Rozdział 41

112 14 17
                                    

Muzyka z głośników ledwo zagłuszała głośne śmiechy. Bella i Severus tańczyli, śmiali się i po prostu dobrze bawili cały wieczór. Jak się okazało, Snape wcale nie był tak złym tancerzem za jakiego się uważał. Ba, tańczył świetnie! Mężczyzna nie potrafił sobie przypomnieć kiedy ostatni raz bawił się tak dobrze... Czy kiedykolwiek bawił się tak dobrze?

-Severusie, musimy porozmawiać - powiedziała nagle Bell.

-Bella, proszę nie teraz - wysapał Snape i włączył kolejną piosenkę. Mężczyzna podał rudowłosej dłoń, którą ta, rzecz jasna, złapała. Severus skorzystał z okazji i przysunął ją do siebie, po czym zaczął powoli kołysać biodrami w rytm muzyki. Bell zaczęła chichotać głośno i dołączyła się.

W ten sposób, para równo kołysała się do muzyki. Taniec szybko przerodził się w serię pocałunków, "przypadkowych" dotknięć, delikatnym obrotów i ścieżek wyznaczanych na ciele dłońmi. Stęsknionymi, pełnymi troski i miłości dłońmi, które potrzebowały siebie nawzajem.

Dłonie Severusa i Belli złączyły się w delikatnym uścisku. Bell oparła swoją głowę o ramię Severusa, a ten pocałował ją w czoło. W ten oto sposób para tańczyła powoli do rytmu muzyki, swoich serc i czasu. Świece paliły się, a w kominku ogień szalał radośnie, co chwila strzelając.

"Czas nie istnieje" - pomyślał Severus. Mężczyzna wciągnął powietrze w płuca, delektując się zapachem swojej ukochanej. Ta chwila mogłaby trwać wiecznie...to było jedynym czego życzył sobie onyksowooki.

Cała złość, jaka wypełniała Severusa gdzieś odeszła. W momencie gdy mężczyzna ujrzał osobę, którą jeszcze chwilę wcześniej był pewien, że stracił, coś w nim pękło. Sam on nie był do końca pewien, jak powinien zareagować. Stało się jednak co się stało.... Czy robił sobie wyrzuty? Tak, cały czas, czy to go jednak powstrzymywało przed tym by dalej popełniać błędy? Skądże...

===============================

Spokój zakłóciło nagle pukanie do drzwi. Rudowłosa odskoczyła od Mistrza Eliksirów jak poparzona, a ten spojrzał na nią zdezorientowany. Trzask pukania po raz kolejny ogarnął komnaty nietoperza.

Snape spojrzał na zegar, a potem na ukochaną - kto to może być, o tej porze? - Spytał i ruszył ku drzwiom. Bell złapała za dłoń, tym samym go zatrzymując.

-Nie otwieraj - szepnęła, a Snape zmarszczył brwi.

-Dlaczego mam nie otwierać? - Spytał niezbyt grzecznym tonem. Bella milczała. - Zadałem ci pytanie - bardziej warknął niż powiedział. W głowie Snape'a zapaliła się przysłowiowa lampka. - Co ukrywasz? - Spytał bez ogródek. Głowa jego towarzyszki podskoczyła do góry i mężczyźnie ukazały się oczy pełne łez. Te same oczy, które wielokrotnie śmiały się do niego...te, które wspierały go i wpatrywały w niego jak w obrazek. Te, które tak kochał... Cierpiał. - Nie wierzę... - szepnął tonem szaleńca.

-Nic nie rozumiesz - broniła się kobieta. Nieudolnie. - Nie miałam wyjścia! - Bella podniosła głos i mimo iż łamał jej się, od napływających łez, ta nie zamierzała odpuszczać.

Muzyka w tle stawała się coraz głośniejsza, jakby starając się zagłuszyć kłócących się kochanków. Snape wyciągnął różdżkę, wycelował w urządzenie i ryknął zaklęciem. To rozleciało się we wszystkie strony, a w pomieszczeniu nastała cisza...

-Powiedz mi prawdę, zanim dowiem jej się po otwarciu tych drzwi - powiedział czarnooki wskazując palcem w machoniowe drzwi, które wielokrotnie oddzielały go od całego świata. Mężczyzna głowę miał pochyloną, a wolną dłonią trzymał się za nasadę nosa.

|| Tajemnica Znikających Wspomnień cz.2 || [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz