Siedziałam na puchowym dywanie razem z Hades'em i Ateną, czyli pieskiem, którego postanowiliśmy przygarnąć do siebie. Wyglądał na bardzo zaniedbanego, więc Draco i ja chcieliśmy się nim zaopiekować. Poza tym Lily zdążyła go już na tyle polubić, że nie byłabym wstanie oddać go do schroniska.
Podczas, gdy bawiłam się ze zwierzątkami, w domu rozległo się pukanie do drzwi. Ostrożnie położyłam Atenę na białym dywanie, wstając na równe nogi i podchodząc do drzwi w przedpokoju. Przekręciłam klamkę i z małym uśmiechem na ustach otworzyłam drzwi. Gdy zobaczyłam Will'a, stojącego w drzwiach z bukietem róż, moja mina zrzedła.
- C-co ty tu robisz? - wytrzeszczyłam swoje oczy, cofając się do tyłu. Wtedy brunet z ciepłym uśmiechem wszedł do mieszkania, zamykając za sobą drzwi. Zmierzył mnie swoim wzrokiem i wyminął, idąc w głąb mieszkania. Wtedy ściągnęłam ze sobą brwi, otrząsając się z szoku, jaki u mnie wywołał samym zjawieniem się tutaj.
- Jeśli mamy wziąć ze sobą ślub...
- Co? - prychnęłam z niedowierzaniem, przekraczając próg salonu. Skrzyżowałam swoje ręce na klatce piersiowej, podchodząc bliżej mężczyzny, który dumnie wypiął swoją klatkę piersiową, unosząc tym samym swoją głowę do góry. W duchu cieszyłam się, że nie ma tutaj Draco, bo ta cała sytuacja by się źle skończyła.
- Cóż, za kilka miesięcy mamy się pobrać, Josephine'a - wzruszył ramionami, rozglądając się po mieszkaniu. Zaśmiałam się pod nosem, opuszczając swój wzrok na drewnianą podłogę. Dalej nie mogłam uwierzyć w to, że moja matka nie dawała za wygraną i... Zaplanowała mi życie. Jednak ja również nie chciałam się szybko poddać i przyjąć wolę, którą narzuciła mi Elizabeth.
- Will, nie rozumiem dlaczego to robisz - westchnęłam, unosząc swój wzrok na postawnego bruneta, który w dalszym ciągu trzymał w swoich dłoniach kwiaty, których nie miałam zamiaru przyjąć. Jedyne czego chciałam to było to, aby opuścił moje mieszkanie, bo jeżeli zaraz wpadnie tu Draco, sam się go stąd pozbędzie.
- Ja nie rozumiem dlaczego ty tego nie chcesz - uśmiechnął się zalotnie, podchodząc do mnie. Skrzywiłam się, robiąc krok do tyłu. Will zaśmiał się pod nosem, kręcąc głową.
- Wyjdź z mojego mieszkania - powiedziałam stanowczo, unosząc swoją głowę. Brunet uniósł jedną brew do góry, na co posłałam mu krótki uśmiech, kierując się w stronę drzwi.
- Nie zamierzam odpuścić - rzucił, kiedy odwróciłam się w jego stronę. Moje wargi rozchyliły się, a przez nie uciekło ciche sapnięcie. Nie miałam sił się z nim kłócić i najchętniej co bym teraz zrobiła, to wyszła z mieszkania i trzasnęła drzwiami. Jego obecność tutaj mnie męczyła.
- Zostaw mnie i moją rodzinę - przewróciłam oczami, podchodząc w jego stronę, aby złapać go za ramię i wyprowadzić z mojego mieszkania. Jednak kiedy uniosłam dłoń, ten szybko za nią złapał, przyciągając do siebie. Wtedy nie wiedziałam czy mam płakać, czy mam się śmiać z tego jak żałosna była ta sytuacja.
- My stwórzmy rodzinę Jo. Zapewnię ci to, czego będziesz tylko chciała - uśmiechnął się, przyciągając mnie jeszcze bliżej siebie. Wolną dłoń ułożył na moim biodrze, przez co się spięłam. Wzięłam głęboki wdech, układając swoje dłonie na jego barkach, po to, aby go od siebie odepchnąć. Jednak ten stał jak wmurowany, nie chcąc się ruszyć.
- Wyjdź stąd - warknęłam, patrząc prosto w jego zielone oczy. Will uśmiechnął się, kręcąc przecząco głową. Odłożył kwiaty na szklany stolik, ujmując moją dłoń w swoją. Zaczął się uważnie przyglądać pierścionkowi na moim palcu. Przyglądał się pierścionkowi zaręczynowemu, który dał mi Draco. To właśnie sprawiało, że byłam jego i nigdy nie zamierzałam być Will'a.
- Josephine'a...
- Nie słyszałeś? - do salonu wszedł Draco, któremu klatka piersiowa szybko unosiła się i równie szybko opadała. Był bardzo zdenerwowany, dlatego szybko chciałam odejść od Will'a, który mocno mnie przy sobie trzymał.
- Malfoy, nie wtrącaj się - brunet parsknął pod nosem, przyciągając mnie jeszcze bliżej siebie. Wtedy nie wytrzymałam i uniosłam swoja dłoń do góry, uderzając nią mężczyznę w twarz.
- Przestań! Przestań... - powiedziałam trochę ciszej, odchodząc do Will'a, który mnie puścił. Musiałam się trochę uspokoić, bo z nerwów moje całe ciało zaczęło się trząść, dlatego wyminęłam Draco, kierując się w stronę drzwi, które szybko otworzyłam, a wychodząc głośno nimi trzasnęłam. Schowałam swoją twarz w dłonie, idąc w kierunku schodów, aby udać się do pobliskiego parku, w celu ochłonięcia.
Cieszyłam się, że Luna i Blaise zaproponowali, że wezmą do siebie Lily na cały dzień. Mogłam trochę odpocząć i przemyśleć sobie parę spraw, jak na przykład tą z Will'em i moją matką, którzy dosłownie chcą rozpierdolić mi życie.
Gdy tylko usiadłam na drewnianej ławce naprzeciwko małego stawku, wzięłam głęboki wdech, przyciągając do siebie nogi. Oparłam swój podbródek na kolanach, patrząc się przed siebie. Przymknęłam na chwilę swoje oczy, a wtedy poczułam obok siebie ruch.
Był to Draco, który patrzył się na mnie zdenerwowanym, ale i zmartwionym wzrokiem. Gdy wróciłam wtedy do domu, nie powiedziałam mu o tym, co działo się na spotkaniu z moją matką. Wiem, że był zdezorientowany tą całą sytuacją, dlatego postanowiłam mu to wszystko wyjaśnić.
- Moja matka chcę żebym za niego wyszła... - rzuciłam po chwili, zagryzając dolną wargę. Widziałam jak blondyn zaciska mocno szczękę, odwracając swoją głowę w stronę wody. Nie miałam pojęcia co teraz myśli, a może po prostu nie chciałam wiedzieć co on o tym myśli.
Mogłam się domyślić, że to również przerasta go tak samo jak mnie. W końcu w każdej chwili może mnie stracić, jednak nie chodzi tu o chorobę, a o moją matkę, która koniec końców postawi na swoim, nawet przy użyciu czarów. Jednak ja nie chcę do tego dopuścić i nie dopuszczę. Razem z Draco stworzyliśmy wspaniałą rodzinę, a jakiś Will nie może tego wszystkiego zepsuć.
- Powiedz coś - mruknęłam, spoglądając na Draco, który siedział z obojętną miną, wpatrując się przed siebie. Jednak on przejechał dłonią po swojej twarzy i wstał, rzucając mi krótkie spojrzenie.
- Pójdę po Lily... - powiedział cicho, odchodząc ode mnie. Kiedy wstałam, aby za nim pójść, moje nogi postanowiły stać w miejscu, przez co zrezygnowana uderzyłam dłońmi o uda, odchylając swoją głowę do tyłu. Wypuściłam ciche westchnięcie i po chwili ruszyłam w stronę mieszkania.
Widziałam po Draco, że nie był na mnie zły, a bardzo zmieszany tą całą sytuacją. Nie dziwię mu się. W końcu Elizabeth zrobi wszystko, aby rozdzielić mnie z Draco. To wszystko było takie... Popieprzone.
~~~
Jej matka jest bardziej jebnięta niż wam się wydaje, ale wszystkiego dowiecie się w kolejnych rozdziałach XD
CZYTASZ
𝑨𝑳𝑾𝑨𝒀𝑺 𝑨𝑵𝑫 𝑭𝑶𝑹𝑬𝑽𝑬𝑹 | 𝒅.𝒎. (18+)
Fanfic''𝑲𝒐𝒄𝒉𝒂ł𝒆𝒎 𝒄𝒊𝒆 𝒊 𝒛𝒂𝒘𝒔𝒛𝒆 𝒃𝒆𝒅𝒆. 𝑪𝒊𝒆𝒃𝒊𝒆 𝒊 𝒏𝒂𝒔𝒛𝒂 𝒑𝒓𝒛𝒆𝒑𝒊𝒆𝒌𝒏𝒂 𝒄𝒐𝒓𝒆𝒄𝒛𝒌𝒆'' Druga część relacji Josephine Wood i Draco Malfoy'a, która została wystawiona na ponowną próbę - na kolejne dwa lata. Czy po wielk...