- Kendro – dziadek Stan zwrócił się do mnie podczas śniadania – czy mógłbym cię na chwilę prosić do mojego gabinetu?
- Tak, już idę – powiedziałam i wstałam ze swojego miejsca szybko dopijając resztki herbaty.
Nasze nocne wyjście z Marco i Vanessą nadal pozostało w tajemnicy tak samo jak to co miało nastąpić już jutro. Usiadłam w dużym skórzanym fotelu naprzeciwko dziadka a on położył na biurku kilka białych teczek.
- Proszę – podał mi teczkę z moim nazwiskiem i wyszedł z pomieszczenia zapewne w celu dokończenia śniadania.
Otworzyłam ją na pierwszej stronie gdzie widniało moje zdjęcie oraz moje dane osobowe. U dołu strony widniała pieczęć Stowarzyszenia Rycerzy Świtu a zaraz pod nią podpis czarodzieja Agada ze Smoczej Opoki. Odwróciłam kolejną stronę a tam znajdowały się wszystkie konkurencje jakie wykonywałam na treningach. Eliksiry , walka wręcz, pojedynek z mieczem i sztyletem a także łucznictwo z którego uzyskałam 100%. Przekartkowałam teczkę na ostatnią stronę i wydałam z siebie cichy pisk. Jestem Wieczną. Udało się !
- Nie wierzę – wyszeptałam i ze łzami w oczach spojrzałam na zdjęcie uśmiechniętego Setha stojące na komodzie pod ścianą – zrobiłam to.
Nabrałam kilka głębszych wdechów i wyciągnęłam rękę po kolejną teczkę. Rita Alvarez. Otworzyłam ją od razu na ostatniej stronie i nie zobaczyłam tam certyfikatu. Wróciłam na trzecią stronę gdzie widniały wyniki z różnych konkurencji.
- O nie – zakryłam usta ręką – cholera jasna jak mogłam na to nie wpaść ?
Usłyszałam zbliżające się kroki więc szybko odłożyłam papiery na ich miejsce i przybrałam na twarz sztuczny uśmiech.
- Jestem z ciebie bardzo dumny – Stan przytulił mnie lekko – nie chcę jeszcze informować reszty o tym jak im poszło ale musiałem przekazać tę wiadomość chociaż tobie.
- Czy Marco zdał ? –zapytałam – to jest naprawdę ważne, musisz mi powiedzieć.
- Tak zdał – odparł niechętnie – ale nie rozumiem czemu musisz teraz o tym wiedzieć?
- Rozwiązałam zagadkę Lotro – odparłam – zrobiłam to razem z Marco i Van. Nie mogę na razie powiedzieć ci wszystkiego by nie wzbudzać paniki, ale musimy mieć wiecznych już dzisiaj.
- Wzbudzać paniki ? – warknął – Jestem opiekunem nie sądzisz że powinienem wiedzieć co się dzieje ?
- Dowiesz się jako pierwszy, obiecuję – wyszeptałam – ale teraz musisz robić to o co Cię proszę.
- Dobrze w takim razie muszę powiedzieć Cynthi i Marco by przygotowali się do przysięgi – wymamrotał niechętnie i ruszył w stronę drzwi.
- Nie – powiedziałam i złapałam go za rękę – Wiecznymi mamy zostać ja, Marco i Vanessa.
- Vanessa ? –wykrzyknął – Nie miała nawet treningu, wiem że nadaje się do tego jak nikt inny ale czemu mam odebrać szansę Cynthi?
- Cynthia zostanie wieczną – udobruchałam go – ale dopiero kiedy cała sprawa z Lotro się skończy. Na razie potrzebuje tylko naszej trójki.
- Niech będzie – znowu skierował się do drzwi.
- Jeszcze jedno – dodałam – nikt nie może się dowiedzieć o naszej przysiędze. Zrobimy to na terytorium centaurów, nikt nie wejdzie tam niepostrzeżony.
Dziadek wyszedł kiwając głową a ja ponownie zawiesiłam wzrok na teczce meksykanki. Westchnęłam głęboko. Muszę poinformować wszystkich o tym co ma się zdarzyć jutro. Powiedzieć Van i Marco o przysiędze. Oraz w odpowiedniej chwili załatwić sprawę Rity. Sprawę zdrajcy.
![](https://img.wattpad.com/cover/232731094-288-k478541.jpg)
CZYTASZ
Walka o świt
FantasyKiedy myślisz, że wszystko będzie dobrze dzieją się rzeczy których nie wyobrażałeś sobie w swoich najśmielszych snach. Baśniobór po raz kolejny staje w obliczu niebezpieczeństwa.