Xiao stał przed ladą i nakładał jedzenie kolejnej parze która do niego podeszła.
- Smacznego. - Uśmiechnął się do blondwłosej dziewczyny i odprowadził ją wzrokiem. - Hej Venti. - Jego wyraz twarzy uległ nagłej zmianie, wymuszony uśmiech ustąpił miejsca szczeremu, kiedy zobaczył przed sobą chłopaka i jego błękitne warkoczyki. Duże, zielone oczy Ventiego patrzyły na niego dłuższą chwilę, chłopak odebrał porcję swojego jedzenia i bez słowa odszedł do jednego ze stołów zajętych przez grupkę dziewczyn. Xiao patrzył jak przytula je na przywitanie po czym przysiada się do nich i energicznie o czymś opowiada. Chłopak zagryzł wargi starając się przeanalizować jego zachowanie, do tej pory zawsze witał go z szerokim uśmiechem, ucinali sobie krótką pogawędkę przy ladzie i czarnowłosy odchodził do jednego ze stolików. Czym więc spowodowany był dzisiejszy chłodny wzrok jakim go obdarzył?
Xiao długo go obserwował, przestał zagadywać klientów, jedynie patrzył na chłopaka siedzącego po drugiej stronie sali, bijąc się z własnymi myślami. Gdy został sam, zaczął w głowie odliczać do dziesięciu, widział jak chłopak kończy swój obiad i zbiera się do wyjścia. Odetchnął głęboko i kiedy w głowie usłyszał liczbę "dziesięć", szybkim krokiem wyszedł zza lady i skierował się do jego stolika. Stanął przed grupką dziewczyn, czując jak niewidzialna pętla zaciska mu się na szyi. Zrobił krok w tył, stres i przeszywający wzrok Ventiego sprawiły, że nie mógł wydusić z siebie żadnego, nawet najprostszego słowa. Zaczynał żałować że w ogóle opuścił bezpieczne miejsce za ladą, wyszedł na skończonego idiotę. Zacisnął palce na materiale czerwonego fartucha, śmiechy dziewczyn ucichły i teraz jedynie szeptały między sobą.
- Xiao? Wszystko w porządku? - Venti posłał mu delikatny uśmiech i podniósł się z krzesła, sięgając po swoją torbę.
- Venti ja... Przepraszam, nie powinienem był wam przeszkadzać. - Chłopak odwrócił się, zatrzymała go jednak dłoń, która spoczęła na jego ramieniu.
- Nie przeszkadzasz. Co się stało? Jesteś jakiś nieswój. - Venti zerknął w stronę koleżanek, które niecierpliwie spoglądały w ich stronę.
- To głupie, po prostu chciałem zapytać dlaczego się dziś do mnie nie odzywasz.
- Oh... Xiao, muszę iść, zaraz mam zajęcia.
- Jasne, rozumiem. - Chłopak posłał mu krótki uśmiech, jednak był nieco zawiedziony. Spodziewał się chociaż krótkiego wytłumaczenia, był osobą która zawsze przesadnie analizowała zachowania ludzi, przez co bardzo szybko tracił do nich zaufanie. Venti właśnie tego dnia mu podpadł.
Xiao zdjął fartuch, złożył go i schował do szafki na zapleczu. Pożegnał się z Xiangling która dziś została aby pomóc mu w sprzątaniu stołówki, zarzucił na ramiona czarną, skórzaną kurtkę i skierował się w stronę wyjścia. Zatrzymał go głuchy dźwięk uderzenia o szybę, odwrócił się i podszedł z powrotem w stronę okna. Otworzył je i w ostatniej chwili zrobił unik przed lecącym w jego stronę kamieniem.
- Xiao? Przepraszam, nie chciałem cię uderzyć.
- Co ty tu do cholery robisz? - Wystawił głowę na zewnątrz i oparł się o parapet, Venti stał pod oknem patrząc na niego spod przymrużonych powiek. Obracał w dłoni małym kamykiem i uśmiechał się do niego.
- Nic ci nie jest?
- Nie, na szczęście nie trafiłeś.
- Zejdziesz do mnie?
- Poczekaj, już idę.
Xiao zamknął za sobą okno i pokręcił głową, uśmiechając się do siebie. Skarcił się w myślach za tak idiotyczną reakcję, jednak nie ukrywał że zrobiło mu się ciepło na sercu, gdy zobaczył Ventiego. Wybiegł ze stołówki, rzucając krótkie "do widzenia" w stronę kucharzy i skierował się do wyjścia. Gdy otworzył szerokie drzwi prowadzące na zewnątrz, zobaczył przed sobą uśmiechniętego chłopaka.
CZYTASZ
The Past is Our Future - Zhongli x Childe | Xiao x Venti || Genshin Impact
FanfictionWszyscy znają powiedzenie, że historia lubi się powtarzać. Będąc nieśmiertelnym, można obserwować jak zatacza pełne koło, a wydarzenia i osoby, o których zapomniało się setki lat temu, powracają w odmętach szarej codzienności. Zhongli po latach będz...