Xiao szedł obok Zhongliego i Scaramouche, wciąż analizując swój sen z pociągu. Nie mógł pojąć, w jaki sposób rudowłosy tak szybko posiadł umiejętność wchodzenia do czyjejś głowy. Potwierdzało to tylko fakt, że Childe uczył się bardzo szybko, choć był niesamowicie leniwy. Ponadto, Xiao był niemal pewny, że chłopak przebywa w innym wymiarze. Z poziomu świata ludzi, nie byłby w stanie przekazać mu wiadomości tak bezpośrednio, nie posiadał aż takiej mocy.
– Tartaglia!
– Scara, zamknij się. Jest środek nocy, poza tym istnieje mała szansa, że ten idiota cię usłyszy. – Xiao trącił chłopaka w ramię, gdy ten zaczął krzyczeć jego imię stając na środku parku.
– Zawsze warto próbować. Tar... – Nie skończył, ponieważ chłopak zasłonił dłonią jego usta.
– Po prostu się zamknij.
– A masz lepszy pomysł, panie wszechmogący Yaksha?
– Szukamy znaków, które mogą nas do niego zaprowadzić. Jeśli nas zobaczy, z pewnością pomoże nam się znaleźć.
– Czyli szukamy ducha, świetnie.
– Masz szczęście, że twój przyjaciel w ogóle jeszcze żyje.
– Dosyć. – Zhongli wtrącił się do ich rozmowy, rzucając im gniewne spojrzenie. – Tartaglia może umrzeć w każdej chwili a wy... – Nie skończył zdania, ponieważ Xiao przyłożył dłoń do jego ust.
– Cicho, zostańcie tutaj.
– Xiao, uważaj na siebie. – Brunet położył dłoń na jego ramieniu, gdy chłopak wyciągnął z torby ciemną maskę. Założył ją na twarz i zniknął z ich oczu.
– To co teraz? – Scaramouche patrzył z lekkim niedowierzaniem w miejsce, w którym jeszcze chwilę temu stał Xiao.
– Czekamy na cud.
Zhongli usiadł na jednej z drewnianych ławek w parku i okrył się szczelniej płaszczem. Jesienny wiatr był nieprzyjemny i zimny, obaj zdecydowanie woleliby teraz leżeć w łóżku pod ciepłą kołdrą i spać, zwłaszcza że rano czekały na ich obowiązki.
* * *
Childe siedział zamyślony naprzeciwko czarnowłosego chłopaka, wpatrzony w karty trzymane w dłoni. Wyciągnął jedną przed siebie i rzucił ją na stół, uśmiechając się zadziornie do swojego przeciwnika.– Przegrałeś.
– Nie byłbym tego taki pewien. – Venti uniósł jedną brew i wyrzucił kartę tego samego koloru. – Król bije damę. Przykro mi, ale to ty przegrałeś. – Odsłonił pozostałe trzy karty które miał w ręce i uśmiechnął się szeroko.
– Oszukiwałeś, przyznaj się!
– Przyjmij do siebie porażkę, nie zawsze będziesz wygrywać Ajax.
Childe rzucił karty przed siebie na stół i uderzył czołem o blat stołu, przeklinając pod nosem.
– Dziesiąty raz, to jest nie możliwe żebyś za każdym razem miał tak dobre karty. Nienawidzę przegrywać...
– Ehe! Po prostu umiem grać.
Obaj zamilkli, słysząc szelest na korytarzu. Po cichu wstali od stołu, wciąż obserwując drewniane drzwi, za którymi ktoś się poruszał. Schowali się za jednym z regałów, kiedy otworzyły się z głośnym skrzypnięciem.
CZYTASZ
The Past is Our Future - Zhongli x Childe | Xiao x Venti || Genshin Impact
FanfictionWszyscy znają powiedzenie, że historia lubi się powtarzać. Będąc nieśmiertelnym, można obserwować jak zatacza pełne koło, a wydarzenia i osoby, o których zapomniało się setki lat temu, powracają w odmętach szarej codzienności. Zhongli po latach będz...