Dla @Maggie_Sorenson za cuuuuudowną pomoc w gwiazdkowaniu.
Westchnęłam słysząc jak Seth podnosi się z materaca i wchodzi po drabinie zapewne po to by zmienić się z Paprotem. Odwróciłam głowę w prawo i spojrzałam na leżącego na kanapie Marco który zamglonym wzrokiem rozglądał się po pomieszczeniu. Podniosłam się szybko i na czworaka podeszłam do kanapy po drodze chwytając kolejną buteleczkę eliksiru którą zostawiłam na stole.- Narkoza przestała działać - mruknęłam przykładając dłoń do rozgrzanego czoła chłopaka - Musisz wypić kolejny eliksir nasenny.
- Nie ma mowy - warknął wzdychając ciężko - Nigdy nie włożę do ust nic co wyszło z rąk Tanu.
- Tym razem ten eliksir robiłam ja - mruknęłam odkorkowując małą buteleczkę.
- Tym bardziej bym tego nie pił na twoim miejscu - mruknął Seth wychylając głowę z wejścia u góry drabinki - Paprot nie chce się zmienić więc możemy iść dalej spać.
- On też musi się przespać - mruknęłam - Siedzi tam od godziny.
- Da sobie radę - mruknął Marco łapiąc mnie za rękę i lekko ściskając - Z resztą nie przejął bym się bardzo gdyby ...
- Lepiej bądź cicho bo znowu dam ci tamten eliksir i zobaczymy czy nadal będziesz taki cwany - zaśmiałam się lekko przewracając oczami - Do dna.
- Co w tym jest ? - spytał nieufnie podkładając buteleczkę do nosa - Ładnie pachnie.
- Napar z dzikiej róży pomieszany z tabletkami nasennymi - uśmiechnęłam się widząc jak chłopak przykłada naczynie do ust - Całkiem przyziemne lekarstwo jak na nasze standardy.
Chłopak wypił różowawy płyn na raz i spojrzał się na mnie z chęcią mordu w oczach. Odetchnął głęboko powstrzymując odruch wymiotny i przełknął ślinę. Po chwili jego głowa opadła na poduszkę a za nim zasnął ostatni raz ścisnął moją rękę.
- Czerwony płyn pachnący naparem z róży ? - zaśmiał się Seth - Czekaj co Tanu tam dawał ? Żółć pancernika, sproszkowane muchy siatkoskrzydłe i łodygi słonecznika ?
- Zapomniałeś jeszcze o maskującym zapach naparze z róży - odpowiedziałam czytając małą etykietkę na dnie fiolki - W skład wchodzą jeszcze smarki wielbłąda, żabi skrzek i ... o mój Boże, sok z pijawek.
- Pamiętaj co mówiłem - mruknął przestraszony patrząc na ogromną szafę pełną eliksirów - Wolę odejść z tego świata ze świeżym oddechem, serio nie wciśniecie we mnie tego.
- Obyśmy nie musieli - pokiwałam głową przykrywając Latynosa ciepłym kocem który zrobiła dla nas babcia Larsen - Idę porozmawiać z Paprotem.
Zaczęłam wchodzić po plecionej drabinie a po chwili znowu znalazłam się w podziemnym tunelu. Nabrałam do płuc ziemistego, wilgotnego, zimnego powietrza i spojrzałam na siedzącego na ziemi chłopaka który w rękach obracał srebrną obrączkę.
- Wahasz się ? - zapytałam zwracając na siebie jego uwagę a on spojrzał na mnie niezrozumiale chowając biżuterię do kieszeni spodni - Ślub z Cleseste ... wahasz się ?
- Znasz tą bajkę o wytrwałej miłości z twojego dziennika baśni ? - zapytał a ja zaprzeczyłam kiwnięciem głowy na co ten tylko spojrzał przed siebie zamyślonym wzrokiem - Pewien mężczyzna zakochał się w pięknej dziewczynie z sąsiedniej wioski. Spotykali się każdej nocy lecz nigdy ostatecznie nie wyznali sobie miłości. Wtedy owy mężczyzna poznał nową kobietę a dziewczyna znalazła sobie narzeczonego. Mężczyzna zaręczył się za namową rodziców pomimo ze nie kochał kobiety gdyż była zimna i nieczuła. Dziewczyna z narzeczonym natomiast trzymali się na dystans będąc ze sobą bardziej formalnie. Dziewczyna zatęskniła za starym uczuciem i dzień przed weselem mężczyzny zakradła się do jego domu. Wyznała że go kocha i nigdy nie żywiła do nikogo tak żarliwego uczucia. Mężczyzna który nigdy nie przestał wierzyć w jej powrót i nigdy nie przestał jej kochać zerwał zaręczyny i wyjechał z ukochaną wiele mil od rodzinnego miasta gdzie pobrali się i założyli szczęśliwą rodzinę.
CZYTASZ
Walka o świt
FantasyKiedy myślisz, że wszystko będzie dobrze dzieją się rzeczy których nie wyobrażałeś sobie w swoich najśmielszych snach. Baśniobór po raz kolejny staje w obliczu niebezpieczeństwa.