23

139 9 1
                                    

SangSo przewracała się z jednego boku na drugi. Śnił jej się koszmar, z którego jak najszybciej chciała się wybudzić, jednakże starając się za wszelką cenę, nie udawało jej się to. Jedyne co widziała to krew, płacz i nie kontrolowaną złość. Z całej siły zaciskała pościel oraz pociła się niemiłosiernie. W pewnym momencie obudziła się z przerażającym krzykiem. Nie potrafiła opanować szybkiego oddechu, który pogarszał się podczas napływu adrenaliny.

Zaczęła się rozglądać szukając czegokolwiek. W ciemności nie potrafiła jednak niczego dostrzec, więc jedynym wyjściem było na ślepo poszukać telefonu. Kiedy tylko go znalazła, odblokowała oraz włączyła lampkę, po czym powoli zeszła z łóżka. Równomiernym krokiem udała się do sypialni JungKook'a.

Dawniej, gdy mieszkali w owym mieszkaniu So zawsze szła do sypialni brunetka, kiedy śnił jej się koszmar bądź też na zewnątrz szalała burza. Tym razem zrobiła tak samo. Chciała po prostu czuć się bezpiecznie.

Od razu, kiedy tylko stanęła przy drzwiach pokoju, delikatnie zapukała, jednak z drugiej strony nie było żadnej reakcji. Uznała po prostu, że brunet śpi, więc po cichu otworzyła drzwi i weszła do środka. Poświęciła telefonem na łóżko, jednak nikogo w nim nie zastała. Rozejrzała się po całym pokoju, aż w zasięgu jej wzroku dojrzała otwartą na oścież szafę bruneta, a w niej panujący ogromny bałagan.

Uznałaby to za normalne, gdyby nie fakt, że JungKook nigdy nie zostawia bałaganu. Kobieta zamknęła drzwi, po czym zapaliła światło. Wszystkie rzeczy były poukładane na swoich miejscach, nawet głupia ładowarka była włożona do gniazdka.

Ciekawość So wzięła górą, więc zaczęła ona przeglądać wszystkie zakamarki, z nadzieją iż dowie się gdzie znajduje się JungKook. Jej jedyną obawą było powrót bruneta do jego dawnego życia.

Pierw otworzyła szufladę z szafce nocnej, jednak tam nie znalazła nic ciekawego, oprócz paczki gum do żucia oraz pieniędzy.

- Mógł chociaż je gdzieś porządniej schować - powiedziała sama do siebie, po czym zaczęła sprawdzać komodę. Tam jednak znalazła bieliznę, dresy oraz przeróżne kartony z rzeczami osobistymi. W pewnym momencie w oczy rzuciła jej się małą karteczka znajdująca się za telewizorem.

- Klub BoomTwoBar, Yongsan 15. Godzina 23.30 - przeczytała zawartość karteczki, po czym odwróciła ją na drugą stronę, aby sprawdzić czy z tyłu też coś się znajduję.

- LM 572-092-621.

Kobieta od razu wykonała zdjęcia karteczki z obu stron, po czym odłożyła ją na miejsce. Zgasiła światło, a następnie wyszła z pokoju i od razu udała się do swojej sypialni.

Nigdy nie była wielbicielką klubów nocnych, jednakże o owym klubie zapisanym na karteczce jeszcze nigdy nie słyszała. Wiedziała, że w przeciągu pięciu lat zmieniło się dużo, jednakże klub znajdujący się parę kilometrów od jej domu dość ją zszokował. Wiedziała, że dawniej w tamtym miejscu stała małą kawalerka, którą najczęściej wynajmowali studenci, bądź też osoby, które dopiero co zaczęły żyć na własną kieszeń, gdyż czynsz nie wynosił wcale aż tak dużo jak mogłoby się wydawać.

Postanowiła rano spytać TaeHyung'a o owy klub, ponieważ ten jako jedyny był na bieżąco ze wszystkimi nowościami, które działy się w Korei podczas ich nieobecności.

Jednakże jednego była pewna, JungKook wcale się nie zmienił.

~*~

Jeon po raz kolejny wlewał w siebie następnego shota. Uczucie beztroski, które mu towarzyszyło oraz wolność, spowodowały, że mężczyzna zapomniał o Bożym świecie.

- Twoja kobieta może nie był zadowolona, jak wrócisz taki pijany Kook. Wiesz, że uwielbiałem zabawy z tobą, ale dzisiaj trochę przeholowałeś - powiedział Lee, po czym odciągnął bruneta od baru, ten jednak sprzeciwił się i poprosił o następną kolejkę.

Pomimo swoich słów, MinHo był zadowolony z postawy kolegi. Bardzo chciał, aby plan wypalił, a mężczyzna pożałował wszystkich swoich dotychczasowych decyzji, a tym bardziej tych z młodości.

- JungKook, może już skończysz, co? Ktoś musi cię przecież odwieźć do domu, a jeśli dalej będziesz tak robił, to jeszcze pójdę w twoje ślady i skończymy pijani na ulicy.

- Nie obchodzi mnie to, nic mnie nie obchodzi.

- Jesteś tego pewien? Ona pewnie umiera z tęsknoty za tobą.

- Nie jest sama. Ma kolegę i tego bachora, a mnie to nie obchodzi, oni mnie nie obchodzą, tym bardziej ona. Nawet nie wiesz jak bardzo podobał mi się ten pomysł z zakładem i z chęcią bym to powtórzył - powiedział, po czym opróżnił kolejny kieliszek, aby następnie zawołać barmana i prosić o dolewkę.

- Mężczyzna nie postępuję tak z kobietą.

- Nie jestem mężczyzną, jestem facetem, który kocha seks, alkohol i walki, a z nią bym tego nie miał, tylko bachor, bachor i bachor. Czy ja wyglądam na niańkę?

- Więc dlaczego z nią jesteś?

- Nie jestem z nią, bo szmata nie każe się do siebie zbliżyć, a nawet nie wiesz jak chciałbym ją zaliczyć. Zrobiła się taka poważna i pracowita - odparł, po czym ponownie przechylił kieliszek i zawołał barmana. MinHo doskonale widział w jakim stanie znajduję się kolega, jednakże bardzo zależało mu na rozmowie z nim. Przecież pijani ludzie zawsze mówią prawdę.

- Może powinieneś podejść do niej od innej strony, pokazać, że jesteś najlepszą wersją siebie?

- Nie mam zamiaru, a teraz chodź zobaczymy jak tańczą na róże.

- A może jednak odwiozę cię do domu? Prześpisz się i jutro też przyjedziemy.

- Nie, ja chcę zobaczyć jak tańczy.

- Twoja kobieta może ci zatańczyć i to za darmo, a tu byś musiał płacić.

- Wolę płacić, bo ona nawet loda nie umiała dobrze zrobić.

- Nie powinieneś tak mówić, to twoja kobieta - powiedział, po czym zaczął trzymać mężczyznę mocniej, aby ten nie dostał się do tańczącej striptizerki.

- Ona nie jest moja. Jak już chcesz o niej mówić, to twoja zabawka. Lepiej brzmi - powiedział, po czym wyrwał się z uścisku MinHo i kołysząc się na boki zaczął iść w kierunku mini sceny.

Koreańczyk od razu zatrzymał dyktafon, po czym wszedł na konwersację z Australijczykiem, a następnie wysłał wiadomość głosową.

JungKook był osobą, którą wiele osób nienawidziło, w tym koledzy, z którymi dawniej trzymał. Byli oni bardziej poukładani, a w szczególności nikomu nie robili niczego złego, za to brunet w czasach szkolnych był typowym buntownikiem, który robił co chciał i nie obchodziły go ani konsekwencje, ani uczucia ludzi, których ranił.

Chris: Przypilnuj go, a następnie odwieź do swojego domu, potem przyjedź do mnie. Nie pozwól, aby SangSo zobaczyła go w tym stanie.

Lee: Co zrobić jak się obudzi?

Chris: Zrób wszystko, aby nie chciał wrócić do domu.

STEPBROTHER: BACK TO THE PASTOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz