w poszukiwanie zdrajcy i widział mój wzrok kiedy znalazł dziennik. Wie że coś jest na rzeczy. Nie powiemy mu wszystkiego.
- A co jeżeli to on jest zdrajcą ? – wymamrotałam niechętnie Van
- Nie jest, zaufaj mi – odsunęłam się w stronę drzwi.
- W takim razie zgoda – powiedziała i razem ze mną ruszyła do pokoju meksykanina.
***
- Reasumując - brunet usiadł na swoim łóżku strzepując z niego kilka poduszek – dawny opiekun uznany za niepełnosprawnego umysłowo, zostawił wiadomość od której może zależeć los rezerwatu a co się z tym wiąże, całego świata gdyż bramy Zzyxu znajdują się dokładnie pod nami i nadal nie są do końca zamknięte przez brak wiecznych. Wyjaśnienie sensu tej zagadki której nie możecie mi powiedzieć znajduje się w dzienniku który znalazłem w starej rezydencji.
- Tak – powiedziała Van – ale ktoś znalazł go tam przed tobą. Nie wiemy czy specjalnie czy przez przypadek ktoś zostawił tam listek trawy który nadal jest zielony co oznacza że o tego zdarzenia minęło parę godzin.
- Do rezydencji mogą wejść tylko ludzie spisani w rejestrze – meksykanin przeczesał włosy prawą ręką i uśmiechnął się ponuro – w tym domu jest zdrajca a ja sądzę że jest nim moja siostra.
- Zaraz , zaraz – kobieta oparła się o ścianę – podejrzewaliście Ritę i mówicie mi o tym dopiero teraz ?!
- Kiedy śledziłam Marco ktoś przebiegł koło nas z użyciem eliksiru przyspieszenia – dodałam – tylko Rita z naszej czwórki przyrządziła go bezbłędnie na treningu.
- Poza tym – Marco uniósł dłoń z małym złoty łańcuszkiem – mamy jej wisiorek który zgubiła tamtej nocy.
***
CZYTASZ
Walka o świt
FantasyKiedy myślisz, że wszystko będzie dobrze dzieją się rzeczy których nie wyobrażałeś sobie w swoich najśmielszych snach. Baśniobór po raz kolejny staje w obliczu niebezpieczeństwa.