21. I'll kill you if you finish it!

13.2K 868 75
                                    

Przemierzałem całkowicie pusty korytarz dzierżąc w dłoni butelkę wiśniowej odżywki do napojów.

Mieliśmy właśnie środę, która została nazwana przeze mnie i kolegów z drużyny Wielką Środą. Dziś mieliśmy zagrać dwa mecze z dwoma najlepszymi drużynami w naszym regionie, a tylko dwa wygrane spotkania gwarantowały nam miejsce w pierwszej siódemce najlepszych drużyn w Zawodach Krajowych.

Nie spieszyłem się na halę, mimo że do pierwszego meczu zostało około piętnastu minut. Musiałem nastawić się psychicznie i uspokoić przed wejściem na płytę boiska.

Skręciłem w prawo i znalazłem się w holu z szafkami, za którym czekał mnie ostatni zakręt w lewo, bym w końcu mógł zmierzyć się z przeciwnikami, których kapitan Cole Stevens był moim największym wrogiem.

Przy szafce zobaczyłem nikogo innego jak Bo Alles. Widziałem ją dzisiaj tylko kilka minut przed jej pierwszą lekcją, a moją indywidualną rozgrzewką.

Jej matka była dziś rano w domu, dlatego Bo zmuszona była pójść z nią na kompromis jeśli chodzi o ubiór. Jej matka nie chciała by dziewczyna ubierała się tylko w takie stroje, podczas gdy szafa Bo pękała w szwach od nadmiaru pięknych rzeczy.

Dziś Bo wyglądała cudownie, ale ona zawsze tak wyglądała. Jej okropne spódnice wydawały się być dziełem najlepszego projektanta, gdy tylko przywdziewały jej ciało.

Miała na sobie ciemne dżinsy, które wolała założyć zamiast krótszej spódniczki, czarną podkoszulkę, która uwypuklała wszystko to co powinna była uwypuklać, ciemnogranatową bluzę, dokładnie tego koloru co jej spodnie oraz białe trampki. Jej włosy były związane w wysokiego kucyka zamiast koka.

Uśmiechnąłem się, patrząc jak musiała stanąć na palcach by wyciągnąć coś ze swojej szafki. W jej rękach nie leżała żadna książka, co wydawało mi się niespotykanym zjawiskiem, ponieważ Bo zawsze nosiła przy sobie jakąś książkę.

-Proszę, proszę, proszę... - powiedziałem podchodząc do niej bliżej. Nie odwracała się od wnętrza swojej szafki i nadal w niej szperała. -Kogo my tu mamy? - położyłem dłoń na jej wąskiej talii, obróciłem ku sobie i delikatnie pchnąłem ją na szafkę obok, tak by opierała się o nią plecami. - Czyżby to była moja piękna dziewczyna? - oparłem rękę na wysokości jej głowy, przez co zamknąłem ją w wolnej przestrzeni między mną, a szafkami.

Bo tylko przewróciła oczami. Zrobiła to pierwszy raz, a wyglądała przy tym niebywale seksownie.

- Dlaczego nie jesteś na sali? - zapytałem. -Tylko ciebie tam nie ma. - dodałem po chwili. Bo oparła głowę o szafkę i westchnęła.

-Chyba pójdę do biblioteki. - wyznała w końcu i spojrzała na mnie spod przymkniętych powiek.

-Co? Dlaczego? - zapytałem i odepchnąłem się od drzwiczek. Wiem, że Bo nie lubiła gier zespołowych, ale bardzo chciałem żeby była przy mnie. Wpadłem w paranoję, ale gdy nie widziałem jej, gdy nie była blisko myślałem nad tabunem klejących się do niej kolesi, z którymi zapewne zaczęła by rozmawiać bo była zbyt miła by tak po prostu ich olać.

Byłem zazdrosny w każdej chwili.

Przyciągnąłem ją do siebie po czym przerzuciłem ją sobie przez ramię. Zamknąłem jej szafkę, wcześniej wyjmując z niej książkę, leżąca na wierzchu, którą Bo pewnie zajmie się w trakcie meczu.

Moja dziewczyna bez przerwy wyrywała się i lekko uderzała mnie w plecy.

-Tylko jak tam będziesz wygramy. - poinformowałem ją i ruszyłem przed siebie.

-Proszę cię. Puść mnie! - krzyknęła szeptem, ale nie zwróciłem na to uwagi. Chciałem żeby tam była.

-Proszę. Będą się patrzeć bardziej niż dotychczas. Proszę. - błagała mnie. Nie pomyślałem o tym, że Bo czuje się niekomfortowo wyłapując spojrzenia innych.

Like Romeo. ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz