~400 lat później~
Zhongli stał przed biurkiem kobiety, która do tej pory była jego szefową. Spisywała coś nerwowo na kartce od dłuższej chwili, mężczyzna z nudów zaczął oglądać pomieszczenie w którym się znajdował, mały gabinet pełen książek z kolorowymi obrazami na ścianie. Szczególnie zainteresował go ten, przedstawiający brązowego smoka, wyglądał na bardzo stary i zastanawiał się, w jaki sposób trafił w ręce tej kobiety. Obiecał sobie, że kiedyś też sobie taki sprawi.
– Panie Zhongli, przykro mi to mówić, ale jest pan zwolniony.
– Hm, nie przepracowałem tu nawet miesiąca.
– Na prawdę mi przykro, ale nie mam innego wyjścia. – Kobieta wręczyła mu plik kartek, brunet przejrzał je szybko i zmarszczył brwi.
– "Nie wywiązuje się z obowiązków", "mimo próśb, nie zmienia swojego postępowania", może to pani wyjaśnić?
– Panie Zhongli. – Kobieta posłała mu krótki uśmiech, kładąc dłonie na biurku przed sobą. – Biblioteka to nie czytelnia. Szanuję pana zapał w czytaniu książek, ale nie sądzi pan, że to mała przesada, gdy większość swojego czasu w pracy spędza pan na czytaniu? Nie wspomnę o dniu, gdy pewien mężczyzna czekał przed pana biurkiem prawie półtorej godziny, ponieważ był pan tak wciągnięty lekturą, że nie reagował na jego osobę.
– Rzeczywiście, ta książka była bardzo wciągająca. Mógłbym ją wypożyczyć? Nie zdążyłem jej skończyć.
– Zdaje się, że nie widzi pan problemu, zresztą to nie pierwszy raz... Nie ważne, z mojej strony to wszystko, dziękuję.
Zhongli opuścił budynek biblioteki, wciąż przyglądając się kartkom wręczonym przez kobietę. Zastanowił się chwilę, pokręcił głową i wrzucił plik papierów do pierwszego miniętego kosza na śmieci. Znów musiał szukać pracy.
Minął kilka przecznic, oglądając po drodze kolorowe szyldy sklepów i barów. Jakiś mężczyzna omal nie rozjechał jego osoby, gdy wszedł zamyślony na przejście dla pieszych. Kierowca krzyczał coś przez otwarte okno, jednak Zhongli nie zwracał na niego uwagi. Skręcił do niewielkiej kawiarni po drugiej stronie ulicy, usłyszał dźwięk małego dzwoneczka gdy tylko otworzył drzwi. Wnętrze kawiarni było przytulne, w powietrzu unosił się zapach parzonej kawy i słodkich ciastek. Zajął swoje stałe miejsce w fotelu przy oknie, wyciągnął z torby książkę którą udało mu się przemycić z biblioteki i cierpliwie czekał na kelnera.
– Co podać?
– Xiao, usiądź proszę.
Chłopak stanął przed nim poprawiając kołnierz białej koszuli.
– To co zwykle?
– Zajmę tylko chwilę.
– Zhongli, mam klientów. – Xiao wywrócił oczami i usiadł naprzeciwko, widząc gniewne spojrzenie bruneta. – Mów, szybko. Muszę wracać do pracy.
– Całą drogę myślałem jak ci to powiedzieć, ostatecznie doszedłem do wniosku, że zrobię to wprost.
– Słucham? To brzmi co najmniej jak wyznanie miłosne.
– Gorzej, straciłem pracę.
Xiao wziął głęboki oddech, odwracając głowę w stronę okna. Minęło dobre kilka sekund nim znów się odezwał, Zhongli widział zdenerwowanie na jego twarzy, domyślał się że jedynym co powstrzymywało chłopaka przed wybuchem, był fakt że znajdowali się w miejscu publicznym.
– Co tym razem?
– Czytałem książki.
– Zhongli do jasnej cholery, jeśli się nie weźmiesz wreszcie za coś na poważnie, wylądujemy na ulicy. Chyba nie chcę znać konkretów, myślałem że to nie możliwe aby wylali cię z biblioteki, ale ty znów mnie zaskoczyłeś.
CZYTASZ
The Past is Our Future - Zhongli x Childe | Xiao x Venti || Genshin Impact
FanfictionWszyscy znają powiedzenie, że historia lubi się powtarzać. Będąc nieśmiertelnym, można obserwować jak zatacza pełne koło, a wydarzenia i osoby, o których zapomniało się setki lat temu, powracają w odmętach szarej codzienności. Zhongli po latach będz...