3. Theater time.

17.6K 1K 38
                                    

Dzwonek oznajmił koniec zajęć, jednak nikt nie śmiał chociażby ruszyć krzesłem bez wyraźnej zgody profesor Valdez, która siedziała na krańcu swojego biurka i czekała, aż irytujący dźwięk przestanie drażnić jej uszy.

- Jak mówiłam na poprzedniej lekcji, do końca roku będziecie pracować w parach, które wam przydzielę. Naprawdę mam w głębokim poważaniu czy będziecie w swoich parach przyjaciółmi czy nie, prace mają być nienagannie. Dokładnie takie na jakie przystało w klasie z rozszerzenia tego przedmiotu. Pierwszą parą, która mam nadzieję dzięki współpracy pociągnie swoje oceny jest Kaisey i Danny, dalej ...- wyłączyłem się na dłuższą chwilę, dopóki nie usłyszałem swojego imienia. - Harry, twoja dyscyplina jest poniżej krytyki, więc mam nadzieję że Bo cię jej nauczy. - moja mina zrzedła, jednak mogłem się spodziewać, że los mi nie sprzyja, a raczej rzuca mi pod nogi same kłody. - Oby wasza praca była owocna. - zakończyła lekcje i zabierając swoje rzeczy wyszła z sali.

¤¤¤

- Bo! Zaczekaj. - krzyknąłem, gdy dziewczyna coraz szybciej oddalała się w stronę drzwi do kolejnej sali. Korytarz był całkiem pusty. Gdyby było inaczej pewnie nie odezwałbym się, ani słowem do pędzącej przed siebie brunetki.

Zatrzymała się dopiero przy swojej szafce, którą otworzyła i zaczęła wkładać niepotrzebne już książki do literatury, a na ich miejsce w jej małych dłoniach pojawiły się podręczniki do astronomii.

Zamknęła szafkę i nie zwracając na mnie uwagi poszła przed siebie.

- Bo! - krzyknąłem.

- Nie boisz się, że ktoś cię ze mną zobaczy? - zapytała odwracając się powoli, choć mimo to jej spódnica zakręciła się wokół jej nóg, a poły swetra rozchyliły się odrobinę bardziej. - Nie sądzisz, że to odrobinę zbyt niebezpieczne zaczepiać mnie na korytarzu. Nie chcę zszargać twojej nienagannej reputacji Harry. - powiedziała, a gdy z jej ust padło moje imię mój oddech zatrzymał się, a płuca przestały na chwilę pracować, by za moment zaczęły dwa razy wydajniej niż zwykle napełniać się przez, co moje usta wydały nieprzyjemny dźwięk 'zachłystywania' się powietrzem.

- Chciałem tylko …przeprosić i podziękować. Uratowałaś mnie. - uśmiechnąłem się lekko, co było odrobinę wymuszone, lecz w zamian dostałem jej delikatny uśmiech.

- Drobiazg. Proszę, nie mów o tym więcej. - poprosiła. Skinąłem głową, a gdy to zrobiłem Bo już oddalała się w stronę swojej kolejnej sali.

- Bo. - przystaneła. - Naprawdę przepraszam. Zachowałem się jak skończony dupek. - dziewczyna skinęła głową na znak zrozumienia podobnie jak wtedy w klasie.

-Napraw...

-To drobiazg. -powtórzyła i poszła dalej już na nic nie zwracając uwagi.

-Harry. Jak dobrze, że jeszcze cię złapałam. - usłyszałem za sobą dźwięk głosu profesor Valdez. -Dyrektor chce cię widzieć. - powiedziała swoim surowym głosem. Wiedziałem, że 'szeryf' w końcu obejrzy nagrania z monitoringu. - Chodź!

Spokojnie wracam przez pusty korytarz, a gdy widzę, że poszczególne części pomieszczenia zapełniają się wiem, że za moment będziemy w holu, na którym znajduje się wejście do gabinetu dyrektora Mille.

Zanim znalazłem się w środku otrzymałem kilka żałosny spojrzeń i odważnych uśmiechów od dziewczyn, siedzących w holu.

-Harry, usiądź. - gburowaty głos dyrektora sprawia, że mam ochotę oderwać sobie uszy. Robię co mi karze i wygodnie siadam na całkiem wygodnym krześle naprzeciw niego.

Nie jestem zaskoczony kiedy spod biurka wyciąga butelki po alkoholu i papierki po zrobionych przeze mnie i kumpli skrętach.

- Wiesz, że mając dowody w tej formie- wskazał na puste opakowania - jak i w formie nagrania wideo, możesz iść do poprawczaka? 

-Nie, nigdy nie przeszło mi to przez myśl. - uśmiechnąłem się pod nosem widząc jak jego twarz wykręca się z wściekłości.

-Więc mogę dzwonić po policję, tak? Nie obchodzi cię, że wylecisz ze szkoły? - uśmieszek schodzi z mojej twarzy. Nie mogę przecież wylecieć. Muszę skończyć tą szkołę, iść na studia i zostać dziennikarzem.

- Nie powiem nikomu o twojej 'przygodzie', ale w zamian otrzymasz karę. Możesz podziękować profesor Valdez, która przyniosła mi dziś twój wiersz i przedstawiła twoje oceny razem z opinią oraz wymyśliła coś co nie powinno być dla ciebie, aż tak męczące, acz przydatne dla szkoły i powinno nauczyć cię zachowania i dyscypliny.

- Przepraszam panie dyrektorze, ale mam już nauczycielkę od dyscypliny. - powiedziałem co miałem na myśli. 

-Nie kpij ze mnie młody człowieku. - jego głos stał się groźny. - Będziesz uczęszczał na zajęcia Koła Teatralnego do końca roku szkolnego, a jeśli nie będziesz wywiązał się ze swoich obowiązków zgłoszę sprawę na policje. Dziękuję, teraz możesz wyjść. -powiedział po czym przekazał mi jakąś kolorową kartkę.

Wstałem z krzesła i jak najszybciej wyszedłem z gabinetu, którego drzwi zamknęły się zaraz za mną. Korytarz był już pusty, gdyż dzwonek na lekcje zabrzmiał chwile temu. Zostałem sam, a w mojej ręce pozostał jedynie kawałek kartki z informacją, że Koło Teatralne odbywa się dwa razy w tygodniu od 17.30 do 19.00. Dziś, w piątek. W dzień, który jest moim pierwszym z trzech dni do zabawy,  muszę zostać w szkole na głupich zajęciach przez cholerną Bo Alles, która musiała przekazać mi wiersz na literaturze, który był gwoździem do mojej teatralnej trumny.

Spojrzałem na kartkę jeszcze raz i tym razem mojej uwadze nie uszedł numer telefonu mojej literackiej 'partnerki' i 'koleżanki' z koła.

Wtedy jeszcze nie wiedziałem, że Bo Alles zagra stały epizod w moim życiu. Nie wiedziałem, że będzie w stanie nauczyć mnie tego by wszystkie nie wypowiedziane do niej słowa zobaczyła wypisane w swoich oczach.

@Wikaa98 jak obiecałam jest przed 13 :》

Like Romeo. ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz