Xiao stał wpatrzony w drewniany pomost przed sobą, jezioro było tego wieczoru wyjątkowo spokojne. Lilie rosnące przy brzegu kołysały się pod wpływem delikatnego wiatru, za murami miasta zostawił gwar i ruchliwe ulice. Wyciągnął telefon chcąc sprawdzić godzinę i jeszcze raz wszedł w folder "wiadomości".
Od: Venti:
Spóźnię się pięć minut.
Minęło już całe piętnaście, a chłopaka dalej nie było. Xiao westchnął wsuwając dłonie do kieszeni skórzanej kurtki, wszedł powoli na skrzypiący pomost i usiadł na jego końcu. Zaczynał się nieco irytować, mieli razem obejrzeć zachód słońca, tymczasem Xiao znów został sam. Towarzyszyło mu jedynie małe stadko kaczek, które radośnie czyściło piórka na drugim brzegu i ostatnie promienie słońca, chowającego swoją tarczę za linią horyzontu. Uśmiechnął się do siebie, nawet jeśli jego nie było obok, widok był wystarczająco piękny aby spędzić samotnie kilka minut w tym miejscu. Zerwał się nieco przestraszony, gdy ktoś stanął za nim i zakrył jego oczy dłońmi. Odsunął je od razu od swojej twarzy i odwrócił głowę do tyłu.
– Venti...
– Przepraszam, że musiałeś czekać. – Chłopak usiadł obok niego i westchnął, patrząc na zachodzące słońce przed nimi. – Jest pięknie, prawda?
– W Liyue wygląda nieco inaczej. Widziałem w swoim życiu już tyle zachodów słońca, że dla mnie to nic niezwykłego. Jest ładnie, owszem, ale... Nie ważne. Po prostu nie odczuwam tego w taki sposób, w jaki powinienem.
Venti posłał mu delikatny uśmiech i położył swoją dłoń na jego. Xiao zagryzł wargi jednak nie odsunął się, pozwolił nawet aby chłopak splótł ze sobą ich palce. Powoli przyzwyczajał się do małych gestów i zaczynał je uważać za w pewnym stopniu urocze.
– Xiao, byłeś kiedyś zakochany?
– Co? Ja... Nie wiem, nie, chyba nie. A ty?
– Tak i to bardzo mocno.
– Jaka ona była?
– On, zawsze był niesamowity. Silny, choć na takiego nie wyglądał. Miał ogromne serce i kochał ludzi, choć trudno to było w nim dostrzec. Uwielbiał muzykę, słodycze i migdałowe tofu. Często poświęcał się dla innych, jednak wciąż uważał że jest nic nie warty. Zawsze go podziwiałem, ale nigdy nie byłem w stanie mu tego powiedzieć. Może to przez jego indywidualistyczne podejście do życia, albo może po prostu zbyt bałem się odrzucenia i tego, że nigdy nie będziemy do siebie pasować. – Venti zaśmiał się cicho, patrząc na falującą wodę pod nimi i machając nogami. – Widywałem go jedynie w snach. Tak, byłem bardzo zakochany.
– Venti, nie rozumiem...
Xiao nie zdążył dokończyć zdania bo chłopak przyłożył palec wskazujący do jego ust. Jego serce usiłowało wyskoczyć z klatki piersiowej, zastygł w bezruchu gdy czarnowłosy przesunął dłoń na jego policzek i powoli złączył ich usta. Nie był w stanie odpowiednio zareagować, stać go było jedynie na jak najszybsze oderwanie się od chłopaka i odwrócenie głowy. Ciało odmówiło współpracy, znów przestał je kontrolować. Był zbyt przerażony nagłą bliskością, na którą zdecydowanie nie był jeszcze gotowy. Usłyszał ciche westchnięcie, Venti odsunął się na bezpieczną odległość i teraz trwali w niezręcznej ciszy.
– Co byś zrobił, gdybym zniknął? – Venti odwrócił szybko głowę, słysząc stłumiony głos.
– Ja... – Wyciągnął dłoń z zamiarem położenia jej na ramieniu chłopaka, jednak szybko wybił sobie z głowy ten pomysł. Już i tak za daleko się posunął tego dnia. – Nie wiem, może też zapragnąłbym zniknąć, heh. Pewnie nie takiej odpowiedzi oczekiwałeś.
CZYTASZ
The Past is Our Future - Zhongli x Childe | Xiao x Venti || Genshin Impact
FanfictionWszyscy znają powiedzenie, że historia lubi się powtarzać. Będąc nieśmiertelnym, można obserwować jak zatacza pełne koło, a wydarzenia i osoby, o których zapomniało się setki lat temu, powracają w odmętach szarej codzienności. Zhongli po latach będz...