[15] Secrets

636 41 47
                                    

Stephen i Loki stali w...

Cóż...

Nie potrafili opisać tego miejsca.

To była po prostu czarna pustka, na środku której stały masywne wrota (już pomińmy fakt, że pomimo tego, że powinni nic nie widzieć, to wszystko widzieli dokładnie).

Jedyne co widok tych wrót powiedział Stephen'owi to to, że raczej nie są tu mile widziani i ktoś na prawdę nie chce, żeby nastolatek wszystko wygadał.

Na tych wrotach był także symbol

I ten symbol na tych wrotach dał Strange'owi do zrozumienia, kto mu robi tyle problemów i nie daje cieszyć się dość specyficznym związkiem z dość specyficznym naukowcem w dość specyficznym domu.

Zajebiście.

Po prostu kurwa zajebiście.

Czemu on nie może żyć normalnym życiem?

No tak, Strażnik Kamienia i te inne magiczne sprawy.

Czasami żałował, ale jednak lubił bycie magiem.

Herbata w Sanktuarium była dobra.

- Co o tym myślisz, Strange? - spytał Loki rozglądając się spokojnie jednocześnie wyrywając maga z zamyśleń. Stephen podszedł do wrót i dotknął ich opuszkami palców, starając się wyczuć, czy jakkolwiek może je otworzyć.

- To może być bardziej skomplikowane, niż na to wygląda - wymamrotał marszcząc brwi, mając nadzieję, że coś wymyśli, a po chwili zaczął wypróbowywać wiele zaklęć (mówiąc wiele miał na myśli wszystkie które zna), ale żadne z nich nie poskutkowało, co jakoś niespecjalnie zdziwiło maga.

A Loki?

Loki patrzył na niego z uniesioną brwią, oczekując jakiegokolwiek wyjaśnienia, pomysłu, etc.

- To jest blokada umysłu - Zaczął wyjaśniać Stephen, a Loki spojrzał na niego wzrokiem który krzyczał "jakbym nie wiedział". - Dość silna, najprawdopodobniej trzeba powiedzieć jakieś słowo-klucz, aby wrota się otworzyły, a co za tym idzie, będzie mógł nam wszystko powiedzieć.

- Nad tym symbolem coś jest zapisane - zauważył Loki, a Stephen przyjrzał się symbolom, które najprawdopodobniej były zapisane w jakimś starożytnym języku, którego on jak na złość nie znał.

Świetnie kurwa.

Starożytna inskrypcja której nie potrafił rozszyfrować.

Czy życie może go dobić jeszcze bardziej?

- Postaraj się zapamiętać wygląd i ułożenie tych symboli, wychodzimy.

I kilka sekund później Stephen i Loki wrócili do świata rzeczywistego i bez żadnego słowa wyjaśnienia otworzył portal do Sanktuarium.

Wong trochę bardzo zdziwił się ilością gości, ale tego nie skomentował.

A przynajmniej nie na głos.

- Co cię tu sprowadza, Stephen? - spytał spokojnie podchodząc do przyjaciela, a Strange zapisał na kartce symbole, które widział na wrotach.

- Rozpoznajesz ten język? - spytał były neurochirurg, mając nadzieję że chociaż Wong mu pomoże.

- Niestety nie - westchnął mag. - Gdzieś ty znalazłeś taką inskrypcję?

- To jest słowo-klucz, aby zdjąć blokadę umysłu - odparł Strange, a reszta przyglądała się temu wszystkiemu z dziecinnym zaciekawieniem. - Najprawdopodobniej nałożył ją Kaecilius - dodał, a Wong jakby zbladł i w pomieszczeniu zapadła grobowa cisza.

- A kto to jest? - spytał Tony przerywając ciszę, a Stephen oparł się nonszalancko o stół i zaczął wszystko wyjaśniać.

- Kaecilius to mroczny mag, który pozyskał moc z Mrocznego Wymiaru. Razem ze swoim panem, Dormammu, dążył do przejęcia tego wymiaru, ale jakimś cudem go powstrzymałem - powiedział Strange, a Tony postanowił udawać że wszystko rozumie.

Nawet jeśli nie rozumiał.

Po prostu nie chciał wyjść na debila.

- Czyli mam rozumieć, że dopóki nie odkryjemy co tu jest napisane, to nasze życia są w niebezpieczeństwie? - spytał Clint dla pewności, a Strange pokiwał głową potwierdzając tezę łucznika. - Świetnie. Zajebiście. A już planowałem zabrać Laurę i dzieciaki w góry albo nad morze.

- Jak będzie po wszystkim to jadę z wami - odezwała się Nat, a Clint stwierdził że zastanawiał się, czy nie wziąć ze sobą swojej przyjaciółki, bo jest idealną niańką jego dzieci. Szczególnie Nathalniel ją uwielbia.

A przynajmniej według Bartona.

Natasha wciąż mówiła na najmłodszą ratorośl rodziny Barton per Zdrajca.

- Dobra, wszystko fajnie, ale jak to odczytamy? - spytał Rocket, który miał dosyć tej farsy i w końcu postanowił się odezwać.

- Będziemy musieli przejrzeć każdą księgę w każdym sanktuarium, zaczynając od tego w którym obecnie jesteśmy.

I w taki sposób Tony i reszta Avengers skończyli wśród mitycznych ksiąg, a Stark był pewny, że gdyby teraz dostał pierścień to otworzyłby portal bez najmniejszego problemu.

Przesiedział tu kilka godzin i normalnie czuł, że jeszcze chwila i zaśnie, najprawdopodobniej zaśliniając księgę o mistycznych plemionach Mistrzów Sztuk Mistycznych.

Już pomińmy fakt, że niektóre księgi były zapisane w nieznanym mu języku, ale Stephen stwierdził że żadne z nich nie musi znać języka, tylko musi znaleźć podobne symbole jak na karteczce, którą miał przed nosem.

Szczęśliwie Strange potrafi myśleć i przyniósł Tony'emu w cholerę wielki kubek czarnej, mocnej kawy, która miała w sobie więcej kofeiny niż ta kawa, którą pija na codzień.

- Może zrobisz sobie przerwę? - spytał Arcymag patrząc na naukowca, któremu oczy zaświeciły się na widok kawy.

- Taki mam zamiar - odparł Stark biorąc łyka kawy, która była nawet dość smaczna. - Pewnie nic nie znalazłeś, co Panie Czarodzieju?

- Jakbyś zgadł - westchnął Stephen przystawiając sobie krzesło i siadając oboj Tony'ego. - Tylko nie potrafię zrozumieć jednej rzeczy. Jak on wydostał się z tego wymiaru? Umarłem wiele razy żeby złamać Dormammu, żeby nie wypuścił Kaeciliusa i jego-

- Ty zrobiłeś co? - spytał zszokowany Tony. - Jak mogłeś sobie umierać i sobie tak z dupy ożyć, co?

- Pętla czasowa - odparł od razu Arcymag, a naukowiec uznał to za dość logiczne, a tuż po chwili ze swojego miejsca wstał Thor.

- Chyba coś znalazłem.

----------------------

Rozdział z dedykacją dla wafelelelek007 dzięki której miałam wenę żeby skończyć ten rozdział c:

I on nawet mi się trochę podoba :3

I ZANIM COKOLWIEK POWIECIE TO KAECILIUS NIE UMARŁ PRZECIEŻ MA PRAWO BYĆ ANTAGONISTĄ XDDDDD

Dobra, nie wiem co w notce jeszcze napisać

Zostawiam jak jest

Bye!

I'm here for you /IronStrange/Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz