Rozdział 7

80 4 0
                                    

- To kto zaczyna? - zapytał Mikołaj i spojrzał po nas.

- Ja- powiedziała Patrycja i położyła pierwszą kartę. Zastanowiłam się chwilę i zagryzłam wargę. Wzięłam dwie dwójki i jedną ósemkę, i położyłam nominałami do podłogi.

- Trzy dwójki - widziałam, że Patryk mi się przygląda. Próbował wychwycić czy oszukałabym już na początku. Specjalnie zagryzłam wargę. W tej grze były trzy najważniejsze zasady:
1. Panuj nad swoim ciałem i wysyłaj błędne sygnały

2. Obserwuj przeciwników

3. Licz karty

Graliśmy na dwie talie, czyli każdego nominału było osiem kart, plus  Jokery zaliczane jako Asy. Jeśli Patrycja rzuciła już jedną dwójkę, a ja 2 zostało jeszcze pięć . Raczej nieprawdopodobne, ale nie niemożliwe, aby ktoś miał wszystkie pięć. Wtedy mógłby mnie przejrzeć. Po mnie rzucił Daniel. Tak samo jak jak trzy dwójki, potem Mikołaj chyba nie przemyślał ruchu, bo też rzucił trzy dwójki. Wszystkim wydało się to podejrzane, bo według kart na stole on powinien mieć jedną dwójkę, a rzucił trzy. Po chwili dopiero ogarnął co zrobił, ale Nikodem już sprawdzał karty. Pierwsza pokazała nam się dama, potem dwie dwójki.

- Skoro ty jednak miałeś dwie to ktoś wcześniej oszukał - stwierdził Patryk patrząc na mnie. Puściłam mu oczko. Już pewnie i tak się domyślił kto dał inną kartę. - To teraz ja... Czwórka - rzucił kartę na podłogę.

- Trzy piątki - powiedział Wojtek i aż nazbyt się uśmiechał, co oznaczało, że zapewne oszukał, ale to dzieciak więc każdy udawał, że nie wie tego. Nikodem rzucił kolejne, potem Patrycja i w końcu ja. Teraz leciały siódemki mogłam zaryzykować i dać dwie siódemki i jedną trójkę, ale mogłam też być bezpieczna i rzucić pięć ósemek. Wybrałam tą drugą opcję. Wiedziałam, że mimo tego, że gramy na dwie talie, taka liczba wzbudzi podejrzenia.

- Sprawdzam-- powiedział Nikodem.

- Proszę bardzo - powiedziałam z uśmiechem. Zwątpił, ale aby nie  wyjść na mięczaka brnął w  to  dalej. Myślałam że mnie zabije, keidy musiał wziąść karty. Patrycja pozbyła się swoich trójek, tak jak ja.

Graliśmy bardzo długo aż doszliśmy do mojego ulubionego momentu.

- As
- As
- As
- As
- As
- As- mimo że każdy wiedział, że to już nie możliwe było, to każdy bał się sprawdzać. Taką pokaźną kupkę zabrać i zejść z niej jest ciężko. Zostały mi moje trzy Asy. Rzuciłam je, a Mikolaj bez zastanowienia sprawdził je. Nie mogłam z jego miny jak, zobaczył te piękne trzy karty. Zabrał całą kupkę.

- To ja już skończyłam-- ale oni mnie zaczęli bawić tymi minami.

- Przecież ty grać nie umiesz--zaczął Patryk.

- To wy tak założyliście, ja nic nie mówiłam- sięgnęłam po cole spod stołu. Wstałam i poszłam po szklanki do kuchni. Nie znalazłam siedmiu szklanek tylko 4. Zaniosłam do pokoju i nalałam do szklanek coli. Reszta właśnie kończyła rozgrywkę, a po chwili stwierdzili, że to nie ma sensu i zaczynamy od nowa. Tym razem zauważyłam, że Patryk zwraca na mnie szczególną uwagę, ponieważ jak odsłaniali karty okazało się że najwięcej ja oszukiwałam. Dorzucałam karty o innych numerach lub inną liczbę kary niż była dozwolona . Zaraz po mnie najwięcej oszukiwał Patryk. Więc założyliśmy taki mały sojusz. Ja nie sprawdzałam jego, on mnie. Dawaliśmy sobie znać jak ktoś według nas oszukiwał. W tej rozgrywce Patryk pierwszy pozbył się kart, a ja zaraz po nim. Reszta oprócz Wojtka miała po ładne kupki kart. Ja przysiadłam na łóżku razem z Patrykiem i obserwowaliśmy końcówkę gry.

- Kto by pomyślał, że  z ciebie taki oszust? - szturchnął mnie.

- W szkole pod koniec roku w to graliśmy, więc się nauczyłam. Potem grałam w to w domu z rodzicami i tak jakoś wyszło...

- Dobra koniec tego, to bez sensu! - Kto by pomyślał, że Nikodem taki nerwowy. Zerknęłam na telefon. To już 15 była.

- A wy co tu siedzicie?- Bartek zaglądnął do nas. - Słońce wyszło, na dwór wynocha. Dopiero teraz spojrzeliśmy na okno, rzeczywiście po porannym deszczu nie było śladu.

- Skoro przstało padać, to co wy na wyjście wieczorem? - zaproponował Mikołaj.

- Ale gdzie?

- Tutaj co tydzień jest organizowana taka niby impreza na powietrzu. Więc co wy na to by pójść? - tym razem gadał Daniel. Szczerze nie byłam dobrze nastawiona na to wyjście. Nie lubiłam takich wyjść, i próbowałam już wymyślić jakąś wymówkę, aby nie pójść. Chociaż w sumie może by było okej. W końcu nie była bym sama.

- Jeżeli rodzice pozwolą to ja jestem za- stwierdziła Patrycja.

Wujek z ciotką się zgodzili. Wymusili na Patryku i Nikodemie, że będą pilnować  mnie i jego siostry. Próbowałam cieszyć się na to, ale jakoś nie mogłam.  Mieliśmy iść na 20, a była 16. Patrycja stwierdziła, że ma okazje  by zrobić mnie na bóstwo. Więc najpierw wygoniła chłopaków z domku, zasłoniła okna i zaczęła się moja katorga. Najpierw grzebała mi w  torbie, po to aby znaleźć coś znośnego. Wzięła moje czarne jeansowe spodenki i stwierdziła, że żadna z moich bluzek się nie nadaje, więc dała mi jakąś swoją. Po tym jak ubrałam spodenki, bluzkę zostawiłam na koniec aby nie obsypało  się na nią nic. Najpierw zajęła się mną. Wyciągnęłam swoje kosmetyki, a ona swoje, których było kilka razy więcej niż moich. Ja dodatkowo miałam jeszcze moją lokówkę. Kiedy zobaczyłam, że ona chce mi dać podkład na twarz, aż się przeraziłam, mój makijaż ograniczałam do pudru, tuszu, kredki czarnej i błyszczyka.

- Ale Patrycja musimy to dawać, nie chce wyjść na tapeciare - zaczęłam się bronić.

- Dobra to zamiast z tego skorzystamy z korektora- zaczęła coś robić na mojej twarzy. Przypudrowała mnie trochę, dała rozświetlacz nad ustami i trochę na kościach policzkowych.

- Nie wiem jak ty, ale ja się bardzo cieszę, na to wyjscie.

- Ja też w sumie - skłamałam

- Mikołaj padnie jak  cię zobaczy

- Dlaczego miałby paść?

- Bo mi się wydaje, że ma coś do ciebie. Co chwilę na ciebie zerka

- Wymyślasz. Lepiej powiedz jak tam z Danielem.

- Zobaczymy, teraz mam okazję się zbliżyć do niego i zamierzam ją wykorzystać.

- I co dalej?

- Jak to co? Będzie fajnie do końca naszego pobytu, a potem adios

- Nie zakochasz się?

- Ojeju, takie uczucie jest tak nazywane przez nieśmiałych, a tak na prawdę to zwykłe pożądanie. Będzie miło, ale się skończy jak wszystko. Więc pamiętaj tylko zabawa, bez większego zaangażowania bo będziesz cierpieć skarbie. Skończyłam. Możesz zobaczyć- spojrzałam w lusterko. Wyglądałam łał. Ładne kreski, podkreślały moje oczy. A rozświetlacz tworzył nisamowity efekt. - Teraz sobie sama zrob rzęsy i dolną linię i kręć włosy. Ja w tym czasie się pomaluje i wyprostuje swoje kłaki.

Kiedy skończyłyśmy dopełniłyśmy nasze wizerunki resztą garderoby. Patrycja pożyczyła mi czarną bluzkę na ramiączkach, która była obcisła na piersiach, ale nizej przechodziła w falbankę. Było widać bardzo wyraźnie mój brzuch i talię. Na nogj założyłam czarne trampki na koturnie wewnątrz buta i byłam gotowa do wyjścia. O dziwo nie czułam się źle w tych ciuchach i z tym makijażem.
Patrycja miał proste włosy. Obcisłe jeansy z dziurami i perełkami, bardzo krótką, czerwoną bluzke na cienutkich ramiączkach i pod to założyła stanik z takimi tasiemkami na krzyż.

- Gotowe już? Usłyszeliśmy krzyk i walenie w drzwi Nikodema.

- Idziemy?

- Tak - odpowiedziałam wiedząc, że bardziej pewna już nie będę.

Przybrany kuzynOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz