~eleven~

1.4K 80 136
                                    

Josephine Wood
Przed tym, gdy Draco pojawił się w mojej sali, lekarz oznajmił mi, że będę musiała mieć dodatkowe badania, bo ogólne nie wyszły dobrze. Przeraziłam się tym, że nie chciał powiedzieć mi o co chodzi. 

- Na pewno nic nie potrzebujesz? - Draco wszedł do pomieszczenia, w którym leżałam na łóżku szpitalnym, będąc podpięta do kroplówki. Chłopak był u mnie całą noc, mimo ostrzeżeń pielęgniarek, że pójdą po ochronę. Jednak on, cóż... Chciał być przy mnie. 

- Draco, idź do domu - zaśmiałam się pod nosem, patrząc na blondyna, który siada na stołku obok mnie, z kubkiem gorącej kawy w dłoni. Niektóre kosmyki włosów opadały mu na czoło, przez co, co chwilę przeczesywał je dłonią. 

- Nie...

- Lily potrzebuje cię bardziej niż ja - nawiązałam z nim kontakt wzrokowy. Kiedy powiedziałam imię naszej córki, jego twarz złagodniała. Dziewczynka bardzo się do niego przywiązała. Będąc w otoczeniu naszych przyjaciół, nigdy nie będzie czuła się tak jak z nami. W końcu jesteśmy jej rodzicami i choć jeden z nas powinien przy niej być.

- Idź, prześpij się - uniosłam dłoń i pogładziłam jego policzek z uśmiechem na twarzy. Chłopak szybko ułożył swoją dłoń na mojej, przeciągając ją na swoje usta i składając na niej mały pocałunek. Zaśmiałam się, ponieważ zawsze tak robił i było to bardzo urocze. 

Kiedy Draco w końcu poszedł do domu, a ja chciałam zasnąć i odpocząć, od razu zabrano mnie na badania. 

~~~

- Przykro mi... - mężczyzna w białym fartuchu spojrzał na mnie z żalem w oczach i wyszedł, zostawiając mnie samą ze swoimi myślami. Kiedy drzwi zamknęły się, do moich oczu podeszły łzy. Rozchyliłam swoje wargi, przez które uciekło ciche sapnięcie. Jednak kiedy zrozumiałam, że za niedługo przyjdzie Draco, a ja wtedy będę mogła wyjść do domu, nie pozwoliłam łzom spłynąć po moich policzkach. Przetarłam jedynie twarz dłońmi i sięgnęłam po butelkę wody, która leżała na białym stoliku obok. 

Byłam w ogromnym szoku i nie mogłam w dalszym ciągu uwierzyć w to, co usłyszałam. A dowiedziałam się, że jestem chora... Śmiertelnie. Po tym, gdy lekarz oznajmił mi, że jestem nieuleczalnie chora i niestety nie jest w stanie nic z tym zrobić, wyłączyłam swoje myślenie i pogrążyłam się w swoich myślach. 

Co się stanie, kiedy umrę? Nie mogę... Nie chcę zostawać Draco i Lily samych. Chcę z nimi być, widzieć jak moja jedyna córka dorasta, idzie do szkoły, poznaje swoich pierwszych przyjaciół, wychodzi na randki, przeżywa swoje pierwsze rozstania. Chcę być przy niej w tych dobrych i złych momentach życia, tak samo jak przy Draco. 

A teraz leżę na łóżku szpitalnym i nie wiem ile zostało mi czasu. Jednak nie chciałam o tym nikomu mówić. Jeżeli właśnie teraz mijają ostatnie minuty, godziny, dni, tygodnie mojego życia, chciałabym przeżyć je normalnie. Nie chcę, aby traktowano mnie jak porcelanową lalkę, którą przez choćby jedno dotknięcie można zepsuć. Chcę, żeby było normalnie. Jak przedtem.

~~~

Weszłam po kamiennych schodach na górę, trzymając jedną dłoń na poręczy. Brałam głębokie wdechy, ponieważ byłam jeszcze trochę osłabiona, a nie chciałam, żeby Draco wnosił mnie na rękach, na górę. Tak jak powiedziałam... Chcę żyć normalnie. 

Kiedy otworzyłam drzwi do mieszkania, wszyscy, którzy siedzieli na kanapie, podnieśli się i szeroko uśmiechnęli na mój widok. 

- Wszystkiego najlepszego! - krzyknęła Luna, a na mojej twarzy uformował się... Szok. Przez to wszystko zapomniałam, że dzisiaj mam swoje dwudzieste urodziny. 

- Dziękuję... - mruknęłam, kiedy Draco złapał mnie za nadgarstek i pociągnął w stronę szklanego stołu. Z małym uśmiechem na ustach wzięłam na swoje ręce Lily, która zaczęła się śmiać. Również zaśmiałam się pod nosem i złożyłam na jej policzku mały pocałunek. Wtedy Blaise wziął do swoich dłoni tort, na którym było kilka palących się świeczek.

- Pomyśl życzenie - Astoria położyła dłoń na moim ramieniu, pocierając je. Przytaknęłam i zagryzłam policzek od wewnętrznej części. Przymknęłam na chwilę swoje powieki i pomyślałam życzenie.

- Chcę być już na zawsze przy Draco i Lily - pomyślałam i zdmuchnęłam wszystkie świeczki, które pod wpływem powietrza z moich płuc, zgasły. Uśmiechnęłam się pod nosem, obdarzając nim każdego po kolei. 

Kiedy już wszyscy usiedliśmy na długiej kanapie i zabraliśmy się do jedzenia pysznego tortu, który zrobiła Luna, czekałam tylko na to, kiedy padnie pytanie, którego się obawiałam. Nie chciałam słuchać pytań Czy wszystko dobrze?, Co się stało?

- Jo, j-jesteś w ciąży? - Astoria zwróciła się do mnie. Wytrzeszczyłam swoje oczy, nie wiedząc co mam na to odpowiedzieć. Spojrzałam na Draco, którego twarz zbladła. Przełknęłam ciężko ślinę, wracając wzrokiem do brunetki. 

- Nie, nie... - pokręciłam przecząco głową, nabierając na łyżeczkę trochę wypieku i karmiąc nim Lily, której tort bardzo smakował. Dziewczyna przytaknęła i widząc moją niechęć do rozmowy, przestała pytać. Jednak Luna nie zrozumiała.

- Co się stało, Jo? - jej kojący głos dotarł do moich uszu. Ściągnęłam ze sobą brwi, nie wiedząc co mam na to odpowiedzieć. 

-Nic, Luna. Wszystko jest w jak najlepszym porządku, tylko po prostu... To przez ten cały stres i w ogóle - zaśmiałam się pod nosem i wróciłam do karmienia dziewczynki, która ubrana była w luźną, zieloną sukienkę. 

Kiedy sytuacja zrobiła się bardzo napięta, Blaise starał się rozluźnić atmosferę, zaczynając opowiadać o tym, jak będzie wyglądał jego ślub z Luną. Wtedy każdy zamienił się w słuch i uważnie przysłuchiwał się temu, jaki ich ślub będzie magiczny. 

Będzie w kolorach czerni, z dodatkami niebieskiego i srebrnego. Luna będzie miała piękną, błękitną suknię, która będzie się za nią sunąć, a Blaise na sobie będzie miał czarny garnitur z srebrnymi dodatkami. Sala cała udekorowana będzie tymi samymi kolorami, a gdy zrobi się ciemniej, w rogach sali i na długich stołach pojawią się lampiony, a w nich ogień będzie palił się na niebiesko. To wszystko stworzy magiczną atmosferę. 

Gdy porozmawialiśmy i Blaise z Luną opuścili moje mieszkanie, Astoria zaproponowała, że uśpi Lily, a ja będę mogła spokojnie wziąć prysznic. Dlatego skorzystałam z propozycji dziewczyny i już po chwili weszłam pod prysznic, a gorąca woda zaczęła otulać moje ciało. Odchyliłam swoją głowę do tyłu i pozwoliłam aby krople wody mieszały się z moimi łzami. 

Nawet woda już nie mogła zmyć moich zmartwień i problemów, które miałam. Nie mogła zmyć ze mnie tej pieprzonej niepewności i stresu, który się we mnie tlił. Czułam, że jestem w jebanej kropce z której nie mam innego wyjścia, niż czekanie na to, kiedy w końcu umrę. 

Jednak nie chcę przez to tracić radości z życia. Chcę dalej cieszyć się każdym dniem spędzonym w towarzystwie moich wspaniałych przyjaciół, chłopaka i córki. Tylko jeśli nie przestanę przejmować się tym wyrokiem, którego nie mogę zmienić, nie osiągnę tego. Muszę się ogarnąć i robić co wszystko co w mojej mocy, żeby wrócić do normalności. 

~~~
:((((

𝑨𝑳𝑾𝑨𝒀𝑺 𝑨𝑵𝑫 𝑭𝑶𝑹𝑬𝑽𝑬𝑹 | 𝒅.𝒎. (18+)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz