~nine~

1.7K 80 51
                                    

Josephine Wood
Siedziałam z Luną i Astorią w salonie, popijając gorącą kawę, która była w naszych szarych kubkach. W nocy nie zmrużyłam nawet na chwilę oka, tylko siedziałam na parapecie przy dużym oknie w salonie i wpatrywałam się w gwiazdy. Co jakiś czas jedna łza robiła mokrą ścieżkę na moim policzku, którą szybko wycierałam rękawem bluzy. Rozmyślałam nad tym całym zajściem z Caroline, która powiedziała mi, że Draco jest ojcem jej dziecka. Może ona... Kłamała? W końcu on był równie zdziwiony jak ja, gdy mu to powiedziałam. 

- Jo, ktoś do ciebie - głos Blaise'a wyrwał mnie z moich myśli, które przytłaczały całą moją głowę. Potrząsnęłam nią i odwróciłam się do tyłu, gdzie w drzwiach zobaczyłam Caroline, która miała na ustach mały, pokrzepiający uśmiech. Wstałam na równe nogi i odłożyłam kubek na szklany stolik, patrząc na swoich przyjaciół, którzy przyglądali mi się z zaciekawieniem. 

- Moglibyście dać nam chwilę? - zapytałam nieśmiało, wkładając swoje dłonie do tylnych kieszeni swoich spodni. 

- J-jasne, weźmiemy Lily do parku - Luna wstała i od razu popędziła do pokoju po dziewczynkę. Po trzech minutach zostałam sama z Caroline, nie wiedząc po co przyszła. Podeszłam do blatu kuchennego o który oparłam się plecami, patrząc na rudowłosą, która do mnie podchodziła. 

- Słuchaj, Jo. Nie chciałam skłócić cię z Draco - zaczęła, rozglądając się po całym mieszkaniu, gdzie porozrzucane były zabawki Lily, nawet Hades'a, a na małym stoliku pod telewizorem leżały obramowane zdjęcia. 

- Ale to zrobiłaś - skrzyżowałam swoje ręce na klatce piersiowej. Dziewczyna zagryzła policzek od wewnętrznej części i wyrzuciła rękoma. 

- On naprawdę nie wiedział o co chodzi - zaśmiała się nerwowo, wolnym krokiem idąc w stronę dużego okna, przez który wpadały promienie słońca, które pięknie oświetlały salon. Również zaczęłam zmierzać w stronę okna, aby zaczerpnąć trochę świeżego powietrza. 

- On cię tu przysłał? - skrzywiłam się, kiedy Caroline odwróciła się w moją stronę. Przełknęła ciężko ślinę, wkładając swoje dłonie do przednich kieszeni spodni. 

- Nie, Jo. Uznałam, że jeżeli to ja zepsułam relację między wami, to ja powinnam to naprawić - uśmiechnęła się ciepło, co w pewnym sensie odwdzięczyłam. Caroline wydawała się być naprawdę dobrą i ciepłą osobą, nie mającą na celu wyrządzenia komuś krzywdy. 

- Ja byłam przekonana, że on o tym wie - rzuciła z zawodem w głosie, odwracając swój wzrok na widok za szklaną szybą. Ja opuściłam swój wzrok na drewnianą podłogę. Nie wiedziałam co mam na to wszystko odpowiedzieć, więc po prostu się nie odzywałam i słuchałam tego, co dziewczyna ma do powiedzenia. 

- A teraz, kiedy widzę jak Draco kocha ciebie i waszą córkę, nie mam prawa wchodzić z butami w wasze życie i... Mogę zniknąć - spojrzała na mnie ze smutnym uśmiechem i powoli zaczęła kierować się w stronę wyjścia. Wzięłam głęboki wdech, obserwując jej każdy ruch. Kiedy rudowłosa złapała za klamkę i miała wyjść z mieszkania, coś we mnie pękło. 

- Poczekaj, Caroline - podeszłam do dziewczyny, która odwróciła się w moją stronę. Zarzuciłam swoje włosy do tyłu i skrzyżowałam swoje ręce na klatce piersiowej, przyglądając się jej. 

- Pamiętaj, że zawsze możesz na nas liczyć - uśmiechnęłam się pocieszająco, co rudowłosa odwdzięczyła. Nie chciałam być na nią zła. W końcu przyszła tutaj wyjaśnić to całe... Nieporozumienie, które zaszło. 

- Jo, ja naprawdę nie chcę się mieszać w wasze życie. I tak już wystarczająco zepsułam samym przyjściem tutaj - zaśmiała się nerwowo. Podeszłam do niej i pogładziłam pokrzepiająco jej ramię, na co uśmiechnęła się pod nosem. 

𝑨𝑳𝑾𝑨𝒀𝑺 𝑨𝑵𝑫 𝑭𝑶𝑹𝑬𝑽𝑬𝑹 | 𝒅.𝒎. (18+)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz