Rozdział 6.

13.8K 814 82
                                    

Harry zniknął na cały dzień więc miałam spokój, nie musiałam na niego patrzeć i się denerwować co dla mnie było szczególnie niewskazane. 

Przez całe przedpołudnie siedziałam nad pracą, którą powinnam skończyć już kilka dni temu. Nie potrzebowałam pieniędzy, miałam ich pod dostatkiem na całkiem przyzwoite życie. Konto moje i Harrego było naprawdę pokaźne i wcale nie miałam wyrzutów sumienia, że je opróżniłam, kiedy uciekałam. A po za tym pierścionek zaręczynowy, który mi podarował kosztował ponad pół miliona więc pieniędzy naprawdę mi nie brakuje. 

Pracuje bo lubię to robić, nie chcę tylko snuć się po domu i nudzić się całymi dniami. Chce robić coś pożytecznego i co sprawia mi przyjemność, a redagowanie tekstów właśnie sprawia mi przyjemność. 

Potem przez jakiś czas rozpakowywałam pudla, ale nie dalej jak po pół godziny dostałam okropniej zadyszki i postanowiłam przerwać i trochę odpocząć. W miedzy czasie zadzwoniła Gina z informacją, że zaraz u mnie będzie i oczekuje szczegółowego raportu z mojego pół rocznego życia po ucieczce. Przed wczoraj, kiedy się przeprowadzałam przy chłopach nie bardzo miałam okazje z nią swobodnie porozmawiać, więc tym bardziej cieszyłam się, że przyjedzie do mnie. 

- Kupiłam Ci zestaw  w McDonald's i kubełek w KFC, plus szejka czekoladowego i dwa pudelka lodów z pączkami-powiedziała na powitanie a na znak, że mówi prawdę za jej plecami pojawił się jej ochroniarz Joshua i potrząsnął dwiema potężnymi sitakami, które trzymał w dłoni. Dobrze pamiętam tego osiłka bo mnie tez czasami pilnował kiedy wychodziłyśmy gdzieś razem z Giną. Uśmiechnęłam się do niego kiedy powiedział mi cześć i wpuściłam do mieszkania. Szybko postawił torebki na szafce i równie szybko ulotnił się z mieszkania mówiąc, że jest pod telefonem. 

Od razu poszłam do kuchni za pięknym zapachem niezdrowego żarcia, które się tam znajdowało. 

- Dzięki, umieram z głodu.

- Harry Cię nie karmi?-spytała wyjmując z pudelka pączka. 

- Nie musi-burknęłam- sama świetnie sobie radze. 

- Wow, spokojnie,nie chciałam Cię zdenerwować.

- To nie mówmy o nim..

- Nie pogodziliście się?

- Nie, i nigdy nie pogodzimy-odpowiedziałam i sięgnęłam torebkę z logo McDonald's. Poszłam do salonu i wygodnie rozłożyłam się na kanapie a Gina opadał obok mnie. 

- No to opowiadaj dlaczego do cholery zniknęłaś na pół roku i dlaczego do kurwy nędzniej do mnie nie zadzwoniłaś-nie krzaczyła tylko mówiła spokojnie zapewne nie chcąc mnie denerwować, ale jej oczy ciskały we mnie błyskawice-wiesz jak się o Ciebie bałam? Myślałam, że Cię porwali albo nie żyjesz.

- Przecież Harry dostał ode mnie list w którym napisałam mu, że nie mogę go poślubić i przepraszam...-skłamałam gładko, taką wersje ustaliliśmy wczoraj z Harrym i takiej wersji się trzymamy.

- Ale mogłaś zadzwonić napisać pieprzonego sms, a ty wypięłaś się na wszystkich, wypięłaś się na mnie-skończyła założyła ręce na biuście zrobiła obrażoną minę. Sprawa była poważna, dobrze znałam ten jej zacięty wyraz twarzy, tak łatwo nie odpuści...

- Gina nie gniewaj się na mnie-potarłam lekko jej ramie, ale szybko je wyrwała-przepraszam.

- Mam gdzieś twoje przeprosiny.

- Ale wczoraj jeszcze je przyjmowałaś.

- Bo Harry kazał mi być miłą, powiedział że mamy Cię nie denerwować.

- Czyli byliście mili bo wam kazał?

- Nie, oczywiście, że nie ale gdyby nie ona to pewnie bym Cię udusiła a Lou własnie zakopywał by twoje zwłoki.

- Nie możesz po prostu przyjąć moich przeprosin i być dla mnie miłą naprawdę?-spytałam robiąc maślane oczka. Nawet nie zauważyłam, że już wsunęłam niemal całe frytki. Będę wyglądać jak beczka kiedy urodzę maleństwo. 

- Nie po tym co zrobiłaś-spojrzała na mnie smutno-Lena dlaczego? Dlaczego uciekłaś i nie mów mi, że to z powodu ciąży bo nigdy w to nie uwierzę, Harry kocha dzieci a za sowim szalał by ze szczęścia...

Nikomu jeszcze nie opowiadałam o czasach liceum. Po pierwsze bo chciałam o tym zapomnieć a po drugie bo nie miałam komu o tym mówić, nigdy nie miałam takiej przyjaciółki jak Gina. Do tej pory jedynymi osobami którym się zwierzałam była moja mama i czasami psycholog albo psychiatra. Moje życie naprawdę było popieprzone. 

- Ok-westchnęłam głęboko-powiem Ci szczerą prawdę, ale obiecaj, że nikomu jej nie powtórzysz ok?-spytałam spokojnie chodź moje serce trochę przyspieszyło i zaczęłam się denerwować.

- Oczywiście, że nikomu nie powiem, jestem twoją przyjaciółką.

- Ok, więc zaczynamy....

Powiedziałam jej wszystko, od pierwszego dnia w szkole kiedy Harry zwrócił na mnie uwagę aż do zakończenia liceum, kiedy nawet na inauguracji musiał mnie upokorzyć. Opowiedziałam jej o wszystkich okropieństwach jakie mi zrobił. Jak mnie wyzywał, bił i poniżał na tle całej szkoły. Jak zamienił moje życie w istne piekło. Jak bałam się iść codziennie rano do szkoły i codziennie wracałam z płaczem. Kiedy mówiłam jej o próbach samobójczych zaczęła tak głośno płakać że musiałam przerwać i ją uspokoić. Wyrzuciłam z siebie wszystko, mówiłam o miesiącach terapii, o mojej mamie, która była dla mnie jedynym wsparciem o tym jak po zakończeniu liceum postanowiłam się zmienić, zdobyć i zemścić się na Harrym. Jak od początku planowałam ucieczkę. 

-...jedyne czego żałowałam-dodałam na samym końcu-to że musiałam Cię zostawić, jesteś dla mnie jak siostra której nigdy nie miałam, teraz mam na świecie tylko Ciebie.

- Och  Lena-wychlipała i objęła mnie tak mocno jak pozwalał na to mój stan-wiem że to nic nie zmieni ale cholernie mi przykro.

- Wiem mi też- zaśmiałam się wycierając pojedyncze łzy które spłynęły po moich policzkach.

- Zabiję go, jak Boga kocham, zabije go-wysyczała dalej mnie przytulając- urwę mu tego ponoć wielkiego kutasa i wrzucę na eBay-mimo łez parsknęłam śmiechem a ona po chwili dołączyła do mnie.

- Obiecałaś mi że nikomu nie powiesz-przypomniałam jej, kiedy już mnie puściła i w tej chwili wydmuchiwała swój nos. 

- Obiecałam i obietnicy dotrzymam-przytaknęła głową-ale mogę być dla niego niemiła prawda?-spytała unosząc jedną brew do góry. 

- Tego ci nie zabronię.

- Wiesz że wszyscy są na ciebie źli że to ty spowodowałaś załamanie Harrego?-spytała później kiedy zajadałam się kurczakiem, przegryzając go przy okazji pączkiem truskawkowym-chłopcy cała rodzina a nawet Modest, będą patrzeć na Ciebie jak by chcieli cię zabić.

- Mam to gdzieś-wzruszyłam ramionami-nie interesuje mnie co o mnie myślą, zostaje tu tylko do porodu, potem nie będę miała z nimi już kontaktu.

- A ze mną?

- Przecież będziesz matką chrzestną-odpowiedziałam uśmiechając się szeroko- i jesteś moją najważniejszą i najlepszą przyjaciółką. 

- No-przytknęła zadowolona-to rozumiem.

________________________________________________

Hej misiaki :* 

Jak wam leci weekend? Dziękuje za  wszystkie głosy i komentarza pod poprzednimi rozdziałami :* 

Co do Leny to wiem że jej nie lubicie za bardzo ale postawcie się na jej miejscu, dziewczyna przeszła piekło w liceum i musi trochę pomęczyć tego Harrego, a co z tego wyjdzie to się jeszcze okażę.

Kilka z was prosiło mnie o napisanie rozdziału w którym będzie opisane jak Harry traktował Lene w liceum. Powiem wam że nie jest to wcale takie łatwe do napisania, ale postaram się i być może niedługo taki rozdział się pojawi. 

no to tyle, miłego weekendu i do następnego :*

Never Yours || H.S.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz