Rozdział 7

388 13 0
                                    

First of all wielkie podziękowania dla @hopeless_fire za cudowną okładkę! <3 
Secondly mam jakąś pustkę w głowie. Kolejny raz podchodzę do rozdziału i usuwam w połowie, bo dzieje się nie tak jak początkowo zakładałam w scenariuszu. 
Thirdly mam nadzieję, że się spodoba. Z racji, że to mój pierwszy odzew do Was, proszę o komentarze czy podoba wam się tor, którym idę. 
Buziaki!
--

Dziewczyna złapała Georga, żeby się schować przed destrukcyjną siłą łaskotek Freda. Wczepiła się tak, że ten przeturlał się na nią i zaczął się śmiać z niezdarności tej sytuacji. Starszy z braci poddał się i pomógł im wstać. Zbliżała się godzina kolacji w zamku, więc musieli wrócić, żeby nie wzbudzać podejrzeń. Pogoda również nie zachęcała do długich wędrówek po okolicy. Chwilę jeszcze rozmawiali spacerując w stronę Miodowego Królestwa. Przemknęli się do przejścia w piwnicy i wrócili do Hogwartu. Chłopcy całą drogę do dormitorium żartowali, że już się ich nie pozbędzie. Choć Chloe bawiła się świetnie nadszedł czas na powrót do rzeczywistości. Wraz z bliźniakami zeszła do Wielkiej Sali, uczniowie zaczęli już ucztę.

Matias natychmiast zauważył wejście trójki gryfonów. Cały czas wyszukiwał dziewczyny wzrokiem, niestety musiał brutalnie zderzyć się z faktami. Rudzielcy mieli większe szanse na to by wybrała któregoś z nich. Bił się z myślami od kilku dni. Ostatnie wydarzenia wywróciły wszystko do góry nogami. Chloe zdawała się nie przejmować uczuciami Matiasa, co bolało go jeszcze bardziej. Wiedział, że musi coś zrobić, bo inaczej zaprzepaści wszystko co udało mu się wypracować.  Postanowił ogień zwalczyć ogniem. 

-Monica, masz ochotę pouczyć się ze mną w bibliotece dziś? Całkiem nie rozumiem ostatniego tematu z Zaklęć i pomyślałem, że może znajdziesz chwilę dla mnie... -złapał dziewczynę za dłoń i uśmiechnął się najbardziej czarująco jak tylko był w stanie.

Niestety ale na wojnie i w miłości nie bierze się jeńców.

-Och... właściwie miałam coś do zrobienia ale dobrze... -zarumieniła się i założyła kosmyk włosów za ucho.

Sarah widząc to wszystko prychnęła tylko i wyszła. Straciła apetyt widząc jak brunet podrywa kolejną dziewczynę. 

Choć czuł się podle widząc, że Sarah się zdenerwowała nie mógł wyjść z roli. Show must go on a on zamierzał walczyć do upadłego. Widział jak Chloe posłała kilka długich spojrzeń w jego stronę. Patrząc jej w oczy wciąż czarował blond krukonkę. Posłał jej uśmiech po czym zagryzł wargę powoli przesuwając wzrok po jej ciele. Postanowił, że zagra va banque.

--

-Co za buc... Tak zamierzasz pogrywać?!- myśli kotłowały się w jej głowie. Zarumieniła się choć nie wiedziała czy to z nerwów czy przez zachowanie krukona.

Gdy Monica skończyła jeść Matias wstał i podał jej ramię. Dziewczyna złapała się go i uśmiechnęła się nieśmiało. Totalnie nie była w jego typie. Jednak prowadził ją do wyjścia upewniając się, że Chloe to widziała.

Miała ochotę wstać i pogonić blondynkę ale czy sama była lepsza? Dopiero wróciła z randki, do tego z dwoma chłopakami na raz. Biła się z myślami przez chwilę czy powinna coś zrobić i utrzeć jemu nosa. Czuła się jak skończona hipokrytka ale to było silniejsze od niej. Przecież niespełna dwa tygodnie temu próbował ją całować. Bliźniacy musieli zauważyć co się dzieje bo wkroczyli do akcji.

-Hej, chyba nie jesteś zazdrosna o tego gościa z Ravenclaw? -powiedział Fred.

-Co? O co wam chodzi? 

-Widzimy jak się wkurzyłaś, gdy szedł z tą blondynką. Nawet nas nie słuchałaś -dodał drugi z braci.

-Zwariowaliście, zazdrosna, też mi coś! -prychnęła i wstała od stołu.

Why not both?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz