- No zajebiście. Po prostu kurwa zajebiście - Tony chodził zdenerwowany po salonie. Szczęśliwie nikogo nie było w pobliżu, co dawało mu możliwość pokazania swojej frustracji.
Gorsze od jakiegoś psychopaty byłoby panikowanie przy Avengersach.
Tak, Tony miał swoje priorytety.
- Tak mówiąc szczerze to mogłeś się domyślić tuż po tym, jak ci się to pokazało na ramieniu - Stephen powiedział przeglądając księgi, które zabrał z biblioteki w Sanktuarium kilka minut temu. Jedną z nich ukradł Wong'owi sprzed nosa. Nie jego wina, że jeho przyjaciel czyta te książki, których on akurat potrzebuje. - Mam dokładnie takie samo na plecach, zdajesz sobie sprawę?
- No nie gadaj, Sherlocku. - Stark prychnął, po czym usiadł na kanapie tuż obok Stephen'a i złapał się za nasadę nosa.
Tony zdawał sobie sprawę, że to wszystko było aż nazbyt oczywiste, ale do kurwy nędzy, ich wrogowie to tacy psychopaci, że takie coś zrobiliby dla jaj.
Poza tym magia to było coś tak wykraczającego poza jego doktoraty, że jego mózg ledwo nadąrzał. A jego mózg zawsze nadąrzał. No, prawie zawsze.
- Tak czy inaczej już nic z tym nie zrobię - naukowiec powiedział po chwili, patrząc kątem oka na czarodzieja. - Jeśli umrę to umrę. I tak powinienem był to zrobić. I ty doskonale o tym wiesz.
- Nie po to zmieniałem linię czasu, żeby teraz to wszystko zaprzepaścić, Tony - Strange powiedział wyraźnie urażony.
- Tak właściwie to powinienem umrzeć już dwa razy, ale jesteś upierdliwy.
- Anthony!
- Dobra, sorki. Matko boska, zrelaksuj kości policzkowe - naukowiec powiedział unosząc ręce w obronnym geście.
- Kości policzkowe? Serio?
- No wiesz, to największy atut twojej twarzy - Tony wzruszył ramionami i uśmiechnął się filuternie. - Oczy zresztą też, ale nie wiem czy one są zielone czy niebieskie. Czasami są chyba nawet żółte.
- Czy ty ze mną flirtujesz? - Stephen spytał niepewnie, nie wiedząc co zrobić w tej sytuacji. Flirt nie był czymś, na co mag umiał reagować.
- Ja flirtuję ze wszystkimi - powiedział Tony z uśmiechem. - No, nie z Natashą. Z nią się boję flirtować.
- Boję się spytać, ale dlaczego?
- Raz mi przywaliła. Rozwaliła mi wargę - Stark wzruszył ramionami a Strange prawie się zaśmiał. - Chyba tylko Bruce ma ten zaszczyt i może z nią flirtować bez uszczerbku na zdrowiu. Więc jeśli chcesz do niej zarywać, rób to poprzez Bruce'a.
Tony wziął do ręki pilota, włączył telewizję i przełączył na pierwszy lepszy kanał, na którym leciała telenowela. Normalnie by ją przełączył, chyba tylko Thor lubi ten szajs, ale teraz Stark potrzebował po prostu jakiegoś dźwięku w tle.
- Próbowałeś flirtować z Natashą? - Stephen prychnął, unosząc jedną brew do góry. - Myślałem, że po prostu boisz się jej charakteru, bądźmy szczerzy, czasami nawet ja się boję. Ale próbować flirtować z assassinem?
- Wtedy nie wiedziałem, że nim była, okej? - Iron Man skrzyżował ręce na piersi i udawał obrażonego.
Kiedy Tony i Stephen nie dbali o to, że ich życie jest zagrożone, to ich rozmowy potrafiły być całkiem przyjemne. Następne dwadzieścia minut spędzili na rozmawianiu o wszystkich członkach Avengers, próbując zdecydować, z którym najprościej jest flirtować.
Temat rozmowy był dziwny, owszem, ale jednocześnie był interesujący.
Po Natashy rozmowa zeszła na Bucky'ego.
- Nie ma mowy. Gość zabił mi rodziców - Tony powiedział stanowczo. - Poza tym wygląda jak Jezus. I Steve ma na nim crusha.
- Jak Jezus? Na serio? - Stephen zaśmiał się, chowając twarz w dłoniach. - Do Jezusa to mu raczej daleko.
- Od kiedy nie maluje sobie powiek na czarno to wygląda jak Jezus i nie ma mowy żebym myślał inaczej.
- A co z Loki'm? - mag spytał z zainteresowaniem w oczach.
- Jeleń? Już próbowałem - Stark położył się wzdłuż kanapy i położył głowę na udzie Strange'a. Lepsze to, niż siedzenie w jednej pozycji przez pół godziny. - Zaoferowałem mu drinka, a on bezczelnie próbował mnie zahipnotyzować. I wywalił mnie przez okno.
Stephen zaśmiał się głośniej niż wcześniej, za co oberwał od Tony'ego w ramię. Po tym nastała przyjemna cisza, której żaden z mężczyzn nie chciał przerywać.
Miło było na moment zignorować wszystkie problemy, jakie gnębiły ich obu od ostatnich kilku dni. Przez moment naukowcowi wydawało się, że za każdym kiedy zaczynał spędzać miły czas ze Stephen'em, jakaś wyższa siła sprawiała, że problemy spływały na nich falami.
Jednak w tej chwili oboje byli zrelaksowani i mieli nadzieję, że taki stan utrzyma się dłużej. Teraz życie wydawało się być proste i normalne.
Tony postanowił, że po tym wszystkim zrobi sobie w chuja długie wakacje i będzie miał głęboko w dupie czy ktoś go będzie potrzebował czy nie.
A kto wie, może te wakacje przyjdą szybciej, niż myśli?
--------------------------------
Yay po prawie 2 miesiącach mamy rozdział i ich relacja się rozwija yaaaaaaaaaaaaaaaay
Mam nadzieję, że się podoba :D
Nadal mi żal że straciłam wszystkie rozdziały ze starego telefonu :(
Oryginalnie razem z nimi w salonie miała siedzieć reszta, Tony miał powiedzieć że ma problemy w raju, a Wandzia miała stwierdzić że tu nie ma czegoś takiego jak raj i że oni żyją w krainie bólu, cierpienia i kiepskich żartów w najgorszych momentach XD
Watt nie pozwoli wysłać mema :<
Dlatego macie incorrect quote ode mnie
Stephen, głaszcząc Tony'ego po głowie: Jesteś taki mały i uroczy.
Tony: Mógłbym skopać ci dupę i wywalić cię przez okno.
Stephen, czule: Wiem o tym.
Bye!
CZYTASZ
I'm here for you /IronStrange/
Fanfiction(troche poprawiam kilka pierwszych rozdziałów bo tak) Po wojnie z Thanos'em drużyna Avengers postanowiła odejść w swoje własne strony. Lecz kiedy Doktor Stephen Strange odkrywa, że Loki uciekł z roku 2012, postanawia zmienić bieg historii. Tak właś...