Chapter 1: Bane Of All Evil

7.6K 410 113
                                    

Chłopak o wątłej budowie ciała i ciemnych włosach szedł wzdłuż głównej ulicy Liyue. Mijał radosnych ludzi, biegające dzieci, widział wszystkich choć oni nie mogli dostrzec jego. Znajdował się w królestwie cieni, odrębnym świecie, choć tak podobnym do tego w którym oni żyli. Smugi czarnej mgły sunęły między nogami ludzi, niczego nieświadomi cieszyli się kolejnym pięknym dniem, nie wiedząc iż tylko dzięki niemu jeszcze żyją.

Xiao patrzył przez otwory w ciemnej masce na postać znajdującą się przed nim. Przypominała bardziej potwora niż człowieka, jednak kiedyś również stąpała twardo po ziemi. Teraz jej przeklęta dusza żerowała na ludzkich emocjach i snach, a Xiao dbał o to, by nie zakłócała spokojnego życia w Liyue. Do tego został stworzony. Błękitny symbol jaki nosił przy pasie rozbłysnął jasnym światłem, kiedy chłopak jednym ruchem przeciął ciemną postać na dwie równe połowy. Umysł zaczął wypełniać się najczarniejszymi myślami, jednak ciało poczuło nagły przypływ mocy której potrzebował. Świat zrobił się ciemniejszy a wokół pojawiło się więcej demonicznych stworzeń, wydających z siebie przerażające piski i jęki. Xiao stał pośrodku, otoczony mrocznymi bytami, był w stanie wyłapać pojedyncze słowa, jednak sam nie mógł się odezwać.

...Oczyścić świat z wizji...
Wybrańcy muszą umrzeć.
Świat potrzebuje oczyszczenia...
...Ludzkość zmierza ku zagładzie.
Zabić!


Chłopak wyskoczył w górę, kiedy jeden z demonów szarżował w jego stronę. Ciemna mgła otaczała go z każdej strony, zaczynał tracić widoczność. Wylądował na jednym z czerwonych dachów, z trudem łapiąc oddech. To nie były zwykłe demony, miał wrażenie że kiedyś już się z nimi spotkał. Czy były niebezpieczne? Na pewno. Ale on sam musiał sobie z nimi poradzić. Widział jak dziwne stworzenia zaczynają wysysać życiową esencję z ciał ludzi przechadzających się ulicami Liyue. Odskoczył do tyłu, kiedy ciemna dłoń wynurzyła się z mgły, chcąc złapać symbol wizji jaki chłopak nosił przy sobie. Dawał mu moc, pozwalał na używanie żywiołu powietrza, był darem od bogów i pomagał przetrwać w królestwie cieni. Nie mógł pozwolić na to, aby mu go odebrano. Odciął zwinnie dłoń od reszty ciała, w odpowiedzi dostał jęk rozpaczy i bólu który odbił się echem w jego głowie. Coraz więcej demonów skupiało na nim swoją uwagę. Ruszył przed siebie, skacząc między dachami, próbując odciągnąć wrogów jak najdalej od zwykłych ludzi. Nawet jeśli nie wiedzieli o zagrożeniu jakie na nich czyha, wciąż mogła stać im się krzywda. Xiao zeskoczył z muru, opuszczając miasto. Nastała cisza, zbyt błoga. Oddychał głośno, rozglądając się dookoła.


Zabójca demonów... Wizja!


Demoniczny głos rozbrzmiał w jego głowie, poczuł ogromny ból, jakby ktoś wdarł się do jego umysłu. Upuścił broń i zacisnął palce na ciemnych włosach, a z jego gardła wydobył się krzyk przerażenia. Głosy stawały się coraz głośniejsze, ciemność pochłaniała jego umysł a świat wokół zaczął rozpływać się w mgle. Poczuł jak coś szarpie za jego pasek, ocknął się dopiero gdy demon o ciele przypominającym smoka oderwał od niego symbol wizji. Z trudem odpychał od siebie mroczne cienie które trzymały jego ciało, chcąc złapać złodzieja i odzyskać swoją własność. Ostatkiem sił skoczył w jego stronę, łapiąc błękitny przedmiot który zupełnie stracił swój blask. Nie miał już sił by dłużej walczyć, nie mógł też tak po prostu im go oddać. Poczuł jak łzy bezradności spływają po jego policzkach, wyrwał symbol wizji z demonicznej łapy i ostatnim ruchem roztrzaskał go o wystający kamień.

Ciemność zniknęła. Znów zaświeciło słońce a demony odeszły. Znów był w normalnym świecie, zerknął na swoją dłoń w której znajdowały się resztki szkła i upadł wycieńczony na zieloną trawę.


Wysoki mężczyzna w kapturze znalazł go dopiero późnym popołudniem. Pokręcił głową widząc rozbite szkło, podniósł jego ciało i ruszył w stronę bramy.

– Zhongli... – Xiao rozchylił powoli powieki, ruch i czyjaś bliskość wybudziły go ze snu.

– Już dobrze. Zaraz będziemy w domu.


* * *


– Snezhnaya będzie najbezpieczniejszym miejscem. Nigdy nie słyszałem, aby jakieś demony nawiedzały tam ludzi czy coś. – Chłopak o rudych włosach i błękitnych oczach wręczył Xiao filiżankę z herbatą. Czarnowłosy odebrał od niego napój, jednak nie podniósł głowy. Nie odzywał się odkąd Zhongli przyniósł go do mieszkania. Siedział zawinięty w wełniany koc, powoli odzyskując siły.

– To, że nigdy o nich nie słyszałeś, nie znaczy że ich nie ma. – Zhongli zerknął w stronę rudowłosego, wkładając do ust kawałek mięsa. – Childe, demony są wszędzie.

– W Liyue tym bardziej nie może zostać, znajdą go i zabiją, zwłaszcza że stracił wizję. Nie chcesz chyba stracić ostatniego Yakshy, prawda?

– Nigdzie nie jadę. – Xiao w końcu podniósł głowę, wtrącając się do rozmowy. – Moje miejsce jest tutaj, jeśli mam umrzeć, umrę w Liyue.

– Płytkie myślenie. – Zhongli westchnął, zerkając w jego stronę. – Ludzie cię potrzebują. Potrzebują twojej mocy i zawsze będą jej potrzebować.

– Potrzebują mnie, bo ty nie dałeś rady.

– Xiao, prosiłem cię byś nie zaczynał znów tego tematu. – Brunet zacisnął mocniej dłoń na trzymanych w niej pałeczkach, patrząc na niego ostrzegawczym wzrokiem.

– To ja pójdę się pakować. – Childe uśmiechnął się lekko, wskazując palcem drzwi od sypialni.

– Mam zostawić tych wszystkich ludzi? Pozwolić by ich dusze zostały pożarte?

– Twoje życie jest więcej warte niż tysiąc istnień zwykłych śmiertelników.

– A gdybyś musiał poświęcić jego? – Xiao zmarszczył brwi. Zhongli zadrżał a jego gardło zacisnęło się na samą myśl utraty Childe, uniemożliwiając mu tym samym odpowiedź. Czarnowłosy prychnął tylko, kręcąc głową. – Tak jak myślałem. Mam nadzieję, że nigdy nie będziesz musiał wybierać, bo zacznę obawiać się o swoje życie.

The Past is Our Future - Zhongli x Childe | Xiao x Venti || Genshin ImpactOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz