Rozdział 4

102 6 1
                                    

- No w końcu  jesteście, idźcie do Nikodema właśnie zamawia - powiedziała moja mama i wróciła do rozmowy z ojcem i wujkiem. Niko stał właśnie przy blacie i próbował bajerować starszą od nas laskę za kasą. Stanęliśmy przed menu z Natalą. Ja już po sekundzie wiedziałem co chcę zjeść, a ona  dalej przyglądała się wiszącej na ścianie tablicy.

- Dobra koniec tego miłego, dla mnie, na rachunek tego pana, hamburger i zapiekanka duża- powiedziałem wbijając się pomiędzy chłopaka a ladę. Kobieta za nią się tylko uśmiechnęła i zapisała coś na kartce. - Natala co chcesz?- podeszła do nas.

- Hamburger... I hot- dog - uśmiechnęła się. Kelnerka zerknęła na nią.

- Ale Pani wie, że porcje są duże?

- Domyśliłam się

- No tak jak ja stawiam to można bez ograniczeń? - udawał oburzonego Nikodem. Zerknąłem na młodą myśląc, że znowu się speszy, ale ona tylko spojrzała na niego i westchnęła.

- W takim razie na osobny paragon cztery cole, poproszę-- zapłacili i odeszliśmy od lady, aby zwolnić miejsce kolejnym klientom. - Może być taka rekompensata?-zapytała patrząc na Nikodema z uśmiechem. Komuś tu się humorek poprawił.

- Wiesz lepsze było by piwo...- walnąłem go z łokcia w bok -... Ale cola też dobra, tylko czemu cztery? Dla Patrycji jedna?

- Zapomniałeś chyba, że mam jeszcze brata- staliśmy tak jeszcze chwilę, aż kelnerka przyniosła nasze zamówienie. Wyszliśmy z budynku i podeszliśmy do stołu, gdzie siedziała reszta naszej rodzinki. Natala usiadła przy Wojtku i podała mu cole.

- Oo dziękuje!....  Mogę ? - zapytał patrząc na rodziców.

- Nie powinieneś pić coli na wieczór, ale dziś zrobimy wyjątek- powiedział ojciec, dzięki czemu twarz młodego rozpromieniła się.

-  A Patrycji nie wzięliście nic? - zapytała matka z wyrzutem. No tak Patrycja to jej kochana córeczka. Wszystko może, wszystko co chce ma. Ale mama przecież nikogo nie faworyzuje. Wogule.

- Sylwia, Patrycja już nie jest małą dziewczynką, aby wszystko jej pod nos podstawiać. Niech się uczy, że nie wszystko zawsze dostanie bez jakiegokolwiek wysiłku.

- Bartek ma trochę racji, za bardzo ją rozpieściliśmy. - ojciec był jedynym, który wytrzyma spojrzenie swojej  żony. Nawet dziadkowie czy Bartek wymiękali.
Oderwałem spojrzenie od tych starszych i spojrzałem w kierunku Natali i Wojtka, tak jak Niko. Dziewczyna pomagała młodemu rozpakować jego hot-doga, a potem wzięła swojego. Wojtek spojrzał zdziwiony na jej porcje.

- Ale jak ty tyle zjesz? Przecież jesteś taka chuda- wymieniłem spojrzenie z przyjacielem, bo też byłem ciekawy jak ona to wszystko zje.

- Wiesz co powiem ci  tak, jeśli dziwczyna jest głodna to zje bardzo dużo, a ja właśnie jestem głodna, nawet bardzo - młody wzruszył ramionami i zabrał się za jedzenie.

- Serio tyle zjesz? - zapytał podejrzliwie Niko.

- Tak, a co nie wierzysz?

- Właśnie nie. Mam propozycję

- Słucham - oparła głowę na rękach podpartych na stole.

- Jeśli to zjesz wszystko teraz to stawiam ci całą zgrzewkę coli. Stoi - wyciągnął rękę.

- Stoi- podała mu rękę przez stół - jesteś świadkiem Patryk - zaśmiałem się na jej słowa. Coś czułem, że Niko bedzię musiał się kupić jej tą cole, dodatkowo w tym  sklepiku wioskowym, gdzie jedna 2l butla kosztuje pięć złoty.- To smacznego.- zabrała się za hot doga, a my skupiliśmy się na hamburgerze.

- Doble co nie? - zapytałem z pełnymi ustami.

-Mega, a tobie jak.... - zaniemówił, a ja przestałem rzuć. Nam zostało jeszcze kilka gryzów i cała zapiekanka, a ta własnie opróżniła pół butelki coli i brała gryza burgera.

-Jednak Twoi rodzice niekłamali - zaśmiał się ojciec--masz niezły spust.

- Dzięki wujek, ale jestem po prostu głodna- odpowiedziała i wróciła do jedzenia, a Nikodem właśnie zaczął rozpaczać nad swoją kasą. Skończyliśmy jedzenie i zebraliśmy się z powrotem na ośrodek.

- Patryk, Natala chodźcie póki w miarę nie zrozumiałem swojej głupoty. - powiedział Niko, a z jego oczu można było wyczytać ten ból.

- Ale nie musisz kupować- zaczęła Natala- Nie znasz  mnie tak, aby znać moje możliwości, więc to było trochę nie fair.

- To ja mam propozycję: kupujemy na współe? - obydwójka kiwneła zgodnie głową. - Tato! Wojtek idzie z nami do sklepu!- wydarłem się, na co kiwnął głową, a młody podbiegł do nas. Weszliśmy po schodkach do małego sklepiku. Starsza Pani za ladą, nie wyglądała jak miła starsza pani, tylko jak taki trochę potwór z niezaciekawym wyrazem twarzy, aż młody schowała się za mnie i Nikodema, a Natala podeszła do lady.

- Dzień dobry - powiedziała. Nie widziałem jej twarzy, ale pewnie była teraz uśmiechnięta. Potwora zmierzyła ją wzrokiem i dopiero odpowiedziała

- Czy mogłabym poprosić zgrzewkę Coca-coli?- kasjerka zniknęła na zapleczu i po chwili wróciła dźwigając 6 dużych butelek. Postawiał ją nie na blacie i skasowała. My w tym czasie podeszliśmy bliżej.

- 31 złoty i 66 groszy - wyciągnąłem z kieszeni dychę tak samo jak Natala, a Nikodem szukał jeszcze dwójki. Kiedy mieliśmy całą sumę, podaliśmy kasjerce. Zabrałem zgrzewkę z lady z tekstem "reszty nie trzeba" i wyszliśmy, a  na odchodne najmłodsi powiedzieli tylko do widzenia. Wróciliśmy na ośrodek, gdzie do rodziców i Bartka dosiedli się sąsiedzi z domku obok. Weszliśmy do domku i postawiliśmy colę pod stołem

- O jednak macie coś dla mnie- rzuciła moja siostra, która oderwała się od telefonu.

- To jest Natalki. Jej nagroda - powiedziałem,a ta debilka spojrzała na nas, a potem na czerwonowłosą. Prychnęła i wróciła do telefonu. Natala w tym czasie grzebała coś w szafie.

- Patrycja nauczysz mnie teraz robić te kreski? - zapytała trzymając w ręku małą buteleczę.

- Tak już - Patrycja od razu podniosła swojej dupsko z łóżka i wyciągnęła że swojej torebki jakiś  pisak i   waciki oraz jakiś młyn do demakijażu. Wzięła jeszcze ze swojej kosmetyczki takie większe lusterko i postawiła je na stole. - Pokaże ci najpierw na sobie jak to zrobić eyelinerem w pisaku, bo tym w pędzelku jest ciężej- udawałem, że przeglądam telefon, ale tak na prawdę śledziłem poczynania dziewczyn. Patrycja tlumaczyła jej coś i pokazywała. Kiedy skończyła kreskę u siebie, dała pisak Natali aby ta spróbowała sama. Poprawiała ją co chwilę, aż w końcu w miarę skończyły

- Noo... muszę przyznać nie wyszło tak źle jak na pierwszy raz  - stwierdziła, przyglądając się, a Natala się zarumieniła delikatnie.

- Tak tylko weź to teraz odtwórz na drugiej stronie - westchnęła. Te dziewczyny to mają ciężko, że nie ma jakiś szablonów do tego, tylko się tak męczą.

- Przecież to nie jest pewnie takie trudne- Niko wstał z łóżka i zaczął przyglądać się tej buteleczce Natali. - co to?

- Eyeliner z pedzelkiem- wyjaśniła.

- Może spróbujesz skoro to takie łatwe? - zaproponowała moja siostra, a  ja się podniosłem, bo musiałem to zobaczyć. Nikodem próbujący robić kreski, kurwa żart jakiś. Jak Patrycja uczyła się dopiero robić kreski widziałem jej próby, po godzinie mogła siedzieć w łazience, a i tak jej nie wychodziły za ładne. Krzywe, pofalowane, nie czarne tylko szare. Śmiesznie wtedy wyglądała, a teraz mam okazję zobaczyć Nikodema w takim stanie.

- Okej, dajcie ten pedzelek, widziałem jak to robicie - spojrzeliśmy po sobie i całą trójką parsknęliśmy śmiechem.  To będzie piękne.

************

No to kolejny wleciał

Przybrany kuzynOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz