Rozdział 12

395 16 1
                                    

Zapach kompotu z suszu, ciast i dyniowych pasztecików docierał do jej nozdrzy. Leniwie podniosła powieki i wyciągnęła ręce do góry by się przeciągnąć. Poczuła mocny uścisk, który docisnął ją do czyjegoś nagiego torsu. Zerknęła w bok i dostrzegła całe mnóstwo piegów na długim i ostrym nosie. Kąciki ust wędrowały ku górze, a dłonie winnego wsunęły się zgrabnie pod koszulkę by drażnić opuszkami palców nagrzaną skórę. Jęknęła cicho i niechętnie odsunęła od siebie chłopaka.

-Fred... Obudź się -szepnęła mu do ucha, choć nogę zarzuciła mu na biodro przekręcając się w tym kierunku.

-Nie ma szans... -delikatnie musnął jej wargi, dłońmi wciąż muskał jej ciało, schodząc na pośladki i uda, nieśmiało kierując się w stronę jej krocza.

-Nie sądzisz, że działasz za szybko? -przekręciła się tak by usiąść na nim okrakiem.

Poczuł jak serce zaczyna szybciej tłoczyć krew, w rejony jego męskości. Różowy wypiek zalał jego policzki i nos. Uśmiechnęła się na ten widok, podniosła wzrok na fotel, który stał za łóżkiem. Siedział na nim George wciąż śpiąc. Jego dłoń leżała na oparciu tak jakby dopiero ktoś zabrał z niej swoją rękę. Czule cmoknęła Freda w usta by już po chwili stać i nachylać się nad jego młodszym bratem.

-Wstawaj śpiochu... -szepnęła mu do ucha i założyła opadający kosmyk włosów za ucho.

Przestraszony podskoczył na fotelu i na jej widok przetarł oczy. Wyciągnął się i ziewnął.

-Co się... już... już wstaję -zaczął mamrotać i przyciągnął ją by mocno przytulić. Rozejrzał się po pokoju, spojrzał na brata, który uśmiechał się do niego radośnie. Odwzajemnił gest i schował twarz za włosami dziewczyny muskając ustami jej szyję- jutro ja z tobą śpię, kochana.

Uśmiechnęła się i objęła go czule, nie chciała by czuł się jak piąte koło u wozu. Fred swoją zazdrością potrafił zdominować całe otoczenie. Widziała jak młodszy bliźniak czasem się wycofuje, ustępuje mu. Widziała też w jego oczach tęsknotę i głód, głód jej obecności.

-Mam pewien pomysł... -zaczęła nieśmiało- co myślicie o tym, żeby wykorzystać okazję i iść na randki. Tylko... Musicie się mną podzielić. Chciałabym każdemu z was poświęcić tyle samo uwagi i ... -niezgrabnie próbowała przeforsować swój plan bojąc się ich reakcji.

Weasleyowie spojrzeli na siebie porozumiewawczo.

-I mi to pasuje -dokończył za nią Fred a George mruknął z aprobatą.

-Jestem za, tylko... zaklepuję pierwszy!

--

Dobrą godzinę później głos Molly rozległ się w całej Norze. Wołała wszystkich na śniadanie, choć zapachy i odgłosy krzątaniny w kuchni zdawały się ją wyprzedzić. Większość wystrzeliła z pokoi niemalże natychmiast. Fred z Chloe zeszli pierwsi a George z małym opóźnieniem ruszył tuż za nimi. Gdy mijał sypialnię Ginny wyszła z niej Hermiona, zupełnie jakby czekała, aż on będzie szedł.

-Hej, George -uśmiechnęła się delikatnie i zagryzła wargę.

-Cześć, Herm. Idziesz? -odwzajemnił gest i wskazał ręką na schody by puścić ją pierwszą.

-Tak, ja... ja tylko chciałam ci to dać. Otwórz wieczorem... po kolacji -wręczyła mu pakunek delikatnie dotykając przy okazji jego dłoni.

-Och, dziękuję ale nie musiałaś... ja nie mam nic wyjątkowego. Przepraszam -zrobił skruszoną minę i przyglądał się jej chwilę nie wiedząc jak do końca zrozumieć jej zachowanie. Przecież nawet nie byli bliskimi przyjaciółmi, bardziej łączyła ich relacja koleżeńska, a tamto zachowanie na imprezie w Pokoju Wspólnym przecież było tylko winą alkoholu, prawda? Tak bardzo nie chciał jej zranić.

Why not both?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz