5. Felicity & Havier

16.3K 1K 66
                                    

-Pierwsza z głównych ról, i chyba nikt nie ma wątpliwości wędruje w ręce Bo. - powiedziała Cameron Eyre, nasza nauczycielka aktorstwa, która wymyśliła sobie w tym roku spektakl dla wszystkich uczniów i ich rodziców. Nie wiem dlaczego nadal jeszcze nie wyszedłem z budynku. Miałem już serdecznie dość ciągłego paplania o męskiej głównej roli bo oczywistym, jak to że ogień jest gorący było to, że właśnie wychodząca na środek dziewczyna otrzyma główną rolę.
Nigdy nie widziałem jej tak bardzo uśmiechniętej. Stanęła pośrodku sceny obok krzesła profesor Eyre, podczas gdy ja siedziałem dokładnie naprzeciw niej. - Bo wcielisz się w rolę Felicity Summer Diamond. Gratuluję. - zwróciła się do uśmiechniętej Bo i podała jej gruby skrypt z całym scenariuszem. Patrzę na nią przed długą chwilę, gdy mam pewność, że nie jest tego świadoma. Przegląda skrypt ze skupieniem, a do jej twarzy raz po raz przepływa lub odpływa krew. Czuję w kościach, że czerwieni się za sprawą swojej relacji z głównym bohaterem, choć mogę się mylić.
- Rolę Havier'a David'a Thomas'a odgórnie przejmuje Harry Styles. - kolory odpływają z mojej twarzy, a scenariusz wypada Bo z ręki. Cały czas na nią patrzę, podczas gdy przeżywam własne wewnętrzne załamanie, staram się tego nie pokazywać w przeciwieństwie do dziewczyny, na której twarzy widzę wszystko choć nie sądzę żeby inni to widzieli.
Wtedy jeszcze nie wiedziałem, że ja i Bo Alles znajdziemy własny język. Własny stworzony przez nas, dla nas. Mieszczący się w przedziale uczuć i emocji. Nie wiedziałem, że podstawowym zwrotem jaki będę mógł wyczytać z jej twarzy, a ona z mojej będzie 'kocham Cię i nie zamierzam przestać'.

-Przepraszam. - szepnęła Bo widząc bałagan jaki zrobiła przez upuszczony na ziemię skoroszyt, z którego kartki z dialogami znalazły się niemal na całej scenie. Podobnie jak wszyscy podniosłem się po czym zniżyłem się do poziomu kartek i zacząłem je zbierać. Gdy sięgnąłem po ostatnią kartkę leżącą poza zasięgiem mojego wzroku natknąłem się na coś niebywale miękkiego. Nawet najdroższy aksamit nie był tak delikatny jak to co znajdowało się pod moimi palcami.
-Przepraszam. - usłyszałem głos po mojej prawej stronie. Gdy tam spojrzałem zobaczyłem zawstydzoną Bo, która patrzyła na podłogę. Skierowałem wzrok w kierunku, na którym spoczywało spojrzenie jej karmelowo czekoladowych tęczowek i spostrzegłem nasze dłonie, które teraz stanowiły jedność.
-Przepraszam. - powtórzyłem zaraz za nią choć tak naprawdę nie to chciałem powiedzieć. Zabrałem rękę i opanowałem się wewnętrznie na tyle by wysilić się na jak zwykle bezczelny ton głosu.
-Partnerzy nie tylko na literaturze.-posłałem jej jak zwykle głupi uśmieszek i jak zwykle sprawiłem, że się zawstydziła.
-Tak. - odparła i wstała, a ja dopiero po czasie uświadomiłem sobie jak wielką złożyła mi i jaką ja złożyłem jej obietnicę, którą później przekazywaliśmy sobie tylko i wyłącznie naszym prywatnym językiem.

¤¤¤

Like Romeo. ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz