Ciemność. Niewyobrażalny ból, rozchodzący się po całym ciele, od stóp do czubka głowy. Xiao stał po kostki w przejrzystej wodzie, jego ciało ociekało ciemną krwią i błotem. Ledwo trzymał się na nogach, opierał się o wystający z wody kamień, patrząc na świat spowity mrokiem niczym przez mgłę. Kiedy resztki sił opuściły jego ciało, a oczy zamknęły się ze zmęczenia, do jego uszu dotarła spokojna, delikatna muzyka grana na harfie.
– Kim jesteś? – Chłopak o dużych, zielonych oczach kucał przy nim, opatrując jego rany. – Co tutaj robisz?
– Jestem pogromcą demonów. Zgubiłem się, gdy uciekałem.
– Jesteś Yakshą? Nie wstawaj, proszę. Jesteś w kiepskim stanie.
– Tak. Dlaczego mi pomagasz?
– Widziałem jak umierasz, więc chciałem pomóc. Pierwszy raz spotkałem Yakshę, jesteś niesamowity. Masz jakieś imię?
– Morax nazywa mnie Xiao.
– Morax? Więc jesteś od niego... Xiao? Chodź ze mną do Mondstadt. Potrzebuję kogoś takiego jak ty u mego boku.
– Nie mogę. On będzie się martwił.
– To dlaczego nie ma go teraz przy tobie?
– Nie ma znaczenia czy jest, czy go nie ma. Czasem po prostu są gorsze dni.
– Proszę, weź. – Chłopak wręczył mu mały, błyszczący przedmiot, który zaświecił się, gdy tylko znalazł się w dłoni Xiao. – Przyda ci się, dzięki temu już nigdy nie będziesz miał gorszych dni.
~
Morax siedział na podłodze przy niskim stole, powoli unosząc kubek z herbatą do ust. Poprawił szerokie rękawy eleganckiej szaty i spojrzał na osobę siedzącą przed nim. Barbatos nie był przyzwyczajony do siedzenia na podłodze, toteż wiercił się niespokojnie, próbując znaleźć wygodną dla siebie pozycję. Z grzeczności dla zwyczajów panujących w Liyue, wpierw zjadł obiad, wypił herbatę i dopiero po całym rytuale wyrażającym gościnność, jaką obdarzył go pan domu, mógł wyjawić cel swojej wizyty.
– Gdzie jest Xiao? – Czarnowłosy zaczął rozmowę, odkładając porcelanową filiżankę na stolik.
– Xiao jest w swoim pokoju. W liście powiadomiłeś, że chcesz zobaczyć się jedynie ze mną, więc nie zapraszałem go do stołu.
– Chciałbym się z nim widzieć.
– Nie ma takiej potrzeby, byś się z nim widywał.
– Pozwól mi go zabrać.
– Barbatosie, wiele razy już o tym rozmawialiśmy. Jego miejsce jest tutaj, w Liyue.
– Dlaczego nie dasz nam chociaż spróbować?
– Bo wiem, jakie wobec niego masz zamiary.
– Boisz się, że zrobię z niego niewolnika? A czy przypadkiem nie jest nim już tutaj?
– Xiao broni Liyue z własnej woli. Nie jest niczyim niewolnikiem i nie dopuszczę do tego, by kiedykolwiek nim został.
– Rozumiem. Wygląda na to, że nie jest nam dane być razem.
– Być może kiedyś przestanę wchodzić wam w drogę, jeśli zmienisz swoje nastawienie i zaczniesz liczyć się z jego uczuciami.
CZYTASZ
The Past is Our Future - Zhongli x Childe | Xiao x Venti || Genshin Impact
FanficWszyscy znają powiedzenie, że historia lubi się powtarzać. Będąc nieśmiertelnym, można obserwować jak zatacza pełne koło, a wydarzenia i osoby, o których zapomniało się setki lat temu, powracają w odmętach szarej codzienności. Zhongli po latach będz...