3

275 17 7
                                    

Dziewczynka w podskokach biegła w stronę budki z lodami, jednocześnie mocno trzymając rodzicielkę za rękę. Była szczęśliwa, jak jeszcze nigdy dotąd, że mama wreszcie zabrała ją na wspólne spędzanie czasu.

JiWoon nigdy nie lubiła, kiedy mama wychodziła do pracy i zostawiała ją pod opieką babci i cioci.

Nikt nie potrafi jej rozweselić tak mocno, jak jej mama.

- Mogę truskawkowe, albo nie, czekoladowe! A mogę o smaku nutelli? Mamo, mogę trzy kulki? - powiedziała, po czym zamiast pokazać trzy paluszki, pokazała pięć.

- Nie za dużo, żeby cię brzuszek nie rozbolał.

- Nie rozboli, bo będę jeść powoli. A pójdziemy na plac zabaw? Albo do ZOO, chcę zobaczyć rodzinę wuja Tae!

- Jaką rodzinę?

- Małpy. Ciocia Lau krzyknęła dzisiaj do telefonu, że wuja to małpa, dlatego chcę zobaczyć jego rodzinę! Możemy, plosie - powiedziała, po czym zrobiła słodką minę i przytuliła się do nogi rodzicielki.

- Kochanie, wuja nie jest małpą-

- To dlaczego ciocia tak powiedziała?

- Była pewnie zła na wuja i dlaczego nazwała go małpą, ale ty nie możesz tak mówić na innych, bo tak przezywać się mogą tylko dorosli, dobrze?

- No dobrze, ale pójdziemy do ZOO? Chcę zobaczyć świnię, bo wczoraj wuja Tae cię tak nazwał i chcę zobaczyć jak kiedyś wyglądałaś - powiedziała i z uśmiechem podbiegła bliżej budki i zaczęła ponownie zastanawiać się nad smakiem lodów.

SangSo była jednocześnie zdezorientowana, jak i mocno wkurzona. Już nie mogła doczekać się rodzinnej rozmowy pomiędzy nią, jej przyjacielem i kuzynką.

- Wybieraj te lody i idziemy.

- Do ZOO?

- Do ZOO, zobaczyć małpy i świnię.

~*~

TaeHyung po raz kolejny skrytykował sukienkę uszytą przez poszczególnych projektantów. Z jednej strony nie lubił tego robić, ponieważ nie chciał zranić innych, ale z drugiej jego praca właśnie tego wymagała.

Posiadanie najpiękniejszej, najdroższej i najpiękniejszej odzieży, to jedyny krok do pokonania konkurencji na rynku pracy, zwłaszcza, że już za dwa miesiące pokaz mody, na który będzie potrzebne ponad pięćdziesiąt sztuk odzieży męskiej i damskiej.

- Sukienka ma za mały dekolt i za dużo materiału. Nie będzie wygodna podczas chodzenia. Do poprawki - powiedział, po czym odsunął manekin z jasnożółtą sukienką.

- Ta może być, ale ta już nie. Tę zieloną może sobie pani wziąć do domu, przykro mi, ale szefowej na pewno się nie spodoba.

- Gdzie ona w ogóle jest? Przychodzi raz na ruski rok i wychodzi po dziesięciu minutach. To jest jakiś bar, czy pieprzona firma, w której pracują ludzie, których ona zatrudniła! - krzyknęła jedna z projektantek, jednocześnie wymachując we wszystkie strony świata.

- Po pierwsze, nie wymachuj tak, bo odlecisz. Po drugie, dla twojej świadomości szefowa ma małe dziecko i dom na utrzymaniu. Przypomnij mi ile masz lat, Darcy?

- Trzydzieści.

- Masz dzieci?

- Nie.

- Więc po chuj się odzywasz? Masz lepsze zajęcie, jak na przykład uszycie pięciu sukienek do jutra, wszystkie mają mi się podobać, inaczej pójdziesz na niższy oddział, rozumiesz? - zapytał, na co kobieta pokiwała twierdząco głową i od razu zabrała się do pracy.

- Pamiętaj o motywie przewodnim. Do reszty projektów dodajcie obowiązkowe poprawki, a pozostałe ułóżcie w szeregu, później zostaną one przeniesione do osobnego pomieszczenia. Miłej pracy, drogie panie - powiedział, po czym wyszedł z pomieszczenia i udał się na zasłużoną przerwę do małej kawiarenki.

Momentalnie podszedł do lady i zamówił swój codzienny zestaw, czyli największy kawałek szarlotki z polewą czekoladową i cukrem pudrem oraz latte.

- A SangSo?

- Z córką. Mała w ogóle nie daje jej odporu. Chyba za chwilę zacznie przyprowadzać Laurę z JiWoon, żeby ta się nią opiekowała tutaj. Jedyne co dzisiaj zrobiła, to zatwierdziła niektóre dokumenty. 

- Szkoda mi jej. Jakbym dorwała tego Koreańczyka, to obiecuję ci, że pożałuje za wszystkie złe rzeczy, które jej zrobił. Kto normalny posuwa przyro-siste i jeszcze robi jej dzieciaka.

- A no, on.

- Biedula, teraz sama musi zasuwać, żeby dziecko utrzymać. Dobrze, że ma ciebie, przynajmniej ty załatwisz parę spraw i od razu ma trochę lepiej jak przychodzi. Taki facet, to skarb. Czemu wy jeszcze nie nie jesteście razem? - zapytała, na co czarnowłosy zaśmiał się.

- Nie jesteśmy dla siebie stworzeni, po drugie moje serce bije mocniej dla innej.

- Jak ma na imię ta szczęściara?

- To na pewno nie ty - powiedział, po czym dziewczyna oburzyła się.

- Dlatego, że jestem dla ciebie za młoda, czy dlatego, że jestem innej orientacji niż ty?

- Masz odpowiedź, po drugie nie mam zamiaru posuwać lesby.

- Seks z mężczyzną jest inny niż z kobietą. Najważniejsze, że tobie się podobało - powiedziała, na co TaeHyung momentalnie przygryzł wargę na myśl o ich wczorajszej nocy.

- I nie mam zamiaru dłużej się w to pakować - rzekł szeptem i przybliżył się do Włoszki.

- I tak zawsze wracasz. Po drugie, nie jestem lesbijką, tylko biseksualną kobietą, to co innego.

- To i tak nie zmienia faktu, że nie powinniśmy tego dalej robić.

- Och, Tae, nie okłamuj samego siebie. Będziesz wracał, dopóki oboje będziemy tego chcieli. Przecież widzę w twoich oczach, że chciałbyś mnie puknąć już teraz. Mnie nie okłamiesz.

- Ostatni raz, u ciebie.

- Chciałeś powiedzieć ,,Nie ostatni raz" - powiedziała, po czym postawiła zamówienie czarnowłosego przed nim.

- Proszę bardzo, oto pańska szarlotka i latte, tak jak zawsze - dodała, na co TaeHyung skinął głową i udał się do stolika.

STEPBROTHER: BACK TO THE PASTOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz