Rozdział 17

93 4 2
                                    

-Nikodem! - przysięgam, że spale się ze wstydu przez niego. Nie dość, że wymusił na nas opowiedzenia wszystkiego , to jeszcze lapmi się jak jakiś walnięty.

- Oj już nie graj takiej cnotki. Pamiętajcie, że jak coś będę was krył- puścił Patrykowi oczko na co ten przewrócił oczami.
Siedzieliśmy na schodkach prowadzących na plażę. Były na tyle duże, że nie musieliśmy się przesuwać jak przechodzili ludzie. Ja z szatynem siedziałam wyżej. Natomiast blondyn  kilka schodków niżej. Nie wiedziałam jak mam się zachować. Jeszcze przed chwilą było świetnie, ale teraz nie wiedziałam co dalej. Jak to wszystko będzie  wyglądało i kto jeszcze się dowie. Jedno wiedziałam na pewno, a mianowicie ani Patrycja,  ani bliźniaki, ani dorośli nie mogli wiedzieć. Po prostu nie mogli. Nie zaakceptowali by tego. Po za tym sama nie wiedziałam co czuje. Rzeczywiście Patryk mi się podobał,  ale nie byłam pewna czy to jest coś więcej czy tylko zwykłe zauroczenie.

- Chyba powinniśmy już wracać- sprawca zamieszania w mojej głowie wstał pierwszy i podał rękę,  aby pomóc mi. Od razu ją przyjęłam i podniosłam swoje cztery litery, od razy otrzepałam też spodenki.

- A mi ktoś pomoże? - chciałam wyciągnąć już do niego pomocną dłoń,  ale Patryk mnie  powstrzymał. Sam wyciągnął do niego rękę.

- No proszę jaki z ciebie dobry przy...- nie zdążył do kończyć, bo ten "dobry przylaciel" zepchnął go ze schodków na piasek. Biedny Nikoś aż zrobił fikołka do tyłu.- Zabiję cię- wysyczał

- Wiejemy?- nie odpowiedział tylko pociągnął mnie. Uciekaliśmy przed wściekłym Nikodemem który był cały w piasku. I mimo że powinnam bać się teraz o swoje życie to śmiałam się razem z tym głupkiem.
Wbiegliśmy na jakiś pomost bez barierek. Właśnie wtedy zdaliśmy sobie sprawę , że nie mamy żadnej drogi ucieczki, a ten piaskowy potwór właśnie wyłaniał się zza krzaków .- Co teraz?- Patryk spojrzał się najpierw na mnie potem na wodę i już wiedziałam, że ten pomysł mi się nie spodoba.

- Zaufasz mi?- zapytał patrząc mi w oczy. Szybko zerknęłam na zbliżające zbliżające się potwora i z  powrotem na niego.

- Chyba nie mam wyboru...

- Złap się i trzymaj mocno- odwrócił się a ja złapałam go za szyję.- I nabierz powietrze.- Ledwo skończył mówić i wskoczył do wody. Zrobił to dosłownie w ostatniej  chwili, ponieważ Nikodem już prawie nas miał. Kiedy znaleźliśmy się w wodzie miałam ochotę puścić go i spróbować samej wypłynąć,  ale powstrzymałam się. Kiedy w końcu nasze głowy znajdowały się ponad wodą odwróciłam się i aż pisnęłam. Ten debil wskoczył na bombę  co poskutkowało ogromnym rozbryskiem wody.

- Szybciej! SZYBCIEJ!

- Spkojnie mała. Podsadzę cię na pomost.

- Mam was! Nie spierdolicie mi!- naprawdę nie wiem jakim cudem jeszcze nas nie dogonił. Patryk zrobił tak jak mówił, podsadził mnie na pomost, a sam z dzikim okrzykiem rzucił się w stronę blondyna. Zaczęli jakąś bitwę wodną, a ja aż przysiadłam, gdyż nie mogłam ustać ze śmiechu. Co chwilę jeden drugiego wpychał pod wodę, chlapał czy nie wiadomo co jeszcze robił, a ja siedziałam nie mogłam ze śmiechu.

- A tu co się odwala?- na początku zignorowałam go, ale kiedy się dosiadł i położył mi rękę na kolanie, zesztywniałam.- Nie bawisz się z nimi?

- Nie. Możesz zabrać rękę? Proszę...- spojrzałam blagalnie na niego, a potem na tych bawiących się w najlepsze.

- Aż tak bardzo ci to przeszkadza? - zbliżył się i mruknął? Bałam się kurwa, ale wiedziałam, że nikt mi na razie nie pomoże. Musiałam sama sobie poradzić. Po za tym nie moge wiecznie być boidupą. Gwałtownie wstałam i spojrzałam na niego z góry, wykorzystując tą chwilową przewagę.

- Przeszkadza i to bardzo, więc łaskawie  zabieraj się stąd.

- Jeszcze bardziej mnie kręcisz jak jesteś taka- wstał , a ja straciłam tą chwilową przewagę. Miałam ochotę cofnąć się i zawołać tamtych, ale stałam twardo w miejscu, założyłam ręce na piersi i utrzymywałam z nim kontakt wzrokowy.- Chodź księżniczko przejdziemy się gdzieś- zaczął się się do mnie zbliżać.

-Nie

- No dawaj

- Nie słyszałeś? - przede mną pojawili się Patryk z Nikodemem. Teraz byłam jeszcze pewniejsza. Stanąłam na równi z nimi i dalej nie spuszczałam oczu z jego twarzy.

- A wy co jej ochroniarze? - zakpił.

-Nie

- Rodzina.

Przybrany kuzynOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz