[27] Guilt & Decisions

418 34 19
                                    

- Tony... - zaczął Stephen, ale Stark wstał i bez słowa wyszedł z kawiarni, zostawiając maga samego.

Tony się wkurwił, to było oczywiste. Dlatego wyszedł, poszedł do jakiejś ciemnej alejki, ubrał się w swoją nano-technologiczną zbroję Iron Man'a i wzleciał w powietrze.

Cholera, nawet nie dał szansy Stephen'owi na wyjaśnienia, ale zatajanie tego, że kiedyś sobie umarł to było za wiele.

Dlaczego zawsze jak zaczynał być szczęśliwy to coś się musiało zjebać?

Zaczynało mu się układać z Pepper, stracił Peter'a i nie mógł się z tym pogodzić.

Zaczął spotykać się ze Stephen'em, okazało się, że kiedyś sobie umarł.

Ah, ile Stark by teraz dał za ciasteczka ciotki Peter'a.

Nie były zbyt smaczne, ale przynajmniej zapomniałby o tym wszystkim co tu się działo.

A w sumie czemu by nie skorzystać. Tony skierował swój lot na Queens i po jakiś pięciu minutach znalazł się pod drzwiami mieszkania Parkerów. Zapukał do drzwi, a po chwili otworzył mu Peter.

- Ned nie mam teraz cza... - zaczął Peter, ale przerwał w połowie zdania widząc, kto go odwiedził. - Pan Stark? Co pan tu robi?

- Aktualnie chciałbym wejść, ale zagradzasz mi przejście - odparł naukowiec ściągając zbroję. Peter powiedział krótkie "oh" i wpuścił swojego "mentora" (chociaż osobiście wolałby mówić na niego "tato"). - Jest May?

- Tak, robi coś w kuchni - odpowiedział Peter, a Tony kiwnął głową na znak, że zrozumiał ten jakże prosty przekaz.

- A tak na marginesie czemu nie masz teraz czasu?

- Uh... em... No... Muszę zrobić... Ten no... Obiaaa... Pranie...?

- Uh huh. Jak masz wyjść to przynajmniej nie pakuj się w kłopoty, młody - Stark poklepał Parker'a po ramieniu, dając mu tym samym znak, że może iść i pobawić się w Spider Mana.

Kiedy upewnił się, że Peter wyszedł z mieszkania, wszedł do kuchni i zapukał w blat kuchenny, aby przypadkiem nie wystraszyć May.

- Oh, Tony - odparła kobieta zauważając Stark'a. - Peter jest u siebie w pokoju.

- Nie, ja nie do niego - powiedział naukowiec opierając się o blat. - Stęskniłem się za twoimi ciasteczkami.

- Dobra, to co się stało? - spytał kobieta wycierając ręce w ścierkę.

Tony przez moment chciał wziąć i zwerbować May do Avengers. Ta kobieta czasami była tak empatyczna, że czasami nawet superbohaterom przydałaby się taka osoba w szeregach.

- Nic się nie stało; co się niby miało stać? - prychnął Iron Man, a pani Parker spojrzała na niego takim matczynym wzrokiem, że Stark prawie się poddał. A w sumie nie prawie, tylko po prostu się poddał. - Ok, ok, mam problemy w pseudo-związku z pseudo-czarodziejem, który zataja przede mną w cholerę ważne fakty i nie wiem co z tym zrobić.

Cholera, przeszło mu to przez gardło łatwiej niż się spodziewał.

- Hm, doradzania w sprawie związków męsko-męskich jeszcze nie przerabiałam, ale zobaczymy co da się zrobić - powiedziała May, po czym gestem pokazała, aby usiadł z nią na kanapie. - Może zacznijmy od tego, jak w ogóle z nim skończyłeś.

W tym samym czasie Stephen dopiero co wyszedł z kawiarni. Upewnił się, że nikt go nie widzi i otworzył portal do Sanktuarium.

Musiał się zrelaksować, a jedyne co mu wpadło do głowy to medytacja. Po jakiś dwudziestu minutach zrelaksował się na tyle, że wszelkie czynniki zewnętrzne zostały wygłuszone, a on został sam na sam ze swoim umysłem.

- No, no Strange. Popisałeś się - usłyszał głos Kaeciliusa, o którym kompletnie zapomniał przez tą randkę.

- Nie możesz dać mi spokoju na chociaż jeden dzień? - spytał Stephen wchodząc do swojego pałacu pamięci. Podszedł do najnowszych drzwi i wszedł do pomieszczenia, które było kawiarnią, w której był dzisiaj na randce.

- Doskonale znasz odpowiedź na to pytanie - zaśmiał się czarnoksiężnik po czym podszedł do Stephen'a. - Może zdradzisz mi, co zamierzasz zrobić z tą sytuacją?

- Na prawdę nie masz nic lepszego do roboty niż uprzykrzanie mi życia? - spytał Strange ze słyszalną irytacją w głosie.

- Na to pytanie także znasz odpowiedź. A więc?

Tony jadł już piąte z kolei ciastko od May i opowiadał o swoich problemach jakby uchlał się dwiema szklankami whisky albo brandy.

- No ok, czaję, że niektórych rzeczy nie może mi powiedzieć, ale on truł mi dupę, tylko po to żebym mu opowiedział o swoim pojebanym, niewartym opowiadania życiu, a jak ja chcę, żeby mi powiedział czemu wziął i naraził swoje życie, to mi nie powie - prychnął Stark po czym wziął kolejny gryz ciastka.

- Może nie chciał, żebyś się martwił - odparła May, a Stark odchylił głowę do tyłu.

- Może - westchnął i ugryzł ciastko. - Co niby powinienem zrobić?

- Porozmawiaj z nim.

- Ta, jasne, o tym już myślałem. Ale jak niby miałbym z nim porozmawiać?

- Tony, zadajesz bardzo głupie pytania.

- Jestem skonsternowany, dobra?

- Tony - May wstała i stanęła naprzwciwko siedzącego na kanapie Stark'a. Złapała go za ramiona i spojrzała mu prosto w oczy. - Idź i z nim porozmawiaj.

--------------------------

Godzina 1:13 w nocy

Ash sie nudzi i napisała rozdział

U zrobiła z May opiekunkę emocjonalną Tony'ego

Heh

To przez te pieczarki na uszka co dzisiaj moja mama robiła XDDD

Mam nadzieję że rozdział się spodobał

Inspirational quote na dziś:

Inspirational quote na dziś:

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

+czarny humor

+czarny humor

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Bye!

I'm here for you /IronStrange/Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz