Bella ocknęła się. Była słaba, a każda część jej ciała pulsowała tępym bólem. Wokół niej przelatywało wiele kolorowych promieni, a dom wyglądał jak istna ruina. W oddali słyszała ona krzyki, wrzaski...lecz nie to było ważne.
Ślizgonka podniosła się na łokciach z ogromnym jękiem. W ustach czuła ona metaliczny posmak krwi. Wszędzie było ciemno, a mrok przekuwały jedynie światła różdżek. To co jednak zwróciło uwagę Belli, mroziło krew w żyłach...
Na podłodze, w rogu pokoju, leżał Severus. Mężczyzna nie poruszał się, a jego ręce, wciąż skute, leżały bezwładnie za jego plecami.
Serce Bell przyspieszyło. Czyżby...czyżby ten krzyk, zielony promień... Czyżby to nie był sen? Nie! To niemożliwe!
-Severus... - szepnęła i zaczęła czołgać się w jego stronę. - Severusie odezwij się! - Krzyczała przez łzy. - Severus... - Załkała gdy znalazła się obok ciała. Kobieta obróciła go i spostrzegła, że ten nie daje żadnych znaków życia. - Severusie ty nie możesz umrzeć! - Krzyknęła chwytając go za kołnierz. - Nie rób mi tego... - zaszlochała prosto w jego klatkę piersiową.
Severus wciąż się nie ruszał.
Jego ciało zimne.
Wzrok pusty.
Serce w bezruchu.
Twarz wykrzywiona w grymasie bólu.
Ubranie mokre od łez.
Severus był martwy.
===================================
Był słoneczny dzień. Promienie przeciskały się do sali między zasłonami, oświetlając tym samym twarze pacjentów. Bella otworzyła leniwie oczy, które szybko zamknęła, oślepiona jasnym światłem. Gdy jej oczy na powrót się otworzyły, rozejrzała się ona. Koło jej łóżka stała nieznajoma kobieta, prawdopodobnie pielęgniarka, spisywała parametry. Rudowłosa chciała się odezwać, zapytać co się stało, gdyż w głowie miała pustkę, lecz z jej ust nie wydobywał się żaden dźwięk prócz suchego zgrzytu. Kobieta jednak spostrzegła jej starania. Nachyliła się, przyjrzała się jej i rzekła:
-Miło panią widzieć, pani Snape - odezwała się ciepło i wyprostowała się. - Pójdę po doktora - dodała i opuściła pomieszczenie.
Bell odetchnęła głęboko. Nie rozumiała zbyt wiele z całej tej sytuacji. Czemu kobieta zwróciła się do niej na per Snape?... Snape, Snape, Snape...
-Snape! - Krzyknęła i podniosła się do pozycji siedzącej. Jej ciało przeszedł ból, na co skrzywiła się. Nie zważała jednak na to. Przypomniała sobie wydarzenia ostatniej nocy. Pamiętała wszystko...tortury, łańcuch, zielony promień...krzyk łamiące serce na pół... Po jej policzkach zaczęły spływać łzy.
====================================
-Przepraszam panów, ale nie mogę panom przekazać jakichkolwiek informacji - odezwał się sucho lekarz, gdy Draco po raz kolejny zapytał o dokładny stan Belli. Mężczyźni zarejestrowali Bell w szpitalu pod nazwiskiem Snape'a licząc na to, że uzyskają informacje. Na próżno.
-Wie pan kim ja jestem?! - Zapytał ze złością Malfoy, a Harry z wciąż spuchniętą twarzą próbował go powstrzymać.
-Pan Malfoy zdaje się - odpowiedział mu, wciąż z zmęczoną twarzą, doktor. Mężczyzna miał około 40-tu lat, siwe włosy i twarz zmęczonego 50-cio latka. - Przykro mi, ale póki nie jesteście nikim z rodziny, nie mogę wam nic powiedzieć.
-Płoszę pana...niech powie pan nam cokolwiek - poprosił z trudem Potter.
-Jest w stabilnym stanie, tyle mogę powiedzieć - westchnął i zabrał się za sprawdzanie wyników.
![](https://img.wattpad.com/cover/254096962-288-k769911.jpg)
CZYTASZ
|| Tajemnica Znikających Wspomnień cz.2 || [ZAKOŃCZONE]
Fiksi PenggemarObudził go hałas tłuczonego szkła. Jedna z pielęgniarek schyliła się pozbierać resztki czegoś, co kiedyś mogło być fiolką, lub innym naczyniem. Jakiś mężczyzna w białym kitlu sprawdzał parametry. Jak przez mgłę Severus poczuł, że ktoś gładzi go po d...