Kilka dni temu byłam w szpitalu, aby zrobić wyniki. Nie mogłam od razu dostać wyniku, ponieważ musiały być one szczegółowe. W końcu tu chodzi o moje życie.
Razem z Draco postanowiliśmy, że odbierzemy je razem i razem oznajmimy wszystkim ten wynik. Bałam się tego momentu, ale kiedyś musieli się o tym dowiedzieć. O ciąży również nie wiedzieli. Nie powiedziałam tego nawet Astorii, która miała pewne podejrzenia.
Draco również zaproponował mi pewną propozycję. Była ona dla mnie stresująca, jednak chciałam ją przemyśleć. Tak więc chodzi o to, że blondyn chciał zorganizować kolację, na którą zaprosiłby naszych rodziców i przyjaciół. Zdziwiło mnie to, że chciał zaprosić również swoich rodziców, z którymi nie miał kontaktu od czasu swojej ucieczki. Dlatego boję się, że atmosfera będzie bardzo napięta, że może skończyć się to nawet kłótnią.
Kiedy po porze obiadowej zostawiłam Lily na rękach Luny, udałam się z Draco do szpitala. Po drodze cały czas nerwowo ściskałam jego nadgarstek swoją dłonią, przez co cicho śmiał się pod nosem. Mi do śmiechu nie było.
Przed szpitalem moje nogi zmiękły i miały się poddać. Postawiłam nogę na pierwszym schodku, jednak Draco zatrzymał mnie przed pójściem dalej. Odwróciłam się do tyłu i spojrzałam na niego niezrozumiale. Chłopak ułożył swoje dłonie na moich biodrach i podszedł bliżej mnie, opierając swoje czoło o moje.
- Będzie dobrze, Jo - wyszeptał, zakładając pasmo moich włosów za ucho. Uśmiechnęłam się pod nosem, patrząc prosto w jego szare tęczówki. Draco pocałował czubek mojej głowy i potarł swoimi dłońmi moje ramiona.
- Chodźmy - przełknęłam ciężko ślinę i zaczęłam powoli wchodzić po betonowych schodkach. Po chwili oboje przeszliśmy przez duże, szklane drzwi, udając się na pierwsze piętro. Myślałam, że będę mogła szybko wyjść i odebrać wynik, jednak kiedy w poczekalni zobaczyłam z dziesięć osób, zrezygnowana opadłam na zielone krzesełko i nerwowo wyczekiwałam, aż przyjdzie moja kolej.
- Spokojnie, Jo - Draco usiadł obok mnie i złapał za moją dłoń, splatając swoje palce z moimi. Westchnęłam i oparłam swoją głowę o jego ramię, przymykając oczy.
Po prawie godzinie w końcu nadeszła moja kolej. Posłałam znaczące spojrzenie dla Draco i wstałam, niepewnie podchodząc do uchylonych drzwi gabinetu. Powoli do niego weszłam i zamknęłam za sobą drzwi. Podeszłam do białego krzesła, na którym usiadłam.
- Niestety nic się nie zmieniło... - lekarz założył na swój nos okulary, dokładnie przyglądając się dokumentacji w swoich dłoniach. Ciężko przełknęłam ślinę, opuszczając swój wzrok na swoje dłonie, które miałam splecione ze sobą.
- Badania wykryły również ciążę - zaznaczył, a ja jedynie lekko przytaknęłam, wiedząc o tym fakcie już wcześniej. Kiedy usłyszałam jak położył teczkę na biurko, spojrzałam na mężczyznę, który nad czymś rozmyślał.
- Jednak muszę panią zmartwić, bo będzie pani ciężko znosiła tą ciążę, ze względu na chorobę. Ale oczywiście zależy to od organizmu, który będziemy kontrolować - zdjął swoje okulary, nie spuszczając ze mnie wzroku. Kiedy wypowiadał te słowa, moja powieka nawet nie drgnęła. Poczułam ciężar jaki na mnie spadł. Choć jeszcze nikt nie wie jak będę znosić te miesiące, liczyłam na najgorsze.
- Poronienie też będzie możliwe? - zapytałam, chcąc uzyskać jak najwięcej odpowiedzi na pytanie. Doktor ponownie spojrzał w papiery, uważnie się im przyglądając.
- Tak jak mówiłem, wszystko zależy od tego jak będzie znosił to pani organizm - smutno się uśmiechnął i podał mi teczkę. Niepewnie wzięłam ją w swoje dłonie, a mężczyzna wstał, odchodząc od biurka.
- Na razie trzyma się dobrze, ale wszystko się jeszcze okażę - rzucił po chwili. Zrezygnowana wstałam i wzięłam głęboki oddech, zaczynając kierować się w stronę wyjścia z gabinetu.
- Dziękuję, do widzenia - powiedziałam cicho i opuściłam pomieszczenie, podchodząc do Draco. Wtedy blondyn wstał i czekał na to, co powiem.
- Na razie wszystko jest dobrze - mruknęłam, unikając jego spojrzenia. Czułam się przytłoczona tymi wszystkimi wiadomościami. Chciałabym urodzić zdrowe dziecko, a nie mogę otrzymać odpowiedzi na to, czy to możliwe.
Całą drogę przeszliśmy w milczeniu. Nie miałam ochoty na rozmowę, a tym bardziej na jakiekolwiek wyjaśnienia. To, że na razie jest dobrze, powinno starczyć.
Kiedy wróciliśmy do mieszkania, zastaliśmy w nim rozbawionych przyjaciół. Gdy zobaczyli mnie i Draco, z ich twarzy od razu zszedł uśmiech. Wzruszyłam ramionami i podeszłam do nich, wyciągając przed siebie teczkę ze swoimi wynikami. Spojrzeli na mnie z zaciekawieniem, na co odchyliłam głowę do tyłu i uśmiechnęłam się, mrugając powiekami, aby moje łzy się cofnęły.
- Jestem w ciąży - zaśmiałam się, kiedy wróciłam do nich swoim wzrokiem, a po moim policzku spłynęła łza. Astoria pisnęła, budząc przy tym Hades'a, który spał za nią na kanapie.
- Ale jestem chora - nie byłam szczęśliwa z faktu, że ucieszyli się przedwcześnie. Otarłam swój policzek wierzchem dłoni, podchodząc do Luny i zabierając od niej uśmiechniętą Lily, która zaśmiała się, kiedy wzięłam ją na swoje ręce.
- Wyzdrowiejesz...
- Ta choroba jest nieuleczalna, Blaise - posłałam mu słaby uśmiech, robiąc krok w tył. Czarnoskóry złapał się za kark, odchylając głowę do tyłu. Wtedy Luna podeszła do mnie, układając swoją dłoń na moim ramieniu, a Astoria usiadła na kanapie, chowając twarz w dłonie.
- Wszyscy sprawimy, aby ten czas był dla ciebie najlepszy - blondynka uśmiechnęła się do mnie, a jej spokojny ton głosu również uspokoił mnie. Z łagodnym wyrazem twarzy przytuliłam ją jedną dłonią do siebie, a następnie wyminęłam, idąc w stronę Astorii. Usiadłam obok brunetki i ze śmiechem szturchnęłam ją w ramię.
- Nie załamuj się, Ast - rzuciłam z chichotem w głosie. Dziewczyna spojrzała na mnie z powagą, jednak ja dalej starałam się ją rozśmieszyć.
~~~
Kiedy wszyscy wrócili do siebie, Astoria zasnęła na kanapie, a ja leżałam z Draco na łóżku, wpatrując się pusto w sufit. Nie wiedziałam o czym mam myśleć. Nie mogłam w ogóle zebrać swoich myśli.
Kątem oka mogłam dostrzec jak blondyn obok mnie przekręca się na prawy bok, układając swoją dłoń na mojej tali. Po chwili zawisł nade mną i włożył swoje dłonie pod moją koszulkę, którą ze mnie zdjął, pozostawiając mnie w samych majtkach. Zdziwiło mnie to i wcale tego nie ukrywałam.
Draco nie zwracając uwagi na mój pytający wyraz twarzy, zaczął składać pocałunki na mojej szyi, schodząc w dół. Zatrzymał się na moich piersiach, których sutki zaczął ssać i przygryzać. Wtedy moje wargi rozchyliły się, z pomiędzy których uciekło sapnięcie. Odchyliłam swoją głowę do tyłu, zatapiając swoje palce w jego blond włosach.
Po chwili zaczął robić mokrą ścieżkę swoimi pocałunkami do mojego brzucha, do którego przytulił swój policzek. Zaśmiałam się cicho, zaczynając przeczesywać swoimi palcami jego miękkie włosy.
- Chciałbym stąd wyjechać - mruknął pod nosem, kiedy nakryłam nas kocem. Wspiął się minimalnie do góry, wtulając się w moje nagie piersi, które co jakiś czas delikatnie całował. Nie przeszkadzało mi to, wręcz przeciwnie. Było to uczucie, które wywoływało motylki w moim brzuchu.
- Chciałbym pokazać ci Francję... - uniósł swoją głowę do góry, znajdując swoim wzrokiem mój. Uśmiechnęłam się i ułożyłam swoje dłonie na jego policzkach, przyciągając go bliżej siebie. Złączyłam nasze usta w czułym pocałunku, przenosząc swoje dłonie na jego kark.
- Obiecuję, że kiedyś ci ją pokażę - zapewnił mnie, odrywając się ode mnie. Przytaknęłam, analizując swoim wzrokiem jego idealną twarz. Chłopak ponownie pochylił się nade mną, muskając swoimi wargami moje.
- Jeśli nie mi, pokażesz ją naszym dzieciom...
~~~
Niedługo sprawy ZNÓW się skomplikują, bo ja ZNÓW coś wymyśliłam... Jeez, już chcę przestać wymyślać złe rzeczy XD
![](https://img.wattpad.com/cover/264552483-288-k339690.jpg)
CZYTASZ
𝑨𝑳𝑾𝑨𝒀𝑺 𝑨𝑵𝑫 𝑭𝑶𝑹𝑬𝑽𝑬𝑹 | 𝒅.𝒎. (18+)
Hayran Kurgu''𝑲𝒐𝒄𝒉𝒂ł𝒆𝒎 𝒄𝒊𝒆 𝒊 𝒛𝒂𝒘𝒔𝒛𝒆 𝒃𝒆𝒅𝒆. 𝑪𝒊𝒆𝒃𝒊𝒆 𝒊 𝒏𝒂𝒔𝒛𝒂 𝒑𝒓𝒛𝒆𝒑𝒊𝒆𝒌𝒏𝒂 𝒄𝒐𝒓𝒆𝒄𝒛𝒌𝒆'' Druga część relacji Josephine Wood i Draco Malfoy'a, która została wystawiona na ponowną próbę - na kolejne dwa lata. Czy po wielk...