Rozdział 6

210 16 67
                                    

Ktoś zapukał cicho w drzwi, a następnie uchylił je delikatnie, wciskając do środka złotą czuprynę. Severus westchnął przeciągle w swoją poduszkę i obiecał sobie, że jeśli to znowuż Dracon, to go przeklnie. Mężczyzna podniósł się do siadu i rozszerzył oczy z szoku.

-Panna Lovegood - stwierdził sztywno. 

-Dzień dobry, profesorze- przywitała się ciepło i zdjęła szalone okulary z nosa. - Proszę siedzieć, niech się profesor nie kłopocze - dodała i przysunęła sobie krzesło. Teraz siedzieli na przeciwko siebie. Dziewczyna patrzyła mężczyźnie prosto w oczy, co przyprawiało go o lekki dyskomfort, lecz nic nie dał po sobie poznać. Na jego twarz wpłynęła maska obojętności. 

-Co panienkę do mnie sprowadza? - Spytał po czym delikatnie się jej przyjrzał. Mimo, że minęło tak niewiele czasu od wojny, ta zmieniła się diametralnie. A może Severus wcześniej tego nie dostrzegł? Krukonka urosła, spoważniała i chyba - przede wszystkim - zmądrzała. 

-Gdy tylko dotarła do mnie informacja, że leży profesor w szpitalu, postanowiłam sprawdzić jak się pan czuje. Cieszę się niezmiernie, że profesor żyje...na prawdę - dodała nieco ciszej, pochylona w stronę mężczyzny. Czarnowłosy poczuł coś ciepłego w okolicach żołądka i uśmiechnął się wewnętrznie. 

-To bardzo szlachetne - odchrząknął. - Mów mi...Severus. Nie jesteś już moją uczennicą, więc odpuśćmy sobie tę formalność, panno Lovegood- oznajmił, a dziewczyna rozpromieniła się momentalnie.

-Luna - poprawiła go i wyciągnęła dłoń, którą ten z lekkim wahaniem uścisnął. - Dziękuję, Severusie - dodała i nagle spoważniała. - Tak właściwie...mam do ciebie pewną sprawę...

-Czyli jednak - stwierdził Snape jadowicie i odwrócił wzrok w stronę okna. - Słucham - dodał zmęczonym tonem.

Luna zaśmiała się, na co Snape zgromił ją wzrokiem. Tak jak za czasów szkolnych. Temu spojrzeniu brakowało jednak dawnego błysku. Tak jak samemu Severusowi...czegoś brakowało. - To nie tak, profe-Severusie - poprawiła się. - Ja przyszłam w sprawie pani Belli Williams - oznajmiła, a Severus zmarszczył brwi. Skąd ona mogła ją znać? 

-Słucham - powtórzył nie zaszczycając jej choćby spojrzeniem. 

-Bo...bo ja rozmawiałam z Draco i on wytłumaczył mi całą sytuację. Ja wiem, że nikt nie pamięta Belli za czasów szkolnych, a przecież była naszą rówieśniczką... - oznajmiła nie zmieniając tonu. Czy to możliwe żeby młody Malfoy rozmawiał z pomyluną? Na tę myśl, czarnooki zmarszczył ponownie brwi. - Dlatego właśnie do profesora przyszłam, znaczy...do ciebie Severusie...

-Nie rozumiem - powiedział w końcu na nią spoglądając. Jej oczy zdawały się być nieproporcjonalnie duże. Severus spostrzegł, że miała ona na szyi szalik należący do blondwłosego. Coś mi tu nie gra... - pomyślał.

-Ja ją pamiętam - stwierdziła nad wyraz poważnym tonem. 

-C-co..?

===================================

Następnego dnia w sali, w której to wciąż urzędował Severus, znowuż rozbrzmiał dziecięcy płacz. Mały Colin po raz kolejny został pod opieką Dracona, a ten przyniósł go do Severusa, gdyż ten nie chciał się uspokoić. 

-Nie wiem co mam z nim zrobić! - Stwierdził zrezygnowany, gdy malec wybuchł płaczem po raz n-ty. Chłopiec za nic w świecie nie chciał się uspokoić i nic nie wskazywało na to, że ma się to zmienić. 

-I przyszedłeś tu, gdyż pomyślałeś, że ja będę w stanie opanować tego małego potwora powstałego w łożu szatańskim? - Prychnął. - Draco, to głupie nawet jak na ślizgona. 

-Ostatnim razem ci się udało! - Żachnął się blondyn ignorując wypowiedź wuja.

-Nie przypominam sobie - zironizował mężczyzna, ale mimo to wyciągnął w jego stronę ręce. Młody Malfoy wyszczerzył co najmniej jakby zobaczył walizkę wypełnioną lśniącymi galeonami, a Severus wywrócił oczami. Colin w objęciach czarnowłosego momentalnie ucichł. Oboje mężczyźni byli zdumieni...przecież on nic nie robił!

-Słyszałem, że portret Dumbledore'a chciałby z tobą pomówić.. - odezwał się nagle cicho, a ciało Snape'a całe się spięło. Czy ten stary pryk nigdy nie da mu spokoju? Dlaczego ktokolwiek informował go o tym, że ten żyje?! Miał umrzeć. Gdyby tak się stało, miałby spokój. A teraz? Jest skazany na innych. Odebrano mu różdżkę i pozostawiono na pastwę losu. Gdyby nie Draco, Bella...prawdopodobnie teraz przyglądaliby się płycie nagrobnej. Oczywiście, mężczyzna nie mógł narzekać, gdyż miał więcej niż kiedykolwiek by zasłużył i był za to wdzięczny. Jedyne czego jeszcze mu brakowało, to święty spokój od Dumbledore'a i od reszty tej strasznej hołoty, która wykorzystywała go przez te wszystkie ciężkie lata jego kruchego życia.- Nad czym tak dumasz? - Spytał chrześniak, gdy spostrzegł, że czarnooki się zamyślił. 

-Wiesz o czym? - Zapytał ignorując pytanie. 

-Nie - oznajmił i usiadł zmęczony. - Nikt nie chciał mi powiedzieć. Wszyscy twierdzą, że to podobno bardzo ważne i na prawdę mu zależy na twojej obecności.. - dodał.

-Co chcesz powiedzieć poprzez "wszyscy"? - Dopytywał. 

-McGonagall, Dumbledore, Potter, przebrzydły wieprzley, szlama Granger... - wymieniał, aż Snape mu przerwał.

-Starczy! - Warknął. - Zrozumiałem. Stary Drops poruszy niebo i ziemię, żeby tylko mnie dopaść. Ciekawe czy w końcu zechce mnie dobić... - mruknął przyciągając mocniej dziecko do swojej klatki piersiowej. 

-Nawet tak nie mów - westchnął młodszy ślizgon. - Zabiję go jeśli tylko coś ci się stanie - warknął i wyprostował się. 

-On już jest martwy, Draconie - stwierdził kąśliwie mężczyzna. - Nie zapominaj kto rzucił niewybaczalne... - dodał zrezygnowany i położył się wciąż trzymając Colina w objęciach. Mężczyzna nie rozumiał, dlaczego wszystko się zawsze tak dla niego kończyło. Wiele zawinił w swoim życiu, lecz czy ryzykowanie życiem praktycznie każdego dnia nie było odpowiednią zapłatą? Jak długo czarnowłosy będzie musiał odpokutowywać?! To było nie do zniesienia. Ciągła walka o przetrwanie, strach o nadchodzące jutro... Mężczyzna musiał się jakoś zrelaksować. - Draco - zawołał cicho. 

-Hmm..? - Mruknął zbierając się do wyjścia. Młodszy mężczyzna podszedł do niego i zabrał dziecko. 

-Mógłbyś zakupić mi paczkę papierosów? - Spytał tak beztrosko, jak gdyby było to na porządku dziennym. Blondyn pomachał głową i przyjrzał mu się. - Dwie - dodał nagle. - Dwie paczki.

-Czy wszystko z tobą w porządku? - Zapytał Malfoy patrząc na niego podejrzliwie. 

-Wszystko jest w najlepszym porządku - stwierdził wpatrując się w biały sufit. 

Trzask drzwi. 

-W najlepszym...

=======================================

Hej, hej , hej!

Kolejny rozdział, kolejne wydarzenia, kolejne tajemnice...

Jak sądzicie, co łączy Pomylunę i fretkę? 

Jak uważacie, czego Drops chce od Snape'a?

*PRZYPOMINAM RAZ JESZCZE, ŻE JEST TO DRUGA CZĘŚĆ TEGO OPOWIADANIA! PIERWSZĄ ZNAJDZIECIE NA MOIM PROFILU!*

Przy okazji dziękuję za wszystkie wyświetlenia przy pierwszej części. Jesteście najlepsi!

-Autorka <3

|| Tajemnica Znikających Wspomnień cz.2 || [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz