1

521 24 11
                                    

TaeHyung zaparkował swój czarny samochód pod domem przyjaciółki. Od momentu ich "krótkich" wakacji, zdążyli w miarę dobrze się ustatkować oraz zarabiać, aby starczyło na długo.

Oboje pracowali w tej samej firmie produkującej dobrej jakości ubrania dla sławnych i bogatych osób.

Pomimo tego, że SangSo cały czas upierała się, że nigdy nie będzie pracować w jakiejkolwiek firmie, tylko zajmować się całkiem odrębnymi rzeczami - nie udało się jej.

Ostatni raz spojrzała się w lustro, po czym nałożyła jeszcze trochę lakieru na włosy, aby te nie były zniszczone przez cały dzień w pracy.

Tuż po przeprowadzce do stolicy Włoch, dziewczyna zdążyła szybko zapomnieć o jakichkolwiek problemach związanymi z przeszłością.

Przefarbowała włosy na czekoladowy brąz oraz obcięła je do ramion, szczególnie ze względu na dziecko.

Na samym początku było jej trudno przyzwyczaić się do nowej sytuacji, jaką było macierzyństwo, ale na jej szczęście miała obok siebie najlepszego przyjaciela, który tak jak obiecał, nie zostawił ani na krok.

Matkę, którą odnalazła w ostatniej chwili, a dogadywała się z nią tak, jakby ta była przy niej od urodzenia.

Oraz kuzynkę, która pojawiła się w jej życiu cztery lata temu, ale zdążyła porządnie namieszać w życiu Koreańczyka.

So z samego początku miała obawy, iż nie podoła zadaniu, zawiedzie oraz nie będzie idealną matką, taką, jaką chciała być. Na szczęście jej pociecha codziennie budzi się rano i z uśmiechem rozpoczyna dzień z rodzicielką.

Pomiędzy nimi najtrudniejsze są rostania, kiedy to SangSo musi wyjść do pracy. Pomimo tego, że TaeHyung dość często zastępuje ją w pracy, to jednak nie może robić tego non stop.

SangSo dość często ogarniają myśli, że przyjaciel pomaga jest zbyt za dużo i za często. Wiele razy mówiła mu, aby ten skupił się na swoim życiu i jego nowym obiekcie westchnień, lecz ten potrafi sprzeciwić się tak mocno, że nawet ona sama nie może powiedzieć jakiegokolwiek dobrego argumentu.

- Będziesz miała coś do jedzenia? - zapytała Armina, patrząc jak córka nakłada błyszczyk na swoje idealnie pełne usta.

- Tak mamo, nie martw się. Mamy tam przecież stołówkę. Wezmę jakąś kawę czy cokolwiek.

- Na samej kawie człowiek długo nie pociągnie.

- Wiesz doskonale, że dam sobie radę - powiedziała, po czym chciała wyjść z łazienki, lecz matka zatrzymała ją, trzymając w dłoni zapełniony chlebak.

- Wiem o tym, ale ze stali nie jesteś. Trzymaj, bo inaczej będę zła - rzekła kobieta, na co So jedynie westchnęła i uśmiechnęła się do rodzicielki.

Uwielbiała, kiedy dbała o to, aby regularnie jadła posiłki, co praktycznie w ogóle się jej nie udawało. Zwykle śniadanie jadała po południu, a obiad najczęściej w porze kolacji.

- Dziękuję.

- Następnym razem musisz się bardziej pilnować. Masz już dwadzieścia cztery lata, mam nadzieję, że  tyłka nie będę musiała ci podcierać - powiedziała, na co SangSo jedynie schowała twarz w dłoniach.

- JiWoon! - krzyknęła dziewczyna. Po chwili do salonu przybiegła mała, czarnowłosa dziewczynka z wielkim bananem na twarzy.

Mała Lee była wieczna uśmiechnęta, nawet kiedy pogoda była bardzo depresyjna.

Patrzyła się na rodzicielkę, a w dłoniach trzymała swój ulubiony napój, jakim było mleko bananowe.

Z roku na rok JiWoon coraz bardziej przypominała mężczyznę, o którym So chciała raz na zawsze zapomnieć.

Dziewczynka była jego małą, chodzącą kopią, ale w żeńskiej wersji.

Uwielbiała ten sam napój co on, kochała jeść dużo oraz bez przerwy, a przede wszystkim wiecznie się siłowała i była bardzo zaczepna.

Podobnie jak on..

SangSo kucnęła przed córką, po czym pocałowała ją w czoło.

- Znowu jedziesz?

- Muszę, ale obiecuję, że wrócę wcześniej. Wtedy pójdziemy razem na lody, co ty na to? - zapytała, na co dziewczynka krzyknęła głośne "TAK".

- Kocham cię.

- Ja ciebie też, mamo - powiedziała pięciolatka, po czym podała swoją ulubioną maskotkę rodzicielce - pluszowego, białego króliczka.

- Weź mamo. Znowu zaczęłaś być smutna, wiesz, że nie lubię jak płaczesz. Może Pan Cookie poprawi twój humor - dodała, na co dziewczyna uśmiechnęła się i wzięła dziecko na ręce.

Po chwili drzwi frontowe otworzyły się, a do środka wszedł ubrany w eleganckie rzeczy TaeHyung.

- Ile mam na ciebie czekać? Auto cały czas chodzi, ja zaś zdążyłem przesłuchać cały album włoskich piosenek i dodatkowo moje poslady stwierdziły, że wieczne siedzenie im nie odpowiada. Wiem, że jesteś kobietą i musisz się odpindzić, ale nie kuźwa cały dzień. Wiesz jak trudno dbać o jędrność tego tyłeczka? - powiedział, po czym odwrócił się i pomacał po swoich czterech literach.

SangSo momentalnie zasłoniła oczy dziecka swoją dłonią.

- Idziesz, czy będziesz się jeszcze bardziej pindzić?

- Już idę, ale dla twojego przypomnienia tu jest małe dziecko. Mógłbyś jej oszczędzić widoków.

- Zobaczymy co powiesz jak będzie miała szesnaście lat. Też stwierdzisz, że będzie jej trzeba szczędzić widoków?

- Zamknij się.

- Po drugie moja dupa jest nieskazitelna, więc nawet bobasek będzie się nią zachwycał.

- Ja nie.

- Ty i tak już jesteś przerośnięta, więc się nie odzywaj.

STEPBROTHER: BACK TO THE PASTOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz