|na wyspie|
– Tato?
To musiał być sen albo halucynacje spowodowane zmęczeniem psychicznym. Ile mogłem jeszcze unieść tego gówna, zanim wrócę do domu? Miałem ochotę wrócić na plażę i spytać Zoe, czy jest ze mnie dumna, że wreszcie porozmawiałem z Danem. A fakt, że jego odpowiedź mnie nie pocieszała, jakoś był małoistotny. Jak wszystko.
– Synu, jestem.
Może to mi się już świat kołysał, nogi chwiały, ale odniosłem wrażenie, jakby to tata nami delikatnie bujał. Zupełnie jak za czasów dzieciństwa, gdy to bardzo wściekły cisnąłem drogimi skrzypcami, rozpłakałem się – z powodu ich zniszczenia i mojej słabizny w graniu – a on po prostu podszedł i zaczął mnie uspokajać. Co tam skrzypce, powtarzał, ważne, że spróbowałeś. A za skrzypce oddasz, jak zarobisz pierwsze pieniądze. Oddałem, pamiętałem o tym i większą część wypłat z początku oddawałem tacie. Nie chciał ich z czasem, twierdził, że na razie potrafi zarobić na naszą dwójkę. Ja też chciałem.
– Co tu... robisz? – wyjąkałem cicho, może nawet mi się zdawało, że to zrobiłem.
– A jak ci się zdaje? – odpowiedział, więc jednak to nie fatamorgana. – Twoi przyjaciele nie mieli z tobą kontaktu, ze mną każda rozmowa kończyła się tak samo. Przyjechałem, bo nie byłem w stanie czekać w domu do jutra. Przyjechałbym wcześniej, ale nie mogłem.
– Nie musiałeś w ogóle.
– Przepraszam.
Ścisnął mnie mocniej, a ja zdałem sobie sprawę, że moje słowa brzmiały zbyt okrutnie, a przecież nie robiłem mu wyrzutów. Naprawdę nie musiał przyjeżdżać, tracić bezsensownie pieniędzy na podróż. Niepotrzebnie go martwiłem. To ja powinienem się nim opiekować, a nie przysparzać zmartwień. Byłem okropny.
– Jutro wracamy, prawda? – spytałem łamiącym się głosem. Wreszcie oddałem uścisk, co go chyba uspokoiło.
– Tak. Zabieram cię stąd i nie spuszczam z oczu, dopóki tego nie zrobię.
Zacisnąłem powieki, a słone łzy popłynęły strumieniem po policzkach. Tęskniłem za nim. Za ciągłym kontaktem, urywanymi esemesami, pokracznymi rozmowami, jego pocieszających słowach i czynach. Za bardzo przywykłem do bycia w stałym kontakcie, aby przez tyle dni i tygodni po prostu być go pozbawionym. Nie sądziłem, że rozłąka była dla mnie tak ciężka.
Tata zameldował się w rezerwacie, ale nie chciałem tam iść, dlatego poszliśmy w przeciwnym kierunku; w stronę portu. Nie byłem tam od czasu przypłynięcia na wyspę, ale skoro kolejnego dnia czekał mnie rejs, to była to ostatnia szansa na to. Po omacku szliśmy, ale wyspa nauczyła mnie przede wszystkim zaufania wodzie. Im dźwięk stawał się wyrazisty, tym lepiej.
Niewiele podczas tego spaceru mówiliśmy. Z jakiegoś powodu tata po moim zastoju łez, zgodził się podążyć na krótki spacer. W sumie się cieszyłem. Ciężkie rozmowy... miałem ich dość na najbliższy czas, choć i tak czekała mnie jedna z Zoe.
Wyszliśmy z ojcem przy przystani, gdzie panował względny spokój. Były nawet cztery ławki, których wcześniej nie dostrzegłem zbyt zaaferowany starszą babcią, która prowadziła mnie z łodzi do domu mamy. Teraz jednak przy ostatnich skrawkach słońca usiedliśmy z tatą na tej jednej ławce, która była najbliżej zalesienia.
– Mama mi powiedziała, że nie mieszkasz już z nimi.
Zamarłem. Oddech uwiązł mi w gardle, oczy się rozszerzyły. Tata widział się z mamą? No bo... o widzeniu mowa, prawda? Chyba nie obgadywaliby mnie przez telefon... bo jeśli tak, to tata wiedział o mnie i...
CZYTASZ
Find it//bxb//✔
Romance„Chodząc po muzeach czy opuszczonych domach, wiesz, że historia tych miejsc i przedmiotów powstała. Twoja wciąż jest skrobana przez los na pustych kartach przyszłości. Lubisz patrzeć na to, co nie wróci, nagrywać to dla przyszłego siebie. Ale lubisz...