Chapter 3: Evil Among Us

3.5K 254 344
                                    

Zhongli siedział w fotelu wpatrzony w ogień migoczący w kominku. Tonia zmieniała opatrunek który Xiao nosił na prawym boku. Panowała niezręczna cisza, atmosfera robiła się coraz bardziej gęsta, każdy chciał coś powiedzieć ale nikt nie był w stanie wydusić najmniejszego słowa.

– To... O której jutro wyjeżdżacie? – Pierwsza odezwała się dziewczyna, siadając przy stole i sięgając po kubek.

– Z samego rana odpływa nasz statek, przed świtem przybędzie po nas transport. – Zhongli odpowiedział, jednak nawet nie spojrzał w jej stronę. Tsaritsa bardzo szybko dowiedziała się o utracie jednego ze swoich najsilniejszych wojowników, nie przyznała wprost, iż uważa że to Xiao przyciągnął za sobą duchy, jednak bardzo jasno dała mu to do zrozumienia, prosząc o pilny powrót do Liyue.

– Jeśli chcesz, możesz spędzić tą ostatnią noc w sypialni naszych rodziców.

– Dziękuję, raczej zostanę w salonie. Zawsze chciałem przespać się na tej kanapie, wygląda na miękką. – Zhongli uśmiechnął się delikatnie, chcąc rozluźnić nieco atmosferę, jednak nie otrzymał oczekiwanego efektu. – Tonia, jeśli tylko będziecie czegoś potrzebować, napisz do mnie. Przyślę wam zabawki, pieniądze, co tylko będziecie chcieli.

– To miłe, jednak Tsaritsa obiecała, że Fatui nam pomogą. Poradzimy sobie, znajdę jakąś pracę. – Zhongli kiwnął głową w odpowiedzi. – Macie teraz ważniejsze sprawy na głowie niż przejmowanie się nami.

– Zawsze byliście dla mnie jak rodzina, tak samo jak on. I zawsze już będziecie, nie ważne czy Childe jest z nami, czy go nie ma. A o rodzinę trzeba dbać.

– Zhongli... – Xiao zerknął wymownie w jego stronę, widząc jak w oczach rudowłosej powoli zbierają się łzy. – Daj już spokój.

– Powinnaś się położyć. – Zwrócił się do dziewczyny, w końcu odwracając głowę w jej stronę.

– Sprawdzę czy bracia śpią i pewnie pójdę spać. Przynajmniej spróbuję.


Xiao zasnął na kanapie owinięty kocem niedługo po tym, jak Tonia ich opuściła. Zhongli mimo szczerych chęci, nie był w stanie zmrużyć oczu. Wciąż miał w głowie jego krzyk i ostatni, delikatny uśmiech jakim go obdarzył.

Przed świtem obudził czarnowłosego. Zostawił na stole mały pakunek pełen słodyczy z karteczką i dopiskiem "Dla Teucera, mam nadzieję że podzielisz się z rodzeństwem". Kobieta w typowym stroju Fatui ukłoniła się nisko, gdy wyszli na drogę. Tsaritsa przysłała po nich jeden z najlepszych wozów, z dodatkową obstawą w postaci trzech żołnierzy. Plotki w Snezhnayi rozchodzą się bardzo szybko, Zhongli i Xiao byli gośćmi jej wojownika, toteż czuła się za nich odpowiedzialna, nawet jeśli większość członków Fatui chciała zemsty za śmierć Ajaxa.

– Panie Zhongli? – Kobieta o długich, ciemnych włosach przerwała ciszę jaka panowała od początku drogi. Wyciągnęła z podręcznej torby małe pudełko i wystawiła dłoń przed siebie. – Tsaritsa prosiła, by to panu wręczyć, a z racji tego że za niedługo będziemy na miejscu, myślę że to odpowiedni moment.

Brunet zmarszczył brwi i odebrał pakunek. Rozpakował go od razu, nie ukrywając swojej ciekawości. Zakrył dłonią usta, a w jego oczach zebrały się łzy. W pudełku znajdował się błękitny symbol wizji, szkło było nieco potłuczone, jednak reszta zachowała się niemal w całości. Brakowało mu jedynie dawnego blasku, teraz przypominał bardziej stłuczony fragment jakiejś biżuterii, niż magiczny przedmiot.

– Kiedy wyciągnęli jego ciało, trzymał to w dłoni. – Kontynuowała kobieta, patrząc w zaszklone oczy bruneta. – Jest stłuczony i z pewnością nie ma już nic wspólnego z wizją, zwłaszcza że jego właściciel... Tak czy inaczej, królowa doszła do wniosku, że powinien znaleźć się u ciebie. Childe by tego chciał, byś mógł go dzięki temu zapamiętać.

The Past is Our Future - Zhongli x Childe | Xiao x Venti || Genshin ImpactOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz